Niewygodna sytuacja dla PO – występowanie we wspólnym, zjednoczonym froncie przeciw PiS razem z populistami, przystawkami i SLD – zapewne jest dostateczną zachętą by Donald dał spokój.
Kampania wyborcza czy teraz czy za dwa lata oparta na kłamliwej, bo kłamliwej propagandzie PiS o sojuszu PO z LiD i SLD a nawet z SO i „niewątpliwej” koalicji PO z LiD wymagałaby ogromnego nakładu wysiłku i energii by wytłumaczyć wyborcom, że PO nie zamierza takiej koalicji tworzyć, że nie tworzy żadnego sojuszu ani z SO ani z SLD.
PO spalałaby się w ogniu wyjaśnień i tłumaczeń, które sprytnie punktowane przez PiS ograniczałyby możliwość pozyskiwania wyborców.
Pokazanie społeczeństwu, że PO jest partia prawicową, o czystych intencjach, dążącą do przejęcia władzy w oparciu o uczciwe cele – jest warte tego by Donald dał spokój.
Wytrącenie z rąk PiS koronnego argumentu przeciw PO – o chronieniu układu poprzez „bratanie” się z LiD, o silnym parciu wewnątrz PO na takie porozumienie – jest warte by Donald dał spokój.
Gwałtownie rosnące poparcie PO stwarza możliwość uzyskania doskonałego wyniku wyborczego właśnie teraz, najlepiej najszybciej jak można, w październiku, bo na wiosnę może już tak dobrze nie być – więc warto by Donald dał spokój.
Ale czemu właściwie Donald ma dać spokój?
Znają się tyle lat, a przecież pamiętam zaskoczony wyraz twarzy Donalda, gdy w odpowiedzi na słowa o „naszych przyjaciołach z PiS” ze strony "przyjaciół z PiS" posypały się na Donalda i PO zarzuty z pustymi lodówkami i znikającymi pluszakami w tle.
Znają się tyle lat
– więc zapewne Donald proponując spotkanie prezydentowi, miał przygotowane solidne argumenty, które skłoniły prezydenta by stał się dla Donalda - Lechem, który miał, jak zapewnił upoważnienie od premiera by mówić w imieniu PiS:
zgoda na wybory w październiku.
No i tu zaczynają się spekulacje: dlaczego Lechowi zależało by Donald dał spokój?
Czy istotnie strach przed powołaniem komisji sejmowej do sprawy CBA – jest tak wielki, że każe godzić się szefom PiS na niedogodny dla nich termin wyborów – a Donald może w tym względzie dać spokój i powołanie takiej komisji uniemożliwić? Ale w ten sposób ściągnąłby na siebie niezadowolenie ogromnej części swojego elektoratu – czego zapewne Donald chcieć nie może i czemu przeczą słowa Donalda po spotkaniu z Lechem, zapewniające, że taka komisja powstanie. No tak, ale jeśli uważnie wsłuchać się w słowa Donalda – to mówi on, że taka komisja powstanie po wyborach, czyli w nowym już sejmie. Ma to oczywiście swoje rozsądne uzasadnienie, choćby doborem posłów, jacy w komisji będą zasiadać, a którzy dobrani spośród obecnych sejmowych parlamentarzystów nie gwarantują dobrej jakości pracy takiej komisji. Jednak nie to jest najważniejsze.
Ważniejsze jest chyba to, że powołanie takiej komisji teraz, byłoby miażdżące dla wizerunku PiS, który sprowadzony do roli „grupy trzymającej władzę” tłumaczącej się zawile przed komisją rywinowską - nie miałby co marzyć o dwucyfrowym wyniku wyborczym. Czy więc Donald daje spokój i świadomie ratuje brata Lecha przed co tu dużo mówić zasłużoną karą? Takie tłumaczenie byłoby za proste, zbyt trywialne.
Znają się tyle lat....
Donald wie, że niszcząc PiS komisją sejmową przyczyniłby się do sukcesu wyborczego Samoobrony, Ligi Polskich Rodzin a przede wszystkim Sojuszu Lewicy Demokratycznej, czyli po przekształceniach LiS i LiD.
A tego Donald chcieć nie może. I nie chce.
Ani dla siebie. Ani dla PO. Ani dla Polski.
Znaja się tyle lat...
Lech wie, że Donald nie może wziąć na swoje barki sukcesu ugrupowań, które zwalcza i których istnienie w parlamencie uważa za złe. Lech wie, że Donald nie powinien dać spokoju PiS, ale wie też, że nigdy nie da spokoju przede wszystkim tamtym ugrupowaniom.
To jest szansa PiS. Pokonanego i skompromitowanego, ale jeśli Donald da spokój – nieprzegranego do końca.
Przejdźmy na „ty”.
Rozmowy zaczynające się i kończące słowami: „panie prezydencie, panie przewodniczący” – trwają krótko. Rozmowy po przejściu na „ty” trwają cztery godziny.
Za kilkanaście dni okaże się czy warunek został spełniony: i czy zostanie ogłoszony październikowy termin wyborów .
Ale dopiero kampania wyborcza pokaże czy słuszne było,
że Donald dał spokój...
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka