Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy
468
BLOG

Rzeczpospolita Tabloidowa, tania i sensacyjna

Ras Fufu- Lew Salonowy Ras Fufu- Lew Salonowy Polityka Obserwuj notkę 3

Problemem Warszawy jest wieczne zaczynanie od nowa, nie skończywszy poprzednich rzeczy. Ma się wrażenie że rządzą ludzie bez przerwy skaczący z kwiatka na kwiatek. Wszystko pobieżne, po łebkach. Ma się wrażenie że tak oto w szczegółach i z bliska wyglądają rządy tabloidów. Rzeczpospolita Tabloidowa- tak należy zwać tą epokę. Żadna trzecia, żadna czwarta. Rzeczpospolita tania i sensacyjna.

To czym się stały nasze media jest kwintesencją stanu najjaśniejszej. Politycy płacą sobie sami setki milionów na swoje prywatne inicjatywy (bo trudno nazwać partiami instytucje z których na ich osobiste żądanie ktoś wylatuje). Tymczasem media w Polsce to grupka pobieżnie piszących tanich gazetek. Żaden dziennikarski risercz, żadna specjalna wiedza, a fachowa to już na pewno nie. Lobbyści robią w tych gazetach zamiast ekspertów. W imieniu dobra ogółu publiki wypowiadają się odpłatni konsultanci, zwykle w porządku, ale czasami nie do końca obiektywni.

Wszystko kisi się we własnym sosie także dzięki mediom, odzwierciedlającym jak rzadko co inne stan polskiego społeczeństwa. Społeczeństwa niewielkich horyzontów i ograniczonej wiedzy. Społeczeństwa zepchniętego na margines współczesnej kultury i gospodarki. Społeczeństwa konserwatywnego, ale nie dlatego że ono takie jest, tylko dlatego że karmionego konserwatywnymi treściami.

O tym że tak jest przekonuję się od paru dni, służbowo podróżując po Europie. Wizyta w operze w jakiś zwykły wtorek- jakaś dziwaczna opera współczesna. Mimo że wydaje się że południe Europy to region pruderyjny, sztuka jest jakoś bardziej wyzwolona obyczajowo niż wszystko co wiedziałem w operach w Polsce. Lokalna gospodarka? Wystarczy pójść na targi, oglądnąć ekspozycje. Jesteśmy 4-tym światem, w Polsce takie produkty nawet kiedyś produkowano, ale obumarły całe wąskowyspecjalizowane branże. Nie opłaca się.

W Polsce nie opłaca się nawet żyć. Znajoma Polska, którą na to stać, de facto mieszka na południu Europy jeżdżąc na kajcie (uprawia kajtbording) i przyjeżdża tylko co jakiś czas, pracować dla swoich klientów. Polacy których znam, jeżdżą na potęgę. Jedni znajomi teraz jadą do Indonezji, drudzy do Japonii.

To że jest jakiś progres, niekoniecznie wynika z praw rynku. Czasem ów progres i owe zmiany są wynikiem sztucznego wsparcia takich przemian, ogóle wspierania zmian. W demokracji małe i stosunkowo niewielkie grupy były w stanie wywrzeć ogromny nacisk na pozostałe grupy społeczeństwa by zapewnić sobie zwiększenie swojego dobrobytu. Różne mniejszości miały po prostu głos. Matki z dziećmi, inwalidzi, rowerzyści, fani rzeczy najrozmaitszych.

W Polsce tego nie widzę. Polska zastygła. Na etapie Polski taniej kolorowej krzykliwej i pobieżnej. Mieszkałem przez kilka lat na granicy niemieckiej. Symbolem Niemiec dla mnie są ci przejmujący się swoim otoczeniem obywatele. Czytający porządną prasę codzienną. Której w Polsce nie ma i to przeraża najbardziej.

Żyjemy nawet nie w epoce końca narracji, my żyjemy w epoce przednarracyjnej. Pan Sloterdijk pisze w najnowszym „Der Spiegel nr 45/2010) o powrocie do rzymskiego, starożytnego „państwa-teatru” w którym umarła demokracja, a rząd dba jedynie o igrzyska i rozdawnictwo socjalu (bezpłatnego chleba, zboża, oliwy etc.). Ale u nas nawet tej epoki „przed-teatralnej” nigdy nie było.... 

Lubię operę i prowadzę witrynę Radiotelewizja.pl Radiotelewizja Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka