"Na zakończenie tych rozważań praktycznych —jedna uwaga teoretyczna.
Zarzucą nam pewnie, że wyznajemy „spiskową teorię dziejów".
Ależ tak, wyznajemy ją z całym przekonaniem. Nie pojmujemy tylko, czemu ma to być „zarzut".
Teoria ta głosi po prostu, że w dziejach — i w stosunkach między ludzkimi zbiorowościami w ogóle — spiski i zmowy odgrywają rolę ogromną. Udawanie, że jest inaczej, nic w tym nie zmienia.
Spiski i zmowy są to tajne porozumienia — różnego rodzaju i szczebla, jak kliki, mafie i te spiski właśnie — których celem jest skryte współdziałanie na szkodę jakiejś strony trzeciej.
Zawierane są czasem bez słów, kiwnięciem głowy lub gestem ręki — i te na dłuższą metę są nawet najskuteczniejsze. Strona trzecia zaś jest z reguły nieświadoma, że jakieś działania przeciw niej w ogóle się toczą; i dlatego skłonna jest wszelkie ich odczuwane efekty tłumaczyć sobie i innym jako przypadek, albo jako dziwny zbieg okoliczności.
(A na tych, co próbują wyprowadzić ją z błędu, spoglądać z wyższością jako na nie dość oświeconych.)
Spiski i zmowy są w dziejach niejako siatką, w której okach — zwykle nam niewidocznych — płynie nasze życie.
Jak każdą teorię, tak i tę spiskową można rozumieć prostacko. Na przykład tak, że gdzieś w świecie zasiadają jacyś „mędrcy Syjonu", albo „masońskie loże", w których rękach zbiegają się wszystkie sznurki życia publicznego; a my — jak ongiś te dziecięce pajacyki z dykty — jesteśmy stamtąd za nie pociągani, fikając raz tak, raz tak.
Prostackie rozumienie nie obciąża teorii, tylko prostaka.
Jednakże wrzask przeciw „spiskowej teorii dziejów" to nie jest tylko naiwność. Jest to ważny oręż polityczny, którym łatwo tłumić głosy tych, co jakiś spisek lub zmowę usiłują odsłonić. A można uzyskać nim nawet więcej.
Paraliżuje się mianowicie w zarodku samą dociekliwość myślenia, gdy tylko próbuje ono trzymać się starej zasady Tucydydesa: że ukryta przyczyna zdarzeń jest lepsza od jawnej."
W-wa, 15 X 2002 Bogusław Wolniewicz i Zbigniew Musiał, „Ksenofobia i wspólnota”
Inne tematy w dziale Polityka