Powróciliśmy do naszej szarej, a nawet czarnej powyborczej rzeczywistości politycznej. Zbliża się kryzys i już niebawem o 6 rano załomocze do drzwi większości Polaków. O drugiej fali kryzysu mówił przecież sam Donek w kampanii. Stada lemingów przełknęły tę prawdę, jak gęś kluchę. Trudno im jednak wyjaśnić, dlaczego mityczny KRYZYS ma przyjść do Zielonej Wyspy rządzonej przez fachowców o wysokich standardach moralnych? Niemcy dają sobie radę, Szwajcarzy, Holendrzy, Francuzi, Szwedzi, Norwegowie i wiele innych krajów, które przecież mają słabsze wyniki PKB i są w kolorze czerwonym. Więc dlaczego akurat Donek obawia się kryzysu w Polsce?
Leming już wie, tylko dlatego, że wymodliły go mohery!
Na ciężkie czasy potrzebny jest odpowiedzialny rząd. Większość wyborców uznała, że takim rządem będzie rząd Donalda Tuska.
Bardzo dziwne jest to rozumowanie, bo przez cztery lata jedyne, co na pewno można powiedzieć o tym rządzie, to fakt, że za nic nie ponosi odpowiedzialności. Obecne zachowanie ekipy rządzącej i ich lidera potwierdza tylko ten fakt.
Zobaczmy więc, jak na chwile obecną przebiegają przygotowania ekipy fachowców.
Wygląda bowiem na to, że podstarzałe chłopaki i dziewczyny z PO, powkładali sobie stopery w uszy, aby nie słyszeć kryzysowego łomotania do drzwi i dalej bawią się w swoje gierki.
Zabawa w stołki trwa w najlepsze. Polega z grubsza na tym, że stołków jest mniej niż biorących udział w zabawie (każdy pamięta to z przedszkola). W tym momencie, nowym elementem urozmaicającym zabawę, jest zmowa uczestników, aby wyrolować Schetynę. Donek zadyrygował, że nie można dopuścić, aby Schetyna usiadł, a jeżeli już usiądzie, to najlepiej, aby był to bardzo niestabilny stołek, taki na którym szybko fiknie kozła i koniec końców w dalszej zabawie nie będzie brał już udziału. Donek pogroził nawet innym uczestnikom, że jak poprą Schetynę, to dla nich zabawa też się skończy źle. Wiadomo, że Donek nie lubi konkurencji w przedszkolu i nie ma skrupułów (sam sobie udzielił dyspensy od wysokich standardów moralnych). Wielu kolegów i koleżanek Donka przekonało się o tym na własnej skórze. Donek zawsze ustala reguły gry, pod siebie. Obecnie zabawa polega także na tym, aby na stołku mogła usiąść Kopacz. Kopacz jest delikatnie mówiąc niedorajdą, czego się nie dotknie to spieprzy, więc trzeba jej koniecznie pomóc w tej zabawie w stołki. Ona i tak usiądzie gdzie jej każą, bo inaczej wyleci z gry i ma tego pełną świadomość. W ogóle Kopacz gotowa jest zrobić wszystko, aby się przypodobać Donkowi. Niedawno kłamała, jak bura suka (określenie polityczno-obrazowe zaczerpnięte z Dorna) w sprawie smoleńskiej, kiedy to wraz z polskimi patomorfologami rzekomo brała udział w sekcji zwłok ofiar katastrofy, podczas gdy w rzeczywistości żadnego patomorfologa polskiego w tym czasie tam nie było a i jej udział nie znajduje potwierdzenia w żadnym z dokumentów sowieckich. Obecnie sama Kopacz również nie pamięta w czyjej sekcji konkretnie brała udział i co konkretnie robiła. Kobiecina zagrała bardzo przekonująco, przy opowiadaniu tej bajki a nawet popłakała się dla większego efektu. Powiedzmy szczerze, gdyby to była wyłącznie dziecięca konfabulacja, to może powinniśmy o tym zapomnieć, ale niestety pani Kopacz już dawno nie jest dzieckiem. Kłamała, bo akurat taka była wówczas zabawa zaordynowana przez Donka. Donek został namówiony do tej zabawy, przez samego Putina, który na pewno dzieckiem nie jest i jak stary wyga rozegrał tę sprawę w interesie Rosji.
Mierna, ale wierna Kopacz, dotychczas niczym się nie wykazała, poza lizusostwem i bezmózgim oddaniem wobec lidera PO. Ostatnie jej pomysły w resorcie zostały albo ostro skrytykowane i odrzucone przez Trybunał Konstytucyjny, albo były tak żałośnie miałkie, że wstyd było je gdziekolwiek przesłać do dalszych prac. Z zapowiadanych reform, zostały pokazane jedynie reformy Hall na kozetce w ambulatorium.
Najnowszy pomysł o rozbiciu jednego funduszu zdrowia na kilka konkurujących ze sobą funduszy oznaczają, ni mniej, ni więcej, tylko powrót do tego, co istniało przed Platformą, czyli do kas chorych. No, ale wtedy, ekipa PO głosiła hasło jednego funduszu. Widać wyraźnie, jak dzieci błądzą w lesie i po czterech latach tułaczki znalazły się w tym samym miejscu. Lody są kręcone, a chorzy ustawiają się w kolejkach. Oczekiwanie na listę leków refundowanych okazało się czekaniem na Godota.
Obraz, w jakim pozostawia służbę zdrowia pani Kopacz jest tragiczny. Pacjent (czyli służba zdrowia) był i jest w agonii a pani Kopacz przeprowadza tylko jego sekcję.
Jest jednak kolejna dziedzina, w której mierna, ale wierna Kopacz może być przydatna - to Sejm. Chyba z wiejskiej już zalatuje trupem, skoro Donek kieruje na ten front panią Kopacz. Myślę, że na pewno musi skończyć się to kolejną sekcją.
To genialne posunięcie Tuska – są bowiem osoby, których nie można się pozbyć inaczej, niż na drodze awansu w inne miejsce, czyli przez tak zwany kop w górę. Kopacz musi być naprawdę użyteczna i mało zagrażać premierowi, skoro nie wysłał jej na placówkę dyplomatyczną np. do Ułan Bator. No, ale z drugiej strony nasze placówki niedługo chyba będą tylko w Korei i na jakimś zadupiu.
Tyle o zabawach, ale oprócz dziecięcych zabaw są także dziecięce problemy.
Obecny problem Tuska, to kwestia obiecanek. Donek aż dławił się, aby w wyborach puścić wodzę fantazji, ale spece od pijaru wyraźnie mu to zabronili.
Mieliśmy uslyszeć rozliczenie dotychczasowych czterech lat rządów PO, lecz reżimowe media wywiązały się na medal i usłyszeliśmy w efekcie wielkie NIC.
Donek byłby chory, gdyby jednak zupełnie nic nie obiecał, wiec pozwolono mu na ogłoszenie, że pozyska 300 mld zł od Unii Europejskiej. Dla uwiarygodnienia jednak obiecanki, Donald obiecywał nie sam a razem ze swoimi kumplami. Jeden z nich przed objęciem stanowiska składał przysięgę przed organami UE, że będzie działał tylko w interesie Unii i nie będzie przyjmował żadnych instrukcji i poleceń od państw członkowskich. No, ale o tym fakcie, przeciętny leming nie wie, bo nigdy nie czytał traktatów podstawowych i innych regulacji dotyczących komisarzy unijnych.
Obecnym problemem Donka jest expose premiera nowego (starego) rządu. Tak, tak, trzeba wysilić mózgownicę, czego Donek nie lubi, a gdy już to robi widok jest naprawdę pocieszny. Wprost widać tę mękę wyraźnie wymalowaną na twarzy i tę zawieszkę. Proszę zwrócić na to uwagę. Towarzyszy temu zawsze pauza, jakby synapsy nie przekazywały impulsów elektrycznych, lecz mózg Donalda pracowałby na parę. Ma się wrażenie, że za moment chmura pary będzie wychodzić mu uszami.
75 obietnic z poprzedniego expose Tuska, to tragikomedia. Wówczas ludzie brali go na poważnie. Teraz nikt Donkowi nie wierzy. Nawet zwolennicy PO mówią, że nie obietnice i program były powodem głosowania na Donalda i jego partię. Problem Donka polega na tym, że trzeba ponownie coś obiecać, wskazać jakieś cele. Dobrze byloby przedstawić konkretne i realne metody osiągnięcia wyznaczonych celów, ale to akurat niekoniecznie, bo nawet w ostatnim expose zabrakło tego jakże istotnego elementu. Głowi się Donek, co tu wymyślić i obiecać. Na ratunek przychodzi kolega Bronek, który zgodził się powołać nowy rząd w ostatnim możliwym terminie. Jest teraz sporo czasu dla chłopaków z pijaru, aby zajęli się tym problemem. Trzeba bowiem jak najszybciej usunąć ze stron internetowych prezesa rady ministrów, te żałosne informacje o stanie realizacji 75 obietnic, które są obecnie jak ropiejący wrzód na dupie.
W między czasie Donek z kolegą Januszkiem wymyślili zabawę z zdejmowanie krzyża. Zaprzyjaźnione telewizje to pokażą, wyselekcjonowani etatowi komentatorzy z troską o dobro wspólne podkreślą rozsądek PO i czas jakoś szybciutko zleci.
Tak oto w skrócie wyglądają działania odpowiedzialnego rządu fachowców przygotowujących nasz kraj na drugą falę kryzysu.
Inne tematy w dziale Polityka