Harcownik Harcownik
7186
BLOG

Kto kopał i kim był kopany?

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 199

 

W internecie można obejrzeć filmik, w którym widać, jak policyjny tajniak atakuje przechodnia biernie stojącego pod ścianą. Nie uciekał, bo widocznie nie miał powodu uciekać.
Zachowanie policyjnego tajniaka kopiącego zatrzymanego po twarzy, pryskającego gazem w oczy, miażdżącego butem dłonie i dalej kopiącego w głowę, gdy zatrzymany leżał już na ziemi, jest bulwersującą kwintesencją agresywnego chamstwa, które nie mieści się w żadnym regulaminie policyjnym na świecie i nie jest zgodne z treścią przysięgi, jaką składa każdy funkcjonariusz Policji. Jest naruszeniem nie tylko prawa polskiego, ale także praw człowieka i obywatela, czyli norm o charakterze międzynarodowym. Ktoś taki nie ma prawa pracować w Policji. 
Przysięga zawodowa, to nie są jakieś tam obiecanki polityka obniżenia podatków, czy też publiczna przysięga wyrzucenia każdego, kto zaproponuje ich podwyższenie. Chociaż zdaje sobie sprawę, że dzisiejszych czasach może być traktowana z takim samym lekceważeniem. Niestety.
 
Obok agresywnego funkcjonariusza byli obecni jego koledzy i nie zareagowali na to karygodne zachowanie. Poznać ich po jaskrawo żółtych, cienkich kamizelkach, jakie można kupić na Allegro w tym przypadku z napisem Policja. Nie będę się rozpisywał nad tym, jaką wyznaczoną rolę mieli ci funkcjonariusze w ochranianiu patriotycznego marszu, skoro na jednej z bocznych uliczek dopuszczają się zachowań kibolskich i bandyckich.
Obok nich biegnie inny policyjny tajniak, który wcześniej na Placu Konstytucji ciosem w twarz uderzył reportera robiącego zdjęcia. Ta scenka do obrzydzenia była pokazywane kilkadziesiąt razy w TVP info w ramach „relacji” ze „zdelegalizowanego marszu niepodległości”, który zanim wystartował, przerodził się w kibolskie zamieszki. Okazało się, że zadający cios również był policyjnym prowokatorem, znanym także z zamieszek w Bydgoszczy. Tych samych zamieszek, które posłużyły Tuskowi jako pretekst do rozprawienia się z kibicami.
 
Najprawdopodobniej obecne inspirowane zamieszki miały Tuskowi posłużyć do rozprawy z opozycją. Przeliczył się jednak wraz z resztą swojej kamandy, bo marsz poszedł bokiem. Marsz zgromadził wielu ludzi starszych, młodszych a nawet całkiem małych, którzy przyszli ze swoimi rodzicami. Przeszli spokojnie całą trasę bez należytej ochrony ze strony Policji. Na zakończenie pod pomnikiem Dmowskiego uczestnicy marszu zastali umundurowanych i nieumundurowanych funkcjonariuszy.
Czy to nie dziwne, że tylko tam gdzie na trasie przemarszu była Policja oraz zaprzyjaźnione telewizje palono samochody?
Moim zdaniem to nie był przypadek.
 
Na forach policyjnych byli ZOMOwcy ostro krytykują przebieg policyjnej interwencji. Trafnie dostrzegają, że dowodzenia nie było wcale. Polewaczki i inny ciężki sprzęt oraz odziały do walki z tłumem były wyposażone jak na wojnę, a komendanta głównego nie było w Warszawie. Działano więc zgodnie z planem, bo nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności, jeżeli nie mógł jej, w razie niepowodzenia, zgonić na innych.
Gdyby nie rozsądek wielu przypadkowych ludzi, którzy zostali okrążeni na Placu Zwycięstwa, oddziały do walki z tłumem nie ścierałyby się, z co najwyżej dwustoma kibolami, lecz miałyby przeciwko sobie kilkutysięczny tłum. Byli ZOMOwcy ostro skrytykowali taktykę blokowania wszystkich ulic wokół placu bez możliwości ewakuacji i starali się uświadomić, swoim rozgrzanym i niewyszkolonym następcom, którzy bardzo żałowali, że nie postrzelali sobie do ludzi z broni gładkolufowej, że taki tłum w panice mógłby ich stratować, resztę zaś wyłuskać z pancerzy i w odwecie zlinczować. I to jest prawda. Byli ZOMOwcy z nieukrywanym szyderstwem wypowiadali się także o działaniach i wyszkoleniu policji, o takich scenkach, gdy „dziewczynki” z oddziałów prewencji zemdlone od własnych gazów wyprowadzane są na tyły.
 
Odwiedziłem także kilka forów grup rekonstrukcyjnych. Zakłócenie święta i zmiana trasy przemarszu jest dla nich oburzająca i nie znajduje precedensu w żadnym z krajów europejskich. Ludzie ci wiedzą, o czym piszą, bowiem bardzo często biorą udział w uroczystościach państwowych i pokazach w innych krajach europejskich. Tych uznanych za cywilizowane, ale także w tych uważanych za mniej cywilizowane, jak na przykład Białoruś, czy Rosja. Nigdzie nie spotkali się z agresją, chamstwem i atakiem na członków ich grupy. Pomimo tego, że czasem reprezentują druga stronę konfliktu historycznego.
Dyskusje o prowokacji na forach rekonstruktorów zostały zakończone a wątki pozamykane. Rekonstruktorzy nie chcą mieszać się do obecnej polityki i stawać po żadnej ze stron sporu. Uznają jednak słuszność tego, co robią z poczucia pasji zainteresowań i pobudek patriotycznych. To jest sposób na głębsze poznawanie historii, niż tylko bierne czytanie książkowych opracowań i relacji.
Rekonstruktorzy są przekonani, że dzięki zdrowemu rozsądkowi uniknęli prowokacji, obliczonej na skompromitowanie środowisk patriotycznych. Dzięki przytomności umysłu doszło tylko do małego przykrego incydentu i zawstydzającej zmiany trasy.
 
Przyznaje rekonstruktorom całkowitą rację, gdyż reżimowe media nie zostawiłyby na nich suchej nitki, gdyby postanowili sami, siłowo rozwiązać przykrą sytuację. Prowokacja się nie udała, ale wspomnienie pozostało. Pozostaje nauka na przyszłość o tym, do czego zdolni są prowokatorzy w imię walki klas, czy też walki partyjnej, lub ideologicznej. Należy spodziewać się w przyszłości częstszych ataków ze strony tych środowisk..
 
Na forum kibiców w zasadzie nie ma nic ciekawego, ponieważ roi się tam od prowokatorów i zwykłych troli. Dość swobodnie ukierunkowują oni dyskusję lub ją rozbijają. Obserwowałem to kiedyś, a teraz to zjawisko staje się przykrym standardem. Nsalonie24 też jest kilku dyżurnych „komentatorów”, którzy nie potrafią nic sensownego napisać, poza krzykliwym i fałszywym hasłem, że Kaczyński popiera agresywnych kiboli bijących się z Policją.
 
Podsumowując:
Możliwości są dwie. Albo była to zorganizowana prowokacja, mająca na celu polityczne spacyfikowanie opozycji i ograniczenie wolności obywatelskich. Wiadomo nadchodzą ciężkie czasy wyrzeczeń. Albo była to nieudana forma ćwiczeń, mających wykazać przygotowanie policji do Euro 2012.
Ja skłaniałbym się do tej pierwszej tezy, choć nie wykluczam, że zaplanowano upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Tak, czy inaczej była to zaplanowana forma sprawdzianu, który Policja całkowicie oblała.
Ludzie, którzy przez swoje planowanie działania, ale także ZANIECHANIA dopuścili do takich sytuacji powinni ponieść surowe konsekwencje. Tak powinno być w normalnym kraju, ale czasy są takie, że najprawdopodobniej otrzymają premie i odznaczenia państwowe.
Zeznania policyjnego tajniaka tego, który kopał wystarczyły do skazania skopanego obywatela, sąd nie dopuścił dowodu z zapisu monitoringu. Nie dziwi nic - przecież postępowania miały być szybkie a nie sprawiedliwe.
 
Strach pomyśleć, jak mogą wyglądać działania Policji na Euro 2012 wobec mieszkańców Warszawy i bogu ducha winnych kibiców przypadkowo tylko znajdujących się tam, gdzie nie powinni. Nie wiadomo bowiem, czy jakiś nabuzowany adrenaliną (oby tylko) tajniak policyjny nie zakatuje ich na śmierć w drodze po bułki do pobliskiego sklepu. O szczęściu będą mogli mówić ci, dla których wyprawa po bułki zakończy się tylko wyrokiem. Tak, jak w przypadku tego obywatela, który został brutalnie skopany przez tajniaka policyjnego. Sam tajniak, jak na razie jest bezkarny i kryty na zwolnieniu lekarskim. Cyniczny premier z mównicy sejmowej w swoim stylu odwraca rolę kata i ofiary a odpowiedzialnością próbuje obarczyć prezesa opozycyjnej partii. Czy to nie przypomina już czasów, kiedy rodził się niemiecki nazizm i podpalono Reichstag, bo z PRLem kojarzy się na pewno.
 
Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (199)

Inne tematy w dziale Polityka