Harcownik Harcownik
419
BLOG

Harce w PiS - czas spojrzeć prawdzie w oczy.

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 1
Dotychczas nie zabierałem głosu w sprawie konfliktu w PiS. Wydawało mi się to niepotrzebne. Sprawy zaszły zbyt daleko, jednak wszystko można jeszcze naprawić. Chciałbym podsumować obecną sytuację. Zakreśleniem dalszych perspektyw zajmę się w jednej z następnych notek. Zacznijmy od analizy.
 
Niewątpliwie kolejna przegrana w wyborach powinna zmuszać do poważnych refleksji.
Zdaję sobie sprawę, że rząd wykorzystywał wszelkie dostępne środki propagandowe i finansowe, aby wspierać PO. Wszystko było podporządkowane wyborom – cała praca rządu a także wykorzystanie w tym celu przewodnictwa w unii. Codziennie po kilka konferencji rządowych o sprawach mało istotnych dla Polski. Ekipa PO niemal nie znikała z ekranu TV. W takim nasileniu to było novum na arenie politycznej, ale pozostałe metody tej kampanii były już sztampowe. Schemat rozgrywania stada baranów (określenie zapożyczone od Lisa) był standardowy i przećwiczony. Eksponowanie tematów zastępczych, nie wdawanie się w tematy merytoryczne, procesy w trybie wyborczym i utrwalenie schematu, że PiS to samo zło a Kaczyński to dyktator chory na władzę. Wszystko to dało dosyć mierne rezultaty, ale pozwoliło utrzymać się PO przy władzy.
 
Po woli obywatele uodporniają się na propagandę i nie są już w stanie tak łatwo uwierzyć w kolejne obietnice, poza jedną, że Tusk i jego ekipa potrzebuje więcej czasu niż inni.
Kiedy chodziłem do podstawówki, też był chłopiec, który potrzebował więcej czasu na wszystko. Po pewnym okresie stał się na tyle kłopotliwy, że postanowiono wysłać go do szkoły specjalnej. Uznano słusznie, że późnienie umysłowe jednego ucznia nie powinno, bowiem hamować postępów pozostałych. Ale nie o tym chciałem pisać.
 
W każdym bądź razie pomysł PO na kampanię nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Tuskobus i pokazowa objazdówka oraz udawane zatroskanie i zaangażowanie Tuska, również nie wpłynęły znacząco na poparcie. Głównego aktora obwożonego po Kraju coraz bardziej zaś irytowało i męczyło. Gdyby media rzetelne relacjonowały te spotkania, byłoby to wręcz gwoździem do trumny PO. Ten pomysł nie był skuteczny.
Socjotechnicy dostrzegli jedyną nadzieję w Palikocie, który mógł porwać tych, którzy mają już dość wybierania miedzy Tuskiem a Kaczyńskim. Tak starano się przedstawić te wybory i ta ordynarna dychotomiczna manipulacja na baranich mózgach okazała się skuteczna. Tak wybory postrzegało wielu wyborców. Mało kto przeczytał program PiS - z jednej strony, bo z drugiej była tylko obietnica zrobimy dwa razy więcej i dokończymy budowę.
 
Należy się zastanowić, czy zmasowana propaganda w wykonaniu PO i zaprzyjaźnionych mediów była skuteczna, czy może zadecydował inny czynnik?
W skuteczność wątpię, przynajmniej nie w takim stopniu jak oczekiwano – potwierdzają to wyniki frekwencji wyborczej.
Wniosek z tej kampanii jest jeden: Po raz kolejny ludzie głosowali nie ZA a PRZECIWKO!
Coraz więcej ludzi dokładnie tak uzasadniało swój wybór.
 
Fałszywa gęba przyklejona Kaczyńskiemu, okazała się nadal skutecznym straszakiem. Niestety, ale w tym upatrywałbym przegranej PiS i nie sądzę, aby dalsze uparte eksponowanie Kaczyńskiego na piedestale, mogło coś zmienić. Prezes nadal działa jak płachta na byka i nie można liczyć na to, że ktoś zapozna się z programem lub merytorycznie podejdzie do pewnych istotnych dla Polski problemów, dopóki prezes będzie manifestacyjnie stał na piedestale. On jest nie tylko wyrazicielem pewnych tradycyjnych wartości, ale jest także wyrzutem sumienia dla tych, którzy popadli w relatywizm lub jeszcze gorzej.
Nikt nie jest doskonały.
 
