Harcownik Harcownik
791
BLOG

Ministra Mucha, killer Tusk i święty Fryzjer

Harcownik Harcownik Polityka Obserwuj notkę 0

 

Doszły mnie słuchy, że w Polsce mamy poważny problem, który dotyczy rasizmu wobec płci przeciwnej. W skali problemów, jakie toczą nasze biedne państwo, ten jest na tyle doniosły, że zajął się nim osobiście minister, a raczej ministra i pierwszy dziennikarz IIRP. Dziś już dominuje hasło nie gospodarka a ministra głupcze! A jutro, kto wie, może sen z powiek salonowcom spędzać będą rytmiczne wypróżnienia Bronka?
 
Chcąc być ludźmi nowoczesnymi musimy iść z duchem postępu. To stara śpiewka. Od dziś na panią minister Muchę mówimy ministra Mucha. Ciekawe, czy gdyby ministrem był pan Mucha, to aby nie czuł się obrażonym, powinniśmy mówić na niego minister Much? Ta nowa odmiana zgłoszona kilka dni po Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego, jest niezwykle prosta, żeby nie rzec wręcz prostacka, bo w liczbie mnogiej (a muchy szybko się mnożą), uzyskujemy ministry Muchy.
Narodziła się nam nowa wielka językoznawca. Kiedyś już ktoś otrzymał tytuł wielkiego językoznawcy i nie był to profesor Miodek czy profesor Bralczyk.
Kiedy ministra od sportu uprości i uporządkuje nam sprawy językowe w duchu walki z rasizmem, to zapewne w następnej kolejności zabierze się za polskie znaki diakrytyczne w duchu walki z ksenofobią i faszyzmem. Gdy znikną ó, ę, ż, ź i inne to nie pozostanie nic innego, jak przenieść żywcem Bralczyka lub Miodka do skansenu lub muzeum. Tam jest bowiem miejsce dla staroci i przeżytków. Może nawet będą organizowane wycieczki, aby posłuchać, jakim językiem posługiwał się Homo Zgred, czyli człowiek nienowoczesny z terenów przywiślańskich. Oczami wyobraźni widzę Bralczyka w niemodnym garniturze, pod krawatem (nie daj Boże pod muchą), odgrodzonego siatką lub solidnymi kratami, który agresywnie się popisując wydaje dźwięki nieartykułowane i niemożliwe do powtórzenia dla zwiedzających, czyli ludzi zdolnych, przeważnie młodych, z dużych miast. 
 
Jak się nie ma co się lubi, a ja lubię piwo i sporty, to się lubi co się ma. A mamy piękną ministra Mucha, która choć na sporcie się nie zna, to postanowiła szukać szczęścia w reformie językowej. Tak już w tym rządzie jest z tymi „fachowcami”. Czekam zatem cierpliwie, kiedy dowiem się, jak poprawnie powinienem nazwać kobietę sportowca, bo chyba nie sportowiec? To by było nazbyt oczywiste.
 
Przy okazji słyszałem, że proces Fryzjera nie może się rozpocząć. Spokojnie drodzy czytelnicy, to nie ten fryzjer od ministra Mucha, choć także działał w sporcie i także miał do tego wielkie predyspozycje oraz niezłe kwalifikacje. Otóż stary Fryzjer poprzez swojego adwokata tzw. papugę przekazał sędziemu zwolnienie, z którego wynika, że to ruina człowieka, schorowany wrak z problemami krążenia, oddychania, nawet z psychiatrycznymi przypadłościami. Znając polską służbę zdrowia można się spodziewać, że biedaczyna długo już nie pociągnie. Nie pozostaje nic innego jak zacząć głośne odliczanie. Chyba, że sędzia znajdzie jakiś sposób na cwaniaka. Szanse są wprawdzie marne, skoro proces Jaruzelskiego trwa już ponad 20 lat. W normalnym kraju Fryzjer doprowadzony zostałby wprost z celi w ciągu pół godziny, ale nie w państwie Donalda.
A może Fryzjer ma do spełnienia jeszcze jedną ważną (może nawet życiową) misję? Wiadomo ekipie Tuska są na gwałt potrzebne sukcesy, wszystkie ręce na pokład nawet te najbardziej brudne. W razie czego rączka rączkę umyje, ale sukces musi być. Fryzjer z racji swojego doświadczenia może być bardzo przydatny.
Mówicie, że to w sporcie niemożliwe i że premier nie byłby zdolny do nieczystej gry? W takim razie zapytam: a kto publicznie mówił, że chciał zabić sędziego? Cytuję: "Jako premier polskiego rządu, muszę wypowiadać się w sposób wyważony, ale wczoraj... chciałem zabić" - powiedział po meczu Polska - Austria. I nie chodzi tu o sędziego, który prowadzi nieudolne śledztwo wobec Jaruzelskiego a o sędziego piłkarskiego Howarda Webba. Do czego jeszcze jest zdolny ten były aktywny kibol Lechii Gdańsk?
 
Dzisiaj także mamy ważny mecz. Fryzjer na wolności, może nawet nie trzeba będzie nikogo zabijać.
Biorę to na miękko, ponieważ już kilka dobrych lat temu doszedłem do wniosku, że nie ma sensu oglądać skórokopów skoro zawodnicy, zwani piłkarzami, grają mniej więcej na takim samym poziomie jak ja.
A ja wolę naprawdę pograć sobie ze znajomymi, niż gapić się na to w reżimowej TV.
Dobrze, że choć w loży VIP serwują alkohol, bo na trzeźwo rząd, ministrowie i ich wielomiliardowe zabawy są nie do przyjęcia. Dla pospólstwa jest cienkie piwo w plastikowych kubeczkach. Wiadomo - nie mają immunitetów, więc to dla ich dobra ta niewielka dawka i spożycie nagrywane przez przemysłowe kamery. Chciałbym mieć podgląd z kamer w lożach Vipów, myślę, że byłoby to bardziej widowiskowe niż sam mecz. A przynajmniej byłoby bardzo przydatne w kwestiach dowodowych.
 
Jaka szkoda, że ministra Mucha nie obsiadła (czy też objęła, bo mucha nie siada) teki ministra zdrowia. Miałbym stosowny plakacik z ubiegłych lat, które uparcie POwracają.
 

Harcownik
O mnie Harcownik

Grafika z akcji #GermanDeathCamps. fot. Tomasz Przechlewski / CC 2.0 Akcja SEAWOLF - konkretny wymiar pamięci.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka