Część z dziennikarzy opisujących sprawę hodowli norek zachowuje się tak, jakby nie mieli świadomości, że biorą udział w grze rozpisanej przez przedsiębiorców – powiedziała poseł PiS Joanna Lichocka. Apeluję, by dziennikarze informowali opinię publiczną, komu oddają głos – dodała.
Joanna Lichocka zabrała głos w sprawie toczącego się sporu o wprowadzenie w Polsce zakazu hodowli norek amerykańskich na futra. Jej wystąpienie było bezpośrednio rezultatem programu “Warto Rozmawiać” Jana Pospieszalskiego, w którym poruszono ten problem. W programie wybuchł gorący spór pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami tego rozwiązania.
Po programie Krzysztof Czabański i właśnie Joanna Lichocka z Rady Mediów Narodowych, pozakonstytucyjnego organu kontrolującego media, wyrazili się negatywnie o rzetelności programu Jana Pospieszalskiego. Zostawmy już kuriozalny sam fakt, że oto nowa partia sekuje program i osobę dziennikarza którą sekowała i poprzednia władza, stosując dokładnie te same argumenty, bo to należy bezpośrednio do sposobu pojmowania wolności słowa przez nową władzę, a raczej zakresu cenzury i nie jest dziś przedmiotem mojego zainteresowania. Zajmijmy się raczej słowami zacytowanymi na początku tekstu.
Chciałbym odpowiedzieć pani Lichockiej - Tak, zarówno ci dziennikarze jak i niżej podpisany zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy lobbystami hodowców norek i co więcej, że jesteśmy z tego dumni. Bo droga Pani działaczko partyjna, to są polscy producenci i to z branży w której Polska zajmuje czołową światową pozycję. A Pani i pani partia chce tę branżę administracyjnie wykończyć i to w sposób urągający rozumowi! Otóż niestety nie będzie tak, że jak Pani zamknie oczęta ( czyli administracyjnie zamknie hodowlę w Polsce ) to problem złego traktowania zwierząt zniknie. Nie, nie zniknie, tylko przeniesie się za granicę. Tam na tym zarobią, a my na tym stracimy ( także podatki) i nie tylko, o czym zaraz, ale problem złego traktowania zwierząt ciągle pozostanie. Mamy niepowtarzalną okazję zamiast wykańczać całą branżę, uczynić ją taką, by zniknął problem katowanych zwierząt. I dla tych zwierząt i dla nas to rozsądniejsze i skuteczniejsze rozwiązanie.
Ale jest jeszcze coś gorszego o czym Pani chyba nie pomyślała... a może pomyślała? Otóż jeśli my jesteśmy lobbystami polskiej branży hodowców norek, to Pani zwalczając ten biznes, staje się realnym lobbystą niemieckich firm utylizacyjnych. Tak to niestety wynika z istniejących przepisów. To co hodowcy drobiu i rybacy jako resztki, sprzedają dziś do skarmiania hodowcom norek, po zamknięciu tego biznesu zmuszeni będą za opłatą owe resztki utylizować w… a jakże, niemieckich firmach utylizacyjnych. Bo tak się jakoś złożyło, że Niemcy mają tu przeważający udział.
Kiedy likwidowano w Polsce przemysł cukrowy, występowano w interesie Niemiec i tamtejszego cukrownictwa. Dziś Lichocka i jej partia chce zlikwidować kolejną branżę i znów, nomen omen, zarobią na tym Niemcy. Śmiać się czy płakać?
Całkowicie bezsensowna z punktu widzenia ekonomii i pracowniczych interesów batalia o wolne niedziele w handlu. Hipokryzja jaka się za tamtym projektem kryje już biła rekordy. Dziś kolejna durna batalia, bo jak słyszymy, Marszałek kocha zwierzęta. Ciągle jeszcze uważam, że PiS to dobra zmiana, ale coraz częściej tylko dlatego, bo poprzednicy to było absolutne dno. Niestety PiS robi wszystko by do tego dna dotrzeć jeszcze przed końcem pierwszej kadencji.
