Trzeba zapamiętać, kto co sp... - powiedział premier, który po południu odwiedził dotknięte powodzią Kobiernice na Śląsku.
Dobra wiadomość. Premier Tusk …
Zapowiedział, że będzie dążył do określenia zakresu odpowiedzialności za działania, które mogły uchronić ludzi i ich dobytek przed powodzią
Ale chodzi o tych, dokończył swą myśl premier, którzy odpowiadają za -
- chodzi o spusty wody ze zbiorników retencyjnych.
Czyli trzeba było albo mnie spuszczać, albo więcej – śledztwo trwa.
"Temu przyjrzę się wnikliwie w najbliższych godzinach i w najbliższych godzinach będą pierwsze wnioski" - powiedział Tusk. Jak dodał, sam "ma poczucie i wewnętrzną narastającą złość, że nie wszystko było w 100 procentach idealne".
"Będę chciał wiedzieć co do sekundy, w jaki sposób odpowiedzialni za pracę zbiornika w Dobczycach i dlaczego tak późno i w tym momencie zdecydowali się na spuszczenie wody i jak wyglądała informacja. Bo - jak rozumiem - przynajmniej jeśli chodzi o to miejsce, wójt otrzymał informację o godz. 4 nad ranem i jak widzimy tutaj, jaki to jest teren, informacja dotarła do ludzi koło godz. 5 - wpół do 6, a o godz. 7 przyszła woda"
tymczasem Marszalek Komorowski uspokaja:
- Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do głównej rzeki i do Bałtyku, więc nie słyszałem od dłuższego czasu o zjawiskach powodziowych, które by trwały dłużej niż tydzień, czy dwa
08.07.2009 | Wywiady | źródło: Nasza Polska (LINK)
„Bez wahania odrzuciła wszystkie projekty przeciwpowodziowe...”
Kaja Bogomilska: Czy rząd PiS zajmował się przeciwdziałaniu przeciwdziałaniem skutkom powodzi?
Grażyna Gęsicka:Oczywiście. W sierpniu 2007 roku rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował listę strategicznych inwestycji, które miały być finansowane ze środków unijnych. Umieściliśmy na niej wiele projektów przeciwpowodziowych, w tym projekt dla środkowej Wisły o wartości 200 mln euro. Chroniłby on tereny z obszaru pięciu województw. Przewidywaliśmy obwałowywanie od Koszyc do Płocka, jego umocnienie i naprawę. Była też zaplanowana naprawa zbiornika na Nysie Kłodzkiej, który co prawda jeszcze funkcjonuje, ale dno mu się rozchodzi. Jeśli to się stanie -kilkumetrowa fala wody zaleje Nysę.
K.B.: Co się stało z tymi projektami?
G.G.: Zostały skreślone przez rząd PO. Była to jedna z pierwszych decyzji, którą nowa minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska podjęła po objęciu stanowiska. Bez wahania odrzuciła wszystkie projekty przeciwpowodziowe dla województwa podkarpackiego w tym budowę istotnego dla zarządzania przeciwpowodziowego zbiornika Kąty-Myscowa na Wisłoce. Nie jestem specjalistką od powodzi. Wiem tylko, że stale wylewa Wisła i Wisłoka. Gdyby te projekty zostały przyjęte, powodzi na pewno nie udałoby się zapobiec, ale skutki katastrofy byłyby o wiele mniej bolesne.
(…)
K.B.: Ostatnio jednak przywrócono jakiś projekt dotyczący regulacji Wisłoki.
G.G.: Tak, dotyczący pierwszego etapu tej regulacji, wart 20 mln euro. Skreślono zaś środki na inwestycje chroniące przed powodziami na Podkarpaciu warte ok. 400 mln euro, w tym zbiornik Kąty-Myscowa. Na drugi dzień po tych decyzjach, mój były zastępca Władysław Ortyl (obecnie senator PiS) zwołał konferencję prasową, na której ostrzegał przed skutkami zaniechań inwestycji w przypadku powodzi. I właśnie dzisiaj, niemal dokładnie w rok później, doświadczamy jej na własnej skórze.
Inne tematy w dziale Polityka