Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
78
BLOG

Brzydka bajka - Był sobie PiS ...

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 107
 

Był.

Rozpadł się na naszych oczach.

Rozpadał się od dłuższego czasu jak wszystko co zdegenerowane i chore.

Symptomy rozpadu zaczęły być czytelne od momentu opuszczenia PiS przez Marka Jurka.

Przyśpieszenie rozpadu zaczęło narastać lawinowo po upadku brudnej koalicji, gdy niedawni koalicjanci zaczęli ujawniać prawdę o rządzącej ekipie PiS. Gdy stało się jasne, ze Jarosław Kaczyński ma przeciw sobie  kilka wewnętrznych grup, dla których stał się jasny upadek rządu Kaczyńskiego a perspektywa przyspieszonych wyborów narzuciła gorączkowe myślenie o miejscach na listach wyborczych.

 

Ludzie, których z PiS i kręgów władzy PiS wyrzucono i ci, którzy sami w proteście i niezgodzie na praktyki Kaczyńskiego i jego ekipy odeszli – przekazują nam obraz PiS jako mafii, wewnątrz której toczy się wojna rodzin o wpływy, teren działania, pieniądze i tytuł dona. Mówią wprost, otwartym tekstem to, co i tak było dostatecznie jasne dla Polaków – o sitwach, grupach, koteriach, „ludziach Wassermanna”, „ludziach Ziobro”, „ludziach Marcinkiewicza”, „ludziach Kaczmarka” czy najbardziej znanych totumfackich władzy „ludziach Kaczyńskiego”. Mówią o powiązaniach z biznesem i towarzyszami z dawnej PZPR.

 

Ujawniane mafijne praktyki i metody działania rodzin, wzorowane na walkach wewnąrzpartyjnych nieboszczki PZPR, ale pozbawione potężnego, sowieckiego protektoratu jakiemu podlegała PZPR, czynią te walki znacznie dramatyczniejszymi, ponieważ nie zachodzi obawa, że ktoś z zewnątrz je przerwie arbitralną decyzją – więc szansę na wygraną, na sukces, na zwycięstwo ma każdy z bossów. Każdy, komu uda się pokonać dona.

 

Niekiedy interes staje się wspólny i łączy rodziny, częściej dzieli je.

Łączy, gdy trzeba jakiejś grupie zamknąć usta, dzieli, gdy w grę wchodzi osobista walka bossów między sobą.

 

Najbardziej pasjonująca jest wojna dwóch najsilniejszych: Kaczyńskiego i Ziobro.

Obaj uzbrojeni w doskonałe narzędzia tajnych policji i podległych im służb państwa, które umiejętnie wykorzystywali przez czas sprawowania swoich funkcji, mają możliwości i argumenty stanowiące świetną broń, której nie wahają się użyć przeciw sobie.

Konferencje prasowe Ziobro wyniosły go na szczyty popularności i zbudowały pozycję, której Kaczyński nie może lekceważyć. Dobrotliwy ton Kaczyńskiego z jakim mówi do i o Ziobro przypomina sceny z konsyliarnych , uspakajających swoich wrogów słów Marlona Brando w „Ojcu chrzestnym”, które poprzedzają ostateczny cios jaki zamierza im zadać.

Lecz Ziobro widział zapewne ten film i nie daje się zwieść. Uderza. Uderza tak, by nie tracąc nic ze swej popularności, równocześnie wytrącić broń z rąk Kaczyńskiemu.

Zeznania przed komisją sejmową aresztowanych dziś „ludzi Kaczmarka” byłyby na rękę Kaczyńskiemu w walce z Ziobro. Ale nie może publicznie, bez ryzyka odwrotu elektoratu tego powiedzieć. Wiedząc, że jedynie upadek Ziobro, ale taki, gdzie nie będzie widać jego przykładającej się do tego ręki, zapewnia mu zwycięstwo – Kaczyński musi pozornie akceptować działania Ziobro.

 

Ta wyniszczająca wojna jest tym bardziej dramatyczna, ze toczy się na tle sprawy zakwestionowanych sprawozdań finansowych PiS i perspektywy utraty subwencji.

O ile Sąd Najwyższy nie przyzna racji skarżącym decyzję PKW, a na to się nie zanosi -

PiS będzie zmuszone jeszcze przed wyborami do zmiany nazwy – zapewne przez dodanie owych dwóch literek RP do starej nazwy. Oznacza to konieczność rejestracji PiS RP jako nowej partii, a co za tym idzie weryfikacji dotychczasowych członków, zanim staną się członkami nowego/starego ugrupowania.  To także broń w rękach wyłącznie Kaczyńskiego – to on będzie decydować o miejscach na listach wyborczych ludzi, których do tej nowej/starej partii dopuści. Jego decyzję będą arbitralne, bo muszą takie być – przecież w nowej/starej partii muszą odbyć się nowe wybory, musi zostać ustalona hierarchia stanowisk i ważności ludzi – Kaczyński nie może ryzykować demokratycznych swobód w PiS RP.

 

Dla Kaczyńskiego najważniejsze jest stworzenie zwartego ugrupowania, które nie jest mu potrzebne do rządzenia w nowym sejmie, zwłaszcza, że nie z kim rządzić bo nie ma żadnej zdolności koalicyjnej. Bardziej skuteczna dla jego zamysłów będzie rola partii opozycyjnej. Niezbyt małej, zwartej, krytykującej tych, którzy będą sprawować władzę i zbierającej punkty na przyszłość. Bo Jarosław Kaczyński gra o reelekcję Lecha Kaczyńskiego. I o ewentualne przejęcie ponownie władzy w Polsce już po nowych wyborach prezydenckich o ile uda mu się odzyskać do tego czasu utracone obecnie poparcie Kościoła i przychylność o.Rydzyka, którą jak można wnioskować po publikacjach ostatnich dni pozyskał obecnie Zbigniew Ziobro znający kulisy utrącenia przez Kaczyńskiego kandydatury abpa Wielgusa na metropolitę warszawskiego.

  

Dlatego PiS już nie ma

    

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (107)

Inne tematy w dziale Polityka