Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
79
BLOG

Świetny humor w jesienne dni

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 71

Od wczorajszego wieczoru, nieoczekiwanie, los zadbał o mój dobry humor. Media , „niezależni” dziennikarze, a w ślad za nimi publicyści i tacy którym wydaje się, że są publicystami, a także blogerzy i komentatorzy, także tacy, ktorym tylko wydaje się , że mają coś do powiedzenia – krótko mówiąc, kto tylko potrafi stukać w klawiaturę, niekoniecznie po polsku – zmówili się by wprawić mnie w dobry nastrój.

 Poczynając od przytaczania prokomunistycznych wierszyków Brzechwy przygotowujących dziatwę do pogardzania konserwatywnym myśleniem zaplutych karłów reakcji, którzy za nic mają sowieckie wzorce zabłoconych butów na wypastowanych, burżujskich podłogach i wyżej stawiają tradycję polskiej kultury i dobrego obyczaju od plucia po kątach i walenia kup gdzie popadnie, na publicznym widoku – dzielni PiSowcy w osobach niejakiego moherowego wprawdzie ale fightera – dali popis własnej, przesiąkniętej sowieckimi ideałami mentalności – prawdziwych ludzi robotniczej rewolucji – prawie październikowej, co to była w listopadzie – czy tez odwrotnie.

Swoją droga ten październik czy listopad, okres wyborów w Polsce leży naszym szczerym patriotom na wątrobie , jakoś tak szczególnie od 21.X 2007 roku.

A niech im leży.

Skoro dostarczają mi tyle uciechy – wyciągając sztandarowe w nauce literatury polskiej za komuny, dzieło mocno lewicującej naturalistki – Gabrieli Zapolskiej Moralność Pani Dulskiej”, którym to dziełem karmiona młodzież licealna, miała het, precz porzucić zapyziałe wzorce konserwatywne, z tym tam uczęszczaniem na pensję dla panienek, nauką i nie daj Boże porządnym ćwiczeniem na fortepianie. Słusznie przyjmując za nowoczesność: nieposłuszeństwo rodzicom, pogardę dla jakichś tam obowiązków religijnych, głupiego odmawiania pacierza i wolną miłość – wprawdzie jedynie na etapie obu płci, czyli heteroseksualnym, ale przecież znana ze swojej niechęci do mężczyzn Zapolska była jedną z pierwszych w Polsce kobiet opowiadających się za równymi prawami dla związków homoseksualnych - o czym wspominają między innymi Ryszard Matuszewski i Maria Dąbrowska.

Tak to nasi „konserwatywni” pisowscy intelektualisci ( nie mylić ani z konserwatystami, ani z intelektualistami bez przymiotników) - dali popis rozumienia idei konserwatyzmu, sprowadzając swoje enuncjacje do wcześniej wspomnianej chorej w okresie jesiennym zwłaszcza wątroby - nieoczekiwanie komplementując mnie pojęciem „dulszczyzny” – przeciwstawionym ich nowoczesności i postępowi w zdrowym sowieckim wydaniu.

Nic więc dziwnego , że uzyskując bez żadnego własnego wysiłku dowody tego, co się w pisowskich głowinach roi i jak bardzo są sami PRLem w najczystszej formie, także intelektualnej, co do czego, nie miałam już wcześniej najmniejszych wątpliwości – wspomniałam moja niedawną dyskusję z panem podpisującym się „jes”, który użył trafnego określenia na pewien typ mentalności, twierdząc , że charakteryzuje ją „syndrom absolwenta PRL” i uznając zarazem dość powszechne występowanie tegoż syndromu w populacji współczesnych Polaków.

Mimo, że nadal nie zgadzam się z moim interesującym rozmówcą co do powszechności owego syndromu, uznając takie twierdzenie za krzywdzące dla większości Polaków – to muszę przyznać, ze niewątpliwie występuje on z pewnością u znacznej części moich rodaków, tych, którzy utożsamiają się i odbicie swojej mentalności odnaleźli w demagogii braci Kaczyńskich i postPZPRowskiej ideologii PiS. Z calym balastem postkomunizmu od żywcem przejętego z PZPR statutu partii i roli Prezesa PiS – do niemal identycznie gwarantowanej pozycji Prezesa partii, jaką miał I Sekretarz PZPR.

Potwierdzeniem dodatkowym, pieczętującym ostatecznie moje doskonale samopoczucie stały się komentarze o ewentualnej współpracy PO z PiS.

Lista postulatów pod adresem PO, warunków do spełnienia, żądań natury ogólnej i szczególnej a przede wszystkim personalnej – rozbawiła mnie do łez.

I to wszystko, jak najbardziej serio. Jakbym czytała komiczny komiks ( no, literatura to nie jest) z jakiejś wyimaginowanej, wirtualnej Wolski.

Pomijam to, że los milionów Polaków ma zależeć od faktu czy w partii rządzącej jest Niesiołowski czy Palikot czy jakikolwiek inny poseł, którego przecież wybierało społeczeństwo – to jazda FYMa ( wyjątkowo doczytanego dziś przeze mnie do końca) w dążeniu do realizacji pisowskich marzeń – wzbudziła we mnie coś na kształt niekłamanego współczucia.

Bo jakże nie współczuć ludziom, którzy poczuli właśnie pierwsze oznaki gorąca pod stopami i czepiają się jak tonący brzytwy tej absurdalnej nadziei, że jeszcze nie wszystko stracone.

Zeznania Kaczmarka, dzisiaj Leppera, za chwilę Ziobry i wreszcie BYŁEGO premiera Kaczyńskiego – tak, nadchodzi czas rozliczeń. Zaczyna parzyć w stopy.

I chociażby przyszło tysiąc atletów, i każdy zjadłby tysiąc kotletów, i każdy nie wiem , jak się natężał – to nie udźwigną... taki to ciężar.

Ciężar gatunkowy rządów obecnie szeregowego posła z klubu 300-złotowych obrońców moralności – jest nie do udźwignięcia przez naszych natężających się atletów, zwlaszcza, że i ta ich atletyczność jakaś taka bardziej rachityczna jest.

Te popiskiwania żałosne, które w zamierzeniu miały być tubalnym głosem siły – śmieszą okrutnie i wywołują politowanie. Zamiast dostrzec szansę na być może ocalenie resztek swojego stanu posiadania w organach przedstawicielskich – okazję, jaka jest wyciągnięta ręka PO – marzy im się coś, co jest niemożliwe, w myśl zasady: daj świni palec – urwie ci całą rękę.

Szanowni publicyści – czyż ten mijający rok nie nauczył was, że rząd Tuska z uporem realizujący własne plany i zamierzenia, mimo przeszkód stawianych na jego drodze – WIE JAK popstępować z partią Kaczyńskich i z nimi samymi? Czyż nie widzicie, że tylko akceptacja , poważne przyjęcie oferty i późniejsze wywiązywanie się z zobowiązań – jest tym co może was uratować przed odejściem w niebyt polityczny?

Że zbyt dobrze znane są zagrania i nieuczciwości Kaczyńskich – by Tusk i jego ekipa szli wobec was na ustępstwa?

Przecież poza wszystkim – PiS rządowi PO nie jest do niczego potrzebny. Współpraca PO z PiS potrzebna byłaby Polakom, by szybciej zrealizować to co dla Polaków może być dobre i korzystne.

Ale jeśli wasi przywódcy nie potrafią tego zrozumieć i postawić ponad swoim prywatnym interesem – to Platforma Obywatelska potrafi przeprowadzić Polskę do najbliższych wyborów w ustawowym terminie i potrafi zadbać o to by Polacy podjęli taką decyzję, która usunie z polityki przeszkody w realizacji dobrych dla Polski spraw.

Czy naprawdę w waszej sowieckiej mentalności nie mieści się pojęcie wspólnych, polskich korzyści? I jak myślicie, kto dostanie w tyłek? Kto zbierze kolejne żniwo tego natężania się, nadymania, tego buńczucznego podbijania sobie wzajemnie bębenka, tej tandetnej prywaty i tej śmiesznej „drole de guerre”?

Wprawiliście mnie w doskonały humor – bo jeśli dostrzegam szkodliwość „syndromu absolwentów PRL” w Kaczyńskich i ich akolitach – to nikt lepiej niż wy nie pokazał mi bliskiej perspektywy końca tego rodzaju mentalności w polskiej polityce.

I za to wam serdecznie dziękuję.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (71)

Inne tematy w dziale Polityka