Harcownik Harcownik
595
BLOG

Staranność i „staranność inaczej” czyli w złej wierze

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 9

      Ileż to razy z ust rządzących nieudaczników, słyszeliśmy o wysokich standardach, staranności profesjonalistów w każdym calu i szacunku do urzędu prezydenta. O tym jak dbają o interesy Polski, dzięki czemu kraj nasz jest liczącym się partnerem w stosunkach międzynarodowych.

Jakże te wszystkie zapewnienia i obietnice są dalekie od rzeczywistości, mogliśmy się przekonać na przykładzie katastrofy z dnia 10 kwietnia ubiegłego roku i jej następstwach.
 
Opluwany i wyszydzany prezydent, który miał rzekomo jechać z prywatną wycieczką, cywilnym samolotem, (bo wypożyczonym jedynie, jak taksówka). Jechał, bo chciał dzielić, a nie łączyć.
Za wzór stawiano wizytę Tuska, który był tam trzy dni wcześniej na zaproszenie rosyjskich władz.
Profil psychologiczny Tuska, sporządzony przez spadkobierców KGB, okazał się nadzwyczaj trafny, skoro rosyjskie władze, osiągnęły maksimum korzyści a wszystko, co tylko można było ugrać wykorzystali w stu procentach.
 
Ze wspólnego śledztwa, które przyśniło się Tuskowi, mamy śledztwo rosyjskie, prowadzone na dodatek w rosyjskim stylu. Prowadzone, przez jakieś organy, z których główny organ jest niby międzynarodowy, a jak się okazuje ściśle powiązany ze służbami i przemysłem lotniczym byłej ZSRR. Trudno ich nazwać obcokrajowcami.
 
Możemy jedynie wnosić o pomoc prawną, czyli prosić o to, aby Rosjanie z łaski swojej przeprowadzili jakieś czynności procesowe oraz prosić o to, aby z łaski swojej zwrócili nam kiedyś to, co zostało z dowodów, a co było i nadal jest własnością Polski. Możemy jedynie prostować absolutne nonsensy i pomyłki na podstawie pośrednich dowodów. Kluczowe dowody obrabiane są ciągle przez Rosję.
 
Rosyjskie władze doskonale rozegrały sprawę dwu uroczystości, za pomocą agentów wpływu rozprowadzili nieudacznika premiera, jak małe dziecko błądzące we mgle. Nie zadbał o Polską rację stanu, poszedł tam gdzie mu kazali, zgodził się na to, co mu zasugerowali – konwencję chicagowska a ściślej mówiąc odstąpienie od wcześniejszego porozumienia na rzecz jakiejś części procedur, niekorzystnych dla strony polskiej. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
 
Agenci wpływu nie zasypali jednak gruszek w popiele, sprytnie przygotowali nową legendę o hrabi, krewnym „Bora” i niebezpiecznym opozycjoniście, odsiadującym długi wyrok. Legenda legła w gruzach, ale mimo to cel swój osiągnęli. Widać to po kolejnych wpadkach protokolarnych i dyplomatycznych a nawet ortograficznych.
 
Słowa byłego marszałka Komorowskiego „może gdzieś poleci” i fakt, niezwykłej aktywności w przygotowaniu wizyty byłych współpracowników służb bezpieczeństwa chyba nie pozostawia złudzeń.
 
7 kwietnia 2010 roku premier Rosji Władimir Putin oraz Donald Tusk lądowali na tym samym lotnisku, na którym mial lądować prezydent Lech Kaczyński. Ciekawe, czy i wtedy oświetlenie lotniska nie było w pełni sprawne a część żarówek potłuczona albo wykręcona? Czy może zdarzyło się to dopiero przed wiadomą wizytą Prezydenta Polski?
Ciekawe, czy podczas wizyty Lecha Kaczyńskiego były także przygotowane takie pojazdy, jak na poniższym zdjęciu? Przypuszczam, że nie, bo wiadomo jaką staranność „profesjonaliści” przykładali do tej wizyty i jak im bardzo zależało, aby wizyta ta należała do udanych.
Ciekawe, czego jeszcze zabrakło i jak wielkiej staranności dochowano, aby wizyta ta była nieudana. Mówię tu o przygotowaniach i staranności po stronie polskiej jak i rosyjskiej.
 

Fot. Сергей Амелин

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka