Na dzień dzisiejszy przypada 66 rocznica powołania przez Stalina Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Komuniści jako oficjalną datę podawali dzień 21 lipca, choć o utworzeniu PKWN radio "Moskwa" poinformowało dopiero 22 lipca. Według podanych przez wspomniane radio informacji Komitet powstał w Chełmie, pierwszym "wyzwolonym" polskim mieście za linią Bugu. Jednak pierwsi członkowie tego komunistycznego pseudorządu dotarli do Chełma kilka dni później. Jedyną pewną datą jest 22 lipca, kiedy uchwalono Manifest Lipcowy: tutaj nie zgadza się tylko miejsce (Moskwa, nie Chełm).
Nauczyciel, który opowiada uczniom o powstaniu PKWN musi podać te wszystkie daty i okoliczności zanim dojdzie do meritum, tj. do celu, w jakim został utworzony. 80 % młodzieży wyłączy się na drugim zdaniu. Co to za wydarzenie, któremu nie można przypisać jednej daty? I decyzja o powstaniu warszawskim pozostanie, w świadomości młodych Polaków, romantycznym zrywem wymuszonym przez, popychane naiwnym entuzjazmem i żądzą zemsty akowskie doły.
Jeśli kłamać to według wskazówek Hitlera, który twierdził, że "szerokie masy ludu łatwiej ulegają wielkiemu kłamstwu niż małemu". Należy więc kłamać nie tylko w interpretacji wydarzeń, ale fałszować wszystkie ich okolicznościach: dzień, miejsce, uczestników. Fałszować nawet te informacje, które można by podać zgodnie z rzeczywistością, które może nie mają realnego znaczenia.
Kłamać co do godziny, odległości między latarniami, widoczności...
Zmusić człowieka do uznania oczywistego kłamstwa to naprawdę rzucić go na kolana. Gdy Stalin w ramach wielkiej czystki rozprawiał się ze starymi bolszewikami, nie chodziło mu jedynie o pozbycie się konkurencji. Procesy Zinowjewa i Kamieniewa, podczas których przyznawali się oni do stawianych im, absurdalnych zarzutów służyły rozpropagowaniu wizerunku Stalina - jedynej wykładni prawdy.
Prawdziwe i fałszywe informacje istnieją nie tylko w wymiarze intelektu, ale odciskają się na przestrzeni etycznej. Uznać kłamstwo to uznać swoją niższość, podległość, zależność.