Lista podpisów pod "Listem otwartym w obronie wolności słowa”, czyli prawem do bezkarnego lżenia innych ludzi poprzez przypisywanie im słów, jakich nigdy nie wypowiedzieli – dotyczy akcji zorganizowanej po skazaniu prawomocnym wyrokiem niezawisłego sądu Andrzeja Zybertowicza za szerzenie kłamstw godzących w dobre imię Adama Michnika.
Przyjrzałam się pobieżnie tej imponującej liście "kilku tysięcy nazwisk" i ... zadumałam się nad istotą wolnego słowa i kłamstwem, jakim jest sama lista.
Bo czegóż to na niej nie ma.
I kogoż także.
A są:
Powtarzane po kilka razy nazwiska tych samych osób: bo raczej mało jest prawdopodobne by było sobie dwóch panów:
Janusz Karnowski, architekt
Janusz Karnowski, architekt
Lub
Marek Malcher , kapitan statku
Marek Malcher, kpt. ZW
A takich przypadków na liście jest sporo.
Są też nazwiska zmarłych jak :
Timothy Leary – orędownik stosowania narkotyków
Są pisane przez „zespół do spraw listy” – ewidentnie wyłoniony z młodzieżówki co najwyżej licealnej wymyślone nazwiska z przypisywanymi im zawodami:
....pracownik adm. Państwowej
....mgr inż. Zootechnik
gdzie rangi i powadze sprawy mają dodać wielkie litery od jakich zaczynają się nazwy wykonywanych zawodów.
Zawody zresztą stanowią odrębna kategorię niczym nieskrępowanej wolności słowa – takie jak : naukowiec, konsultant, emigrant, biznesmen handlowiec, marketing (handlowiec), doktorant, bezrobotny, prezes wydawnictwa, wolny zawód, konsultantka działu technicznego i wiele innych równie enigmatycznych co dodających w założeniu splendoru nazwiskom do nich przypisanym.
O samych nazwiskach i ich brzmieniu pisać, ani tym bardziej naśmiewać się z nich nie wypada, chociaż wiele z nich brzmi tak nieprawdopodobnie komicznie, że chciałoby się przedstawić dowody radosnej twórczości i w tej dziedzinie.
Jednym z pierwszych „brzydkich” dowcipów, jaki usłyszałam dawno temu, przy okazji początków nauki języka francuskiego – była opowieść o panu Piotrze Dolińskim, który osiedliwszy się we Francji przyjął francuską pisownię swojego imienia, z sakramentalnym pytaniem na końcu : no to jak się ten pan teraz nazywa?
Ten żart zna pewnie każdy.
Jednakże odnalezienie bohatera owego dowcipu obok nazwisk księdza Isakowicza-Zaleskiego, Bronisława Wildsteina, Leszka Długosza, Barbary Fedyszak-Radziejowskiej,poważnych ludzi świata kultury, nauki, polityki, urzędników państwowych (sic!), a nawet Burmistrza Ząbkowic Śląskich, Krzysztofa Kotowicza – wywołało we mnie nieoczekiwanie niezwykle optymistyczną refleksję, że wolność słowa w Polsce istnieje i jest niczym niezagrożona i dowodem na nią jest niewątpliwie ta lista „klku tysięcy nazwisk” osób protestujących przeciw....no właśnie, przeciw czemu?
Waldemar Odziemczyk, nauczyciel akademicki
Agata Makowska, manager
Jan Plewa, technik
Ewa Starzak, kosmetyczka
Janusz Wojtukiewicz, informatyk
Mathieu Klawikowski, biegły sadowy Pierre Doliński, fotograf
Olaf Swolkień, nauczyciel
Sławomir Nowotny, socjolog
Dariusz Żurek, mechanik
I tak oto redakcja „Rzeczpospolitej” w osobie redaktora naczelnego Pawła Lisickiego nie tylko potwierdziła stare powiedzenie, że od wielkości do śmieszności jeden krok, ale ten krok zdecydowanie zrobiła.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka