Wiosna to dobra pora na pstrąga. Razem z kolegą zrobiliśmy małe (400 km) wypady na ulubioną rzekę. Przyroda budzi się do życia i szybko chce nadrobić zaległości. Żaby, rośliny, kwiatki, owady i inne żyjątka osiągają szczytowa formę. Niestety pokazały się także kleszcze, choć wydaje się, że nie są jeszcze w pełni aktywne. Można oko w oko zobaczyć naprawdę wiele zwierząt, a jeśli nie zobaczyć, to przynajmniej je usłyszeć.
Nie widziałem tylko bobra, choć śladów jego działalności było mnóstwo. Od razu widać, że to pracuś, który uaktywnił się dużo wcześniej. Widziałem bardzo wile norek i czegoś na kształt żeremi. Być może, kiedy przedzierałem się, przez gęstwinę krzaków i powalonych drzew, obserwowały mnie bobrze oczka. A teren miejscami był naprawdę trudny. Zdarzało się, że przede mną były trzy powalone pnie i przejście górą, czy też dołem było niemożliwe. Jedynym rozwiązaniem było cofnięcie się i obejście zawaliska. Czasem i to było trudne, z uwagi na wysokie strome skarpy.
Bobry to wyjątkowo ostrożne zwierzęta. Najaktywniejsze są w nocy a w dzień odpoczywają w swoich norkach. Pewnie, dlatego żadnego nie spotkałem. W pełni zasługują na miano gryzoni, wiele drzew było odartych z kory. Czasem ślady siekaczy spotkać można było na wysokości półtora metra. Oczywiście bobry nie dorastają do takich rozmiarów, a najprawdopodobniej podgryzały gałęzie tak wysoko wtedy, kiedy poziom wody był o wiele wyższy.
Wbrew pozorom to bardzo inteligentne zwierzęta. Nie powalają drzew gdzie popadnie. Tamy budują najczęściej na odcinkach rzek o przyśpieszonym nurcie i w taki sposób, aby ten nurt spowolnić.
Nie będę rozpisywał się o bobrach, choć rozbawiła mnie ich Cepelia. Byłem zajęty swoimi sprawami, a jedynie przemieszczając się wzdłuż rzeki mogłem podziwiać a czasem i ponarzekać na ogrom ich pracy. Nadal jednak uważam je za sympatyczne zwierzęta. To w dużej mierze dzięki bobrom mogłem doświadczać uroków wędkowania w dzikiej rzece.















































Inne tematy w dziale Rozmaitości