Poniższą notkę tę napisałem dokładnie rok temu. Nadal jest aktualna, choć nie przypuszczałem, że reżimowe media mają jeszcze taką silę przebicia, aby wypromować Palikota i jego pospolitą ruchawkę do poziomu sejmowego.
Palikocie! A ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na Komora nie siadasz?
Niedawna byliśmy świadkiem narodzin partii, która nie ma w swoim programie kompletnie żadnego sowa o gospodarce, a reżimowe media już dają jej 4% poparcia obywateli.
Cóż takiego stanowi istotę sukcesu? Otóż głownie mówiąc program radykalnego antyklerykalizmu, a mówiąc dokładnie walki z Kościołem oraz tym co reprezentuje i uosabia.
Palikot jednak nie atakuje flirtującego z Kościołem Komorowskiego.
Szeroko zakrojona akcja przyklejania gęby Kościołowi zaczęła się troszkę wcześniej.
Palikot wtedy grzmiał i miał mnóstwo pomysłów na „uzdrowienie” państwa od czarnej zarazy.
Nasłuchaliśmy się wiele o tym, że należy oddzielić Kościół od Państwa, że księża nie powinni mieć wpływu na tworzenie ustaw (jakby zasiadali w Parlamencie), że nie powinni uczestniczyć w świętach państwowych itd. itd...
Palikocie mamy jeszcze gorszą sytuację - oto Prezydent uczestniczy we mszy kanonizacyjnej w samym Watykanie. Uczestniczy nie jako osoba prywatna, ale jako głowa państwa.
Interesujące zdjęcie z tej wizyty:
Każdy, kto uczył sie trochę historii wie, co oznacza ten gest - włożenie rąk w dłonie suwerena.
Palikocie! A ty się nie zrywasz? Szabli nie chwytasz? Na Komora nie siadasz?
To wszystko tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że partia Palikota to propagandowa sztuczka, wymyślona przez cwanych pijarowców z PO. Nikt poważnie troszczący się o Polskę nie wystąpiłby z takim pobocznym programem politycznym.
W Czechach mówią na to zbytki.
Partia Palikota to wehikuł. Ci, którzy wiedzą o co chodzi, nie mogą temu zaprzeczyć.
To spółka córka w stosunku do PO. Jej celem jest w pierwszej kolejności zdobycie kapitału, który po wyborach, poprzez naturalną koalicję z PO zasili tę partię. Drugim zadaniem jest przejęcie na siebie wszystkich radykalnych zobowiązań i oczekiwań, których nie zrealizowało PO. Chodzi o swoiste wybielenie PO. Palikot jak magik, sprytnie odwraca uwagę widzów na widowiskowe, ale mało istotne dla całego numeru aspekty.
W ostatecznym rozrachunku po nieuchronnym bankructwie partii Palkota, skołowani obywatele znowu mają planowo udzielić z kredytu zaufania PO, czyli poprzeć niewinną jak dziewica orleańska partie Tuska, która może nic nie robi, ale zapobiega faszyzmowi.
Chociaż tak naprawdę większość ludzi nie jest wstanie podać, jakie są cechy owego faszyzmu.
Gdyby Hitler dysponował takimi możliwościami oddziaływania na masy i takim PR, jak teraz dysponuje partia władzy, to uchodziłby za demokratycznego polityka o trochę kontrowersyjnych i radykalnych poglądach.
Zaledwie kilka osób na milion przeczytało Doktrynę faszyzmu, ale wszystkim zdaje się, że wiedzą, na czym faszyzm polega i jakie są jego objawy. Mylą, bowiem skutki z przyczynami! We Włoszech też był faszyzm, a mimo to nikt prawie nie jest wstanie podać, na czym polegał faszyzm włoski i czym różnił się od niemieckiego nazizmu.
Co ciekawe sami Niemcy do dziś dnia nie mogą zrozumieć jak doszło do hitlerowskiego reżimu, w jaki sposób społeczeństwo na niego przyzwoliło.
W całym tym cyrkowym spektaklu dotyczącego partii Palikota nie znajduję żadnego istotnego wątku na temat obecnej sytuacji gospodarczej Polski i na temat realnych perspektyw rozwoju Polski. Mamy za to bicie piany i mieszanie kijem, od którego Polska nie będzie wcale słodsza, ani lepsza.
Przez jakiś czas uwaga mediów, a tym samym, widzów skupiała się na Palikocie a na plan dalszy odeszły istotne problemy dotyczące trudnej sytuacji Polski. I to jest kolejny sukces Palikota. Tusk jest mu niezmiernie wdzięczny i zapewne nie omieszkał mu pogratulować sukcesu. Ale robota Palikota nie jest jeszcze skończona.
Pięknie to rozgrywają. Naprawdę szczerze podziwiam inwencję twórczą.
Żakowski powiedział, że polityka jest jak ciastko, które kiedy gaśnie światło nagle znika. Lis, że ludzi za nic nie można traktować poważnie, a największym błędem jest powiedzieć im prawdę. To właśnie cwany Lis grzmiał słowami: Gospodarka głupcze! A kiedyś piszczał w trwodze Ratuj Prezydencie! Teraz dość cienko piszczy na temat obecnej sytuacji gospodarczej Polski i programu gospodarczego partii Palikota. Gdy się ma takich klakierów i tysiące innych reżimowych mediach, to naprawdę można być spokojnym o to, że lemingi trzyma się w garści, a także o to, że wygra się kolejne wybory.
Sądzę jednak, że do wyborów parlamentarnych palikociarze nie dociągną i będą musieli wymyślić coś jeszcze bardziej spektakularnego.
Migalski po części ma rację, że trudno będzie Kaczyńskiemu wygrać wybory, ale winą za obecny stan rzeczy obarcza osobę najmniej winną tego stanu.
Zabierz się Migasiu za prawdziwych rozpierda[autocenzura]czy Polski i tych, co biernie lub aktywnie wspierają reżim Tuska.
Migalski powinien zrozumieć, że nawet wygrana Kaczyńskiego niewiele zmieni, skoro wpływ na politykę nadal zachowają cyniczne typy, nieliczne (aczkolwiek wysoko uplasowane) zwykłe chamy z partii PO i postkomuniści. To oni solidarnie ponoszą odpowiedzialność za obecny stan Polski.
Inne tematy w dziale Polityka