Mało, kto śledzi pracę parlamentarzystów od kuchni. Zazwyczaj wszyscy otrzymują przetworzoną papkę pokazaną w dziennikach telewizyjnych i okraszoną najbardziej emocjonalnymi fragmentami wypowiedzi poszczególnych polityków.
Mam dla państwa propozycję przyjrzenia się pracy nad ustawami w jednej z komisji sejmowych. Zwróćcie Państwo uwagę na frekwencję poselską i nie chodzi mi o ilość osób na sali, bowiem większość z obecnych, to są goście - przedstawiciele określonych organizacji.
Przeciętny obywatel słyszał zapewne, że posłowie zapisują się do pracy przynajmniej w jednej komisji. Czasem są to trzy. No to przypatrzcie się, za co biorą pieniądze podatników. Uprzedzam. za dużo nie zobaczymy, ponieważ w tej fabryce niestety nie ma, komu pracować - panuje totalna absencja (nie mylić z abstynencją).
Na uwagę zasługuje jedynie poseł Braun. Jedyny, który zadaje rzeczowe, konkretne i porządkujące omawiany problem pytania. Bez odpowiedzi na te zasadnicze pytania nie można systemowo tworzyć dobrego prawa. Niestety praca posła Brauna i poważne traktowanie swoich obowiązków spotyka się z impertynencją osoby prowadzącej, ze złośliwymi i głupimi komentarzami (typu 16,5 mln zł + 10 mln zł podatników na coś co nie zadziałało = to szału nie ma) oraz z ograniczaniem czasu wypowiedzi pana posła.
Tak wygląda praca w komisjach. W miejscu, gdzie "rodzi się" się polskie prawo....
Źle to wróży naszej Ojczyźnie.
Szkoda, że takich posłów jest zbyt mało.
Komentarze