Chciałbym zwrócić uwagę Państwa na ciekawą propozycję blogera Seawolfa: 300 miliardów, czyli mam pomysła!. Proponuje on, aby zamiast naruszać naszą rezerwę walutową po prostu zasilić MFW ze środków obiecanych nam przez Tuska, Buzka i Lewandowskiego, czyli z obiecanych 300 miliardów złotych. To bardzo rozsądna propozycja. Skoro musimy solidaryzować się z bogatymi lekkomyślnymi państwami, które żyły ponad stan na bardzo wysokim poziomie, to takie rozwiązanie wydaje się najbardziej racjonalne.
Przy czym proponuję jedną modyfikację pomysłu Seawolfa. Mianowicie zamiast dokonywać coś w rodzaju potrącenia - to znaczy otrzymujemy nie 300 miliardów a tylko 250 miliardów, reszta zaś przelewana jest na konto MFW, proponuję przyśpieszyć kwestię pozyskania obiecanej pełnej kwoty 300 miliardów a następnie w świetle światowych jupiterów i mediów dokonać osobiście rękami premiera a nawet prezydenta owej wpłaty na rzecz MWF.
Partia władzy znana jest ze spektakularnych pijarowskich pomysłów, więc na pewno potrafi doskonale zorganizować taką uroczystość z bardzo wielką pompą, na której polscy oficjele wręczą wielki kartonowy czek szefowi MFW.
Pomyślcie Państwo, jaki to będzie ogromny wydźwięk propagandowy. W końcu nasi „przedstawiciele” autentycznie (a nie tylko wirtualnie i propagandowo) będą mogli zabłysnąć na salonach. Dzięki temu wzrosną notowania nie tylko tych dyletantów, ale i przede wszystkim Polski.
Kolejna korzyść z tego rozwiązania polega na tym, że będzie to mocny argument za przyśpieszeniem pozyskania obiecanych 300 miliardów. W końcu nie tylko nam, ale i strefie euro powinno zależeć na tym, aby Polska szybko wpłaciła ową kwotę do MFW. Naruszenie rezerwy może być niekorzystne dla obrony naszej złotówki przed spekulantami. Wiadomo, że ostatnie interwencje na rynku walutowym były bezskuteczne. Efekt interwencji można było mierzyć w minutach, lub co najwyżej do jednej godziny. Zatem w ramach solidarnej europy argument, że nie możemy dokonac wypłaty z rezerwy walutowej, ale możemy z obiecanych nam środków sfinansować pomoc wpłatą do MFW, powinien spotkać się ze zrozumieniem pośród państw eurostrefy z Niemcami i Francją na czele. W końcu w duchu solidarności będą mieli szansę zachować się jak nasi przyjaciele, bo do tej pory marnie im to idzie (zwłaszcza, gdy chodzi o likwidacje stoczni i rurę gazową blokującą port oraz ograniczenia nałożone na rybołówstwo, nierówne dopłaty w rolnictwie itd.)
Splendor z realizacji powyższego rozwiązania z całą pewnością spadnie na dyplomatołów, którzy zawodowo spijają piankę na salonach. Twórcy pomysłu jak Seawolf i moja skromna sosoba zapewne zostaną pominięci. Ja, oraz jak przypuszczam także kolega Seawolf, bez żalu pogodzimy się z taką sytuacją. W końcu chodzi o dobro Polski, niech więc już PO poprawi sobie sondaże, lecz jakimś faktycznym osiągnięciem a nie tak, jak dotychczas.
Niestety obserwując rządy nieudaczników i efekty realizacji chociażby obietnic wysokich standardów moralnych oraz obniżania podatków, z wielką obawą oczekuję realizacji powyższego pomysłu w praktyce.
Być może pomysł ten wcale nie zostanie wzięty pod uwagę. Trudno, lecz gdy tylko usłyszycie w reżimowych mediach, że osoby będące w opozycji wobec rządu nie zaproponowały nic konstruktywnego, wtedy szanowni i rzetelni Państwo będą mogli powiedzieć, że to nieprawda i powołać się na powyższy artykuł i artykuł kolegi Seawolfa.
Propozycja jest i skorzystać na niej mogą wszyscy, zarówno obywatele jak i partia władzy.
Pomyślcie tylko Tusk z Komorowskim wręcza szefowi MFW czek z pomocą dla ratowana strefy euro. Co bardziej, niż taki gest, może umocnić rangę Polski na arenie międzynarodowej?
Uprzedzając pytania nierozgarniętych i bezkrytycznych zwolenników rządu Tuska, którzy posługują się stereotypowym rozumowaniem typu, że najpierw trzeba włożyć, aby potem wyjąć, chciałbym im uświadomić, że owa zasada działa w obie strony, a poza tym proponują włożyć pieniądze do innej kieszeni niż tej, z której oczekują je otrzymać. Ich myślenie w gruncie rzeczy opiera się na rozumowaniu, że wpłacając rezerwę do MFW, pobieramy 300 miliardów z EBC. To oczywista bzdura, bo to nie są te same instytucję.
Dzięki rozwiązaniu, które proponuje Seawolf (a ja jedynie nieco je modyfikuję) otrzymujemy szybciej pieniądze z EBC, które następnie w świetle fleszy przekazujemy do MFW, ratując tym samym sytuację w eurostrefie. Jako obywatele nie biedniejemy a PO zdobywa punkty w notowaniach.
Składam tę kompromisową propozycję ze ściśniętym gardłem, bowiem nie uważam, że powinniśmy się dorzucać do eurostrefy, w której nie jesteśmy i długo nie będziemy oraz w której nie mamy żadnego prawa głosu, choć wykładamy pieniądze. De facto już teraz nakładane są na nas obowiązki, które musielibyśmy przyjąć dopiero z chwilą przyjęcia euro, ale w zamian nie otrzymujemy żadnych uprawnień, jak chociażby prawo głosu.
W oczach światowej finansjery obecnie tylko tracimy, co znajduje potwierdzenie w notowaniach naszej waluty. Dlaczego tracimy? Dlatego, że słowa Sikorskiego działającego w porozumieniu z Tuskiem traktowane są jako akceptacja propozycji i pomysłów Niemiec i Francji, które nie rozwiązują problemu, lecz odwlekają w czasie nieuchronne skutki negatywne. Wychodzimy przed szereg, dlatego, że niebawem prawdopodobnie sami będziemy mieli kłopoty finansowe. Sepy już grają na osłabienie złotego w celu spekulacyjnego ataku na naszą walutę.
Potwierdzają to słowa posłów PO, którzy mówią obecnie, że wpłata do MFW jest forma ubezpieczenia, a nie jak poprzednio twierdzili pożyczki.
Opozycja słusznie zaczęła dociekać, jak wysoko ma być oprocentowana ta pożyczka i czy przynajmniej będzie oprocentowana wyżej niż poziom inflacji. Taka jest rola opozycji. Na te pytania partia władzy nie odpowiedziała nabierając piany w usta.
Inne tematy w dziale Polityka