Proszę uspokoić emocję i jeszcze raz przeczytać tekst Rolexa bez uprzedzeń.
Rolex niestety ma racje. Możliwości działania komisji parlamentarnej są ograniczone. Wynika to z wielu czynników. Przypomnę zaledwie kilka. W świetle prawa komisja nawet, jeżeli posiadałaby informacje, które przeciekły ze śledztwa, to oficjalnie nie może się na nie powołać. Umocowanie komisji powoduje, że jej możliwości także są ograniczone.
Pomimo tych ograniczeń komisja działa i Rolex wyraźnie to docenia. Zrobiła wiele jak na swoje ograniczone możliwości. Zdaniem Rolexa także Macierewicz doskonale spisuje się w roli przewodniczącego.
Rolex nie dezawuuje prac komisji, co mam wrażenie stara się Pani GINI usilnie udowodnić.
Wskazuje jedynie na rodzące się zagrożenia a możliwość zmiany widzi dopiero wtedy, gdy odsunie się od władzy obecny układ. Zgadzam z jego oceną.
Sprawa FYMa jest odrębną sprawą, która nie wyklucza ani nie ogranicza działań komisji parlamentarnej Macierewicza.
Proszę zauważyć, że współpraca układała się do momentu, w którym krytyce poddany był raport Millera. Podważenie raportu nie było bardzo trudne, ale dzięki Rolexowi , FYMowi i wielu innym blogerom, ludziom zaangażowanym w sprawę nie pozwolono przejść nad tymi krętactwami do porządku dziennego. Ujawniano i upowszechniano kłamstwa oraz manipulację docierając do wielu osób dotąd nieprzekonanych, którzy już nie mogą odpowiedzialnie stwierdzić, że sprawa katastrofy jest wyjaśniona.
Po obaleniu raportu nadszedł czas na pytanie: Co się właściwie wydarzyło?
To jest długo oczekiwany moment, w którym Millerowcy i ich mocodawcy mogą się wreszcie wykazać. Prowokacje i gra na skłócenie, to tylko mały wycinek gry operacyjnej prowadzonej w takich sprawach. To jest bardzo niebezpieczny moment.
Nie chodzi o to, czy FYM ma całkowitą rację w swoich hipotezach, i czy Rolex w pełni je podziela. Tak naprawdę zrobiono wiele, aby zarówno oni, jak i komisja parlamentarna, kolejne osoby badające sprawę i ich następcy nigdy nie dowiedzieli się prawdy. Twarde dowody znajdują się w Moskwie. Niektóre zostały zmielone, pocięte i poprzerabiane. Sekcje przeprowadzono w Polsce jedynie pojedynczych przypadkach, bo Sowieci generalnie tego zakazali. Dowody rzeczowe usiłowano spalić, tłumacząc to zagrożeniem epidemiologicznym. Słowem zrobiono bardzo wiele.
W obecnym układzie politycznym hipotezy FYMa, Rolexa, zespołu parlamentarnego Macierewicza, czy nawet prokuratury, która jedynie może prosić Sowietów o pomoc prawną, skazane są na ten sam efekt. Efekt w postaci hipotez, bardziej lub mniej prawdopodobnych, bo niemających szerokiego oparcia w materiale dowodowym, co najwyżej w materiale pośrednim lub poszlakowym.
Przepraszam, że powiem zbyt dosadnie: Bajka Millera była łatwa do obalenia, bo g... posiadali i nie było politycznej woli, aby to zmienić. Wszyscy inni posiadają tyle samo, lub niewiele więcej, zaś dodatkowo są ograniczani przez tych pierwszych.
Odpowiedzialność za ten skandaliczny stan rzeczy ponosi TUSK, KOMOROWSKI i cały rząd, oraz podległe służby.
Strona rządowa długo czekała na ten moment, aby zdyskredytować wszystkich, którzy starają się prawdziwie i rzetelnie wyjaśnić sprawę katastrofy.
Moim zdaniem zamiast ulegać grze obliczonej na skłócenie środowiska powinniśmy głośno domagać się konkretnych działań od rządu i organów ustawowo powołanych do badania katastrofy. Nie poprzestając oczywiście na prowadzeniu swojego niezależnego śledztwa w tej sprawie. Starć się docierać do jeszcze większej grupy obywateli.
Raport Milera to ewidentny bubel! W takim razie należy pytać, co rząd zamierza z tym bublem zrobić? Kto nie uważa tego raportu za bubel niech się pod nim podpisze z imienia i nazwiska.
Nie dajmy ponosić się emocją i nie dajmy się podzielić. Chyba, że blogerce GINI o to właśnie chodzi? Zalecam mniej emocji a więcej rozsądku. Nad nerwami trzeba panować.
Inne tematy w dziale Polityka