Janusz Zaorski, reżyser oraz były szef KRRiT, stwierdził w programie „Rozmowy Agnieszki Kublik”, że w czasie największej oglądalności telewizja publiczna czyni ukłon w kierunku półinteligenta albo nawet ćwierćinteligenta. – Moje hasło, jako reżysera, brzmi następująco: „O półinteligenta walczę, ale ćwierćinteligenta mam w dupie” – powiedział.
Jak stwierdził, nie ma w nim iskierki nadziei, że zmieni się to na lepsze. – Przy powstawaniu takiego dziwnego polipu semantycznego w wypadku mediów publicznych, jakim jest spółka skarbu państwa, połączono ogień z wodą – powiedział Zaorski. Wyjaśnił, że każdy zarząd oraz każdą radę nadzorczą minister skarbu, będący właścicielem, może odwołać w przypadku, kiedy nie przynosi ona zysku. - O tym wie każdy członek zarządu – dodał, wyjaśniając przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Jego zdaniem w telewizji publicznej dokonuje się „telenowelizacja”, choć zdarzają się takie „okręty flagowe” jak chociażby serial „Londyńczycy”. Zaznaczył przy tym, że sam nie oczekuje codziennie filmów w reżyserii Bergmana i rozumie, że trzeba na siebie zarabiać, ale nie może być tak, że schlebia się już tylko najniższym gustom – „zwłaszcza w telewizji publicznej.”
Cały wywiad na Wyborcza.pl
Inne tematy w dziale Polityka
