Mam wrażenie że żyję w jakimś absurdzie. Wizyta pod krzyżem- jechałem na rowerze, widzę wielką gadaninę, zajadę popatrzeć. A tam babcie narzekają, ze synek skończył uczelnię w Olsztynie, i nie ma pracy! Jakaś starsza kobieta mówi, ze nie o krzyż idzie, a o pamięć. Inna z kolei jest niezadowolona z propozycji wycofania religii ze szkół elementarnych. „Goście w katolickim kraju winni dostosowywać się do gospodarza”- mówiła.
Polskie media mainstreamowe: chyba omijać szerokim łukiem. Nie wiem nawet co się w nich dzieje. Media działające w technologiach 2.0 rozrosły się do tego stopnia że klasyczne media to ułamek ich kontentu. Dominuje crowd-sourcing, głos tłumu. Media w wersji 2.0. dostosowują się do gustów konkretnego odbiorcy, dostarczając mu tylko tych wiadomości, które go interesują, w o wiele większym stopniu niż jakiekolwiek media tematyczne.
Zmiany są ogromne, aż trudno nadążyć. Prasa papierowa też się zmienia. Czasem, gdy do ręki wezmę jedną z gazet codziennych, mam wrażenie że niedługo może jej już nie być. Przeglądam numer i spostrzegam że większość ogłoszeń i komunikatów zleciły podmioty rządowe. Gdyby nie ci państwowi reklamodawcy, jej wpływy z reklam byłyby może o 70- 80 % mniejsze. Gazeta, mniejsza o tytuł, jest wg mnie w dołku. Sadzę że ci rządowi zleceniodawcy są w niej głównie dlatego, że udziały posiada rząd.
Czemu tej gazecie tak trudno o reklamodawców? Może dlatego że nie ma jednego właściciela? Ona nie została do końca sprywatyzowana, rząd ma niemal połowę udziałów. Jeszcze trochę rządowej polityki upaństwawiania a tej gazety może nie być na rynku. Za rogiem rośnie zupełnie inna rzeczywistość mikroblogów, wielonurtowości, ogromnego pluralizmu. W gazecie którą mam na myśli, tych zmian nie dostrzegam. Jest trochę skamieliną, a o jej sprzedaży w kioskach i z regałów, poza abonamentem, mało kto chce wspominać.
Inne tematy w dziale Rozmaitości