Myślę, że prezes Kaczyński powinien odpocząć i zejść z linii strzału. Został już rozpracowany w najdrobniejszych detalach, od butów do siwych włosów. Stal się tarczą strzelniczą, w którą biją reżimowe media wraz z dyżurnymi „ekspertami” wyspecjalizowanymi w wywoływaniu oczekiwanych zachowań lub nastrojów. Zanim Kaczyński się pojawi, już w zasadzie wiadomo, co powiedzą i dlaczego go skrytykują (zazwyczaj nie odnoszą się do merytorycznych spraw). Strzelają do niego już z zamkniętymi oczami wypowiadając te same slogany, które mimo woli wryły się głęboko w podświadomość. Dla PO wygodnym jest takie właśnie rozgrywanie, aby Kaczyński nieustannie musiał się z czegoś tłumaczyć. To oni narzucają tematy.
 
Ciągniecie tej zabawy w obliczu kryzysu jest niedorzeczne i powinno być przerwane. Mam nadzieję, że to miał na myśli Ziobro i jego stronnicy, choć tak zupełnie nie jestem tego pewien.
Ziobro wybrał zły czas, ale nie jest wcale pewne, czy w przyszłości byłby odpowiedniejszy moment.
Poruszył sprawę na zewnątrz partii, ponieważ prawdopodobnie na forum wewnętrznym nie doczekałaby się poważnego rozpatrzenia tego problemu.
 
Takich okazji nie przepuszczą reżimowe media. Nadredaktor (zapamiętany, jak bronił dyktatora, sowiecką marionetkę słowami: odpierdol się od generała) na łamach swojej gazety eskalował rzekomy konflikt na pierwszych stronach. Wskazał batutą rangę sprawy i kierunek, w jakim reżimowe media maja podążać. Tusk mógł odpocząć od całowania po rękach niemieckiej Makreli. Mógł zniknąć, aby nie przeszkadzać i nie rozpraszać nagonki. Sprawy, którymi zajmował się rząd przez ostatnie dwa tygodnie - to jest dopiero skandal, ale u nas nikogo to już nie wzrusza. Nowa opera mydlana jest odgrywana.
 
Dla PiS najlepszym rozwiązaniem było szybkie zakończenie sprawy, ale jak widać żadna ze stron nie chciała ustąpić na tyle, aby satysfakcjonowało to drugą stronę.
 
Zbyt długo działałem w różnych stowarzyszeniach, aby nie dojść do wniosku, że trzema najważniejszymi przyczynami rozłamu i w efekcie wyrzuceń są: wybujała ambicja, pieniądze i zazdrość. Niekoniecznie wyrzucane są osoby, które akurat faktycznie zawiniły.
Mam nadzieję, że Ziobro nie kierował się tymi motywami, a jedyną i faktyczną przyczyną całej „afery” jest bezradność a raczej brak skuteczności i poważne różnice w spojrzeniu na sprawy podstawowe dla rozwoju PiS oraz możliwości realizacji jego programu. Ziobro i jego stronnicy doszli chyba do wniosku, że najwyższy czas coś z tym zrobić. Dłużej ciągnąć tego już nie można, bo przekonywanie do prezesa Kaczyńskiego nie zdaje egzaminu i robi się nudne. Obywatelom cierpliwość zaczyna się kończyć.
Moja opinia jest taka, że nie prezes a wartości i program powinny skupiać prawicę, to powinno być osią spajającą.
 
Wyrzucenie kilku osób z PiS, ani mnie grzeje, ani ziębi. Historia pokazała, że powrót jest możliwy. Pytanie zasadnicze brzmi jednak: Czy warto jest wracać i czy jest sens powrotu? Nie ulega wątpliwości, że tak, jak jest dotychczas, dłużej być nie może z powodów, które powyżej opisałem.
 
Teraz dopiero okaże się, jakiego formatu osobami są Kurski, Ziobro, Cymański, ale także prezes Kaczyński i jego szare eminencje. Wszyscy bez wyjątku powinni przedłożyć dobro Polski nad swoje partykularne interesy i ambicje. To gwarantuje pozytywne zakończenie.
Od dzisiaj z uwagą będę obserwował wypowiedzi tych osób, bo tylko dzięki temu naprawdę można wyrobić sobie pogląd na temat tego czy są dżentelmenami, czy tylko karierowiczami. Mam nadzieję, że pokażą klasę i mnie nie rozczarują.
 
Amor patriae nostra lex!

 

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka