Harcownik Harcownik
221
BLOG

Inkwizycja na Jaruzelskim [wersja soft]

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 1

 

Dajmy szansę Jaruzelskiemu na pojednanie się z Bogiem i prawdą. Niech mottem jego żywota nie będzie napis, na mogile (to z rosyjskiego) żył głupio i umarł głupi.
 
Bo czymże jest żywot dyktatora stanu wojennego, który wprowadził ten stan z pogwałceniem Konstytucji. Wiem, że taki cherlawy ciemny pikularnik na gwałciciela nie wygląda, ale jednak Konstytucję złamał i podeptał. Jaka by ona nie była, lecz za drobniejsze sprawy (taka afera mięsna) nie wahano się karać ludzi śmiercią. Wolskiemu się jednak upiekło.
 
Akceptując to kłamstwo wyrządzamy krzywdę następnym pokoleniom, które wyrastają na relatywizmie pozbawionym hierarchii wartości a nawet pozbawionym minimum podstawowych wartości.
Za wartość nie można uznać postawę tu i teraz piję piwo, jaram zioło i oglądam TV.
Młodzi już wiedzą, że za kradzież w sklepie idzie się do aresztu i dostaje wyrok, a za defraudacje milionów złotych i inne draństwa na urzędzie jest się praktycznie bezkarnym. To już zostało zakodowane w młodych umysłach. Więc niebawem rykoszetem trafi także tych, którzy dzisiaj bronią Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych.
 
Wyrządzamy krzywdę także samemu Jaruzelskiemu, który ciągle mówi jak idiota do idiotów. Ostatnie jego słowa transmitowane przez reżimowe media brzmiały w skrócie: Przepraszam, ale zrobiłbym to jeszcze raz.
Czyż nie brzmi to jak wyznanie złodzieja kryminalisty, który co prawda przeprasza, ale kiedy nadarzy się okazja zrobi dziesionę  jeszcze raz.  (Dziesiona – bandycki napad i zuchwała kradzież).
Jaruzelski najwyraźniej jednak nie rozumie, czym są przeprosiny i jak poprawnie należy się zachowywać. On przeprasza, bo krzyczą mu pod przewłaszczonym domem, a nie dlatego, że czegoś żałuje. Nadal przekonany jest o słuszności swojego postępowania.
 
Złodziej kryminalista ma jednak tę szansę, daną od społeczeństwa, aby sobie uświadomić, że czynił źle. Posiedzi trochę, może uzna to za karę i konsekwencję złego uczynku. Może się ogarnie i będzie postępował właściwie i przykładnie, nie tylko z obawy przed karą, ale z powodu uznania swojego złego postępowania. Na wolności okradał frajerów a w więzieniu może szybko okazać się, że to on jest frajerem i w dodatku cwe[autocenzura]m, wykorzystywanym przez większych i mocniejszych, więc (chcąc, niechcąc) zatęskni za jakimś poczuciem sprawiedliwości i uzna, że prawo, sprawiedliwość i uczciwe życie stanowi jednak jakąś wartość, której nie warto burzyć swoim zachowaniem podyktowanym doraźnymi korzyściami.
 
Przykre, że Jaruzelski nigdy nie doświadczy tego faktu obowiązywania prawa, jako zjawiska społecznego i jako pewnej wartości moralnej.
 
Inkwizycja ostatnimi czasy swojego istnienia zajmowała się ściganiem tych, którzy plują na ozdobne posadzki w kościołach. Kiedyś normą było plucie gdzie popadło. W urzędach były ustawione spluwaczki. To nie są w cale odległe czasy, bo nawet w PRL produkowano i wyposażano polskie wojsko w stosowne buteleczki z brązowego szkła z metalową zakrętką, które były właśnie spluwaczkami.
Strasznie się antykatolicy oburzali na działania inkwizycji a ówcześni postępowi nadredaktorzy  opisywali w prasie krwawe jatki i sadystyczne inkwizycyjne obrzędy. Niepomni na to, że na pięknych posadzkach obok gruźliczej flegmy często walały się inne ekstrementa. Pudrowano rzeczywistości i schlebiano obyczajom, które dziś pomija się milczeniem, bo budzą obrzydzenie lub niedowierzanie - jak te młoteczki dla pań, którymi damy ubijały swoje własne pchły.
Reminiscencje tych okropnych rzeczy można było jeszcze obserwować zupełnie niedawno w obwoźnych wystawach o Inkwizycji pokazywanych w galeriach sztuki w całej Polsce. Za eksponaty służyły jakieś narzędzia do zadawania bólu ( a dla niektórych bulu). O owej wystawie nie omieszkały wspominać reżimowe media, promując ten rodzaj folwarcznej kultury. Skrupulatnie odnotowywały każdorazowo objazdowe kuriozum w sowieckim stylu. Narzędzia tortur znane z historii od wielu setek lat sprzedawane były zidiociałym robolom jako symbol Inkwizycji. Wystawa cieszyła się popularnością zupełnie tak samo, jak obwoźne trupy cyrkowe, gdzie pokazywano kaleki i szpetne baby z brodami oraz inne dziwactwa po to, aby przerazić publikę.
 
Mało kto pamięta, że wymiar sprawiedliwości w początkach Inkwizycji daleko odbiegał od ideału. „Sprawiedliwość” ferowali poszczególni władcy lub podlegli im urzędnicy.
Nie było procedur, a metody badawcze służące ustaleniu „prawdy” stosowano wedle upodobania. Gdy ktoś bardzo podpadł siedział w lochu do usr[autocenzura]ej śmierci, nigdy nie dowiedziawszy się z jakiego powodu. Czy nieopatrznie przeleciał kochankę swojego suwerena, czy tylko zabił jakiegoś chłopa?
 
Nic w tym, dziwnego, że ten system samowolki, próbowano ukrócić i jakoś ucywilizować.
Zabrał się za to Kościół.
 
Nie będę opisywał szczegółów procedury i nowych zasad, które wprowadzono. Każda osoba bez uprzedzeń może sobie o tym przeczytać.
Faktem jest, że troszczono się nie tylko o ciało, ale i może przede wszystkim o duszę. Wiadomo ciało żyje zazwyczaj marnie i krótko a dusza jest wieczna. Więc niby z jakiego powodu miano odwrotnie się troszczyć?
Pomimo małej dbałości o sprawy przyziemne procedura okazała się bardzo postępowa jak na owe czasy a zaowocowało to niespotykaną i masową skalą próśb o objęcie aresztowanych procedurą inkwizycyjną. Prośby kierowali aresztowani osobiście lub za pośrednictwem swoich bliskich czy przyjaciół.
Konsekwencją tego było także dostosowanie norm świeckich do poziomu procedury inkwizycyjnej. Poszczególni władcy z obawy o utratę swojego atrybutu władzy wprowadzali bardziej sprawiedliwe i nowoczesne rozwiązania i regulacje.
Nie można zatem nie zauważać pozytywnej roli Inkwizycji.
 
Dziś nie ma odpowiedzialnych za strzelanie do ludzi. Ludzi, którzy protestowali w słusznej sprawie. Osoby, na których spoczywał obowiązek decyzyjny i odpowiedzialność, nie ponieśli i jak wskazują wszystkie okoliczności nigdy już nie poniosą odpowiedzialności za swoje działania lub zaniechania. Wyprowadzili wojsko i milicję oraz inne podległe służby na ulicę z bronią w ręku. Nierzadko z ostrą amunicją. Wyprowadzili ich na ulicę wbrew Konstytucji. Jaruzelski niepewny jednak, czy uda mu się skutecznie spacyfikować protesty własnymi siłami i środkami, prosił o pomoc i o  zbrojną interwencję swoich pryncypałów z Moskwy. Gdyby zgodzili się i pomogli, to Jaruzelski byłby przez lewicowe środowisko, zupełnie rozgrzeszony, a kto wie może ‘michnikowszczyzna’ [określenie użyte przez Ziemkiewicza] już dawno postawiłaby mu spiżowy pomnik. Niestety Jaruzelski sam musi nosić brzemię swoich decyzji. Nadredaktorowi pozostaje jedynie tłumaczyć społeczeństwu, dlaczego mniejsze zło ma być bezkarne, albo oznajmiać wszem i wobec, że niby Jaruzelski już zapłacił.
„Odpierdolcie się od generała” [tu autocenzura nie działa, bo to publiczna wypowiedź i  cytat z kawalera Orła Białego] – to motto obecnego systemu powtarzane jak mantra w reżimowych mediach. Pomija się milczeniem, że w Moskwie za wprowadzenie stanu wojennego generał Jaruzelski odebrał wysokie odznaczenie. Tych radzieckich kronik nie pokażą reżimowych mediach.
 
Wybrał mniejsze zło - tak, usiłuje się teraz usprawiedliwiać generała, prawie jak złodzieja, który robiąc włam do supersamu rąbnął tylko dwie butelki wódki, choć był też ocet na półkach a w zamrażalce kurczaki z soplami w pupie, aby więcej ważyły przy sprzedaży.
 
A młodzież? Widzi to wszystko i obserwuje. Na razie do głosu w mediach dobiegają tylko nieliczne szczury, o miękkim kręgosłupie, bo taki program kariery zawodowej aktualnie jest preferowany. Cała masa krytyczna siedzi cicho, odcina się zupełnie od rzeczywistości politycznej lub ucieka z kraju, w którym nadał słowom naszym zmienionym chytrze przez krętaczy prawo nie zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość - niesprawiedliwość.
 
 
 
--------------------------------------------------
Uwaga redakcyjna:
Tekst został poprawiony i wprowadzona została [autocenzura] w stosunku do dwu moich wyrażeń nie przeznaczonych dla dzieci. Wprowadziłem także [dodatkowe wyjaśnienia]z powodów obawy cenzorów przed konsekwencjami zepsutej ustawy ograniczającej wolność wypowiedzi.
Publikuje zatem swoja notkę kolejny raz tekst został poprawiony i liczę tym razem na pohamowanie cenzorskich zapędów.
Być może teraz osoby, które zgłaszały ewentualne naruszenie będą miały cywilną odwagę wypowiedzieć się w tej kwestii merytorycznie, wątpię w to jednak, tak samo jak wątpię w to, aby miały coś merytorycznego do powiedzenia.
Sprawa jest oczywista, a dowody są powszechnie dostępne dla każdego, kto ma dobrą wolę się z nimi zapoznać.
 
 
Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka