Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
492
BLOG

Pożytki z chamstwa płynące

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 50

I. Jarosław i Lech Kaczyńscy – spadkobiercy przywilejów

 

Przez cały okres powojennej historii Polski, gdy bohaterowie polskiej niepodległości składali swoje życie i zdrowie w ofierze – rodzina Kaczyńskich miała się doskonale.

 

Współpraca ze stalinowskim reżimem nie tylko chroniła przed śmiercią, torturami, utratą zdrowia, wieloletnim więzieniem, nie tylko stwarzała możliwości dostatniego, jak na ówczesne warunki życia – ale i przynosiła profity zabezpieczające byt rodziny na pokolenia.

 

Słabość charakterów ludzi, którzy nie bacząc na swoją niedawną przeszłość w szeregach Armii Krajowej ulegali reżimowi można, kierując się zwyczajnym ludzkim zrozumieniem strachu, zrozumieć.

 

Zdrady – nie można.

 

Uczestnicy kampanii wrześniowej i jeńcy niemieccy, jak podporucznik Roman Kryże i członkowie AK, którzy w procesach stalinowskich stanęli po stronie oprawców ze wschodu i wraz z nimi skazywali swoich rodaków i towarzyszy walki wyzwoleńczej na śmierć, jak Czesław Łapiński i Jan Hryckowian, obaj oficerowie AK , z których pierwszy był prokuratorem oskarżającym a drugi przewodniczącym składu sędziowskiego,  skazującego na śmierć  rotmistrza Witolda Pileckiego – stanowili odrażający przykład niewyobrażalnego spodlenia  człowieka.

Ale także ci, którzy podejmowali pracę w najohydniejszej strukturze tamtych czasów w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego i jej kontynuatorce po 1956 roku  Słuzbie Bezpieczeństwa MSW stając się „nowym Gestapo” dla wycieńczonych niemieckim Gestapo rodaków, jak Mieczysław Cenckiewicz – są dowodem zbrodniczej zdrady Polski i Polaków.

Ale przecież aparat komunistycznego zniewolenia nie ograniczał się do oficjalnych struktur jawnego przymusu jakim były sądy, wojsko, milicja i urzędy.

Rozbudowany nieustannie, opierał się na ludziach pozyskanych do współpracy w tym pierwszym, stalinowskim okresie, którzy umieszczani we wszystkich instytucjach państwa, stanowili swoistą „straż przednią” sowieckiego okupanta wywierając wpływ na swoje środowiska i realizując postawione przed nimi przez stalinowców zadania.

 

Zrozumiałe jest, że czynili to przedwojenni członkowie partii komunistycznych, jak Ozjasz Szechter i Henryk Dorn, członkowie Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, jak Helena Wolińska służąca w czasie wojny w Gwardii Ludowej i Armii Ludowej czy zwyczajni przestępcy, jak Salomon Morel – dla ich bowiem następował czas realizacji odwetu na tym wszystkim czego nie akceptowali w przedwojennej Polsce wobec, której nie odczuwali patriotyzmu.

 

Da się także, chociaż  niejakim trudem usprawiedliwić pójście na współpracę z komunistycznym okupantem ludzi, którzy wywodzili się ze zubożałych rodzin szlacheckich już wcześniej zasłużonych dla zaborców, szczególnie dla Rosji.

 

Z takiej rodziny wywodził się Rajmund Kaczyński, należący od 1941 roku do ZWZ  a następnie do Armii Krakowej. Uczestnik Powstania Warszawskiego przez jeden, pierwszy  dzień a od drugiego dnia nieuczestniczący w żadnych walkach z powodu rany palca.

Rajmund Kaczyński ożenił się w 1948 roku z Jadwigą Jasiewicz, ktora nie była, wbrew temu co niektórzy twierdzą, uczestnikiem Powstania Warszawskiego, bo wywieziona przez rodziców do dziadków w Skierniewicach  była tam sanitariuszką.

 

Z takiej rodziny wywodzą się bracia Jaroslaw i Lech Kaczyńscy.

 

Jarosław Kaczyński mówiąc dziś o trzynastoletnich dziewczynkach, które przeżyły tortury w Gestapo z pewnością nie miał na myśli swojej matki, która nie tylko żadnych tortur na Gestapo nie przeszła, a w 1944 roku, w momencie wybuchu Powstania Warszawskiego brakowało jej zaledwie kilka miesięcy do pełnoletności.

 

Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za przekonanie Polaków do wyboru swojego brata Lecha na prezydenta RP  drogą wykreowania nieprawdziwego obrazu „szeryfa” i „wszechstronnie wykształconego” - człowieka w istocie małego formatu, słabego, niezbornego, źle posługującego się polszczyzną,  przekręcającego w rażący sposób nazwiska i słowa obcojęzyczne, pełnego urazów i fobii, małostkowego i mściwego, chorobliwie ambitnego, popełniającego nieustanne gafy, narażającego na śmieszność swój urząd chociażby ostatnimi wydarzeniami w Gruzji czy, dosłownie z ostatniej chwili, wyrażeniem  zadowolenia, że odmowę przyjęcia go przez cesarza Japonii doręczył mu „najwyższy cesarski urzędnik”, odprawiając z kwitkiem od swoich drzwi przedstawiciela prawie czterdziestomilionowego narodu. To tak, jakby prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki miał czuć satysfakcję, że o fakcie nieprzyjęcia go przez polskiego prezydenta, w ostatniej chwili, już po przybyciu do Polski, osobiście poinformuje go Michał Kamiński lub Piotr Kownacki

 

Wczoraj z mównicy sejmowej, Jarosław Kaczyński wywrzaskiwał obelgi pod adresem bohaterów opozycji niepodległościowej podnosząc w poczuciu samozadowolenia z co bardziej chamskich sformułowań brodę w sposób identyczny, jak to czynił Mussolini i identycznie, jak tamten tocząc wzrokiem po sali sejmowej w oczekiwaniu na efekt swoich słów ze strony członków swojej partii.

Efekt był piorunujący.

Spośród obecnych członków PiS, usadzani „w nagrodę” przy prezesie jedni rżeli jak przeszczęśliwa „niedoszła narzeczona”, widać przywrócona ostatnio do łask, inni gorliwie trzaskali w dłonie bojąc się być pierwszymi, którzy klaskać przestaną  - ale reszta składając dłonie do obowiązkowych oklasków czyniła to niemrawo i miała na twarzach wypisany wstyd i zażenowanie.

 

Bo też i mają się czego wstydzić.

Oto człowiek, który ani jednego dnia nie spędził w więzieniu komunistycznym, który nie tylko nie ma się czym chwalić z okresu walki o wyzwolenie Polski z komunistycznych rąk, którego życiorys jest życiorysem dziedzica przywilejów komunistycznych swoich rodziców, którego kariera naukowa była wątpliwej jakości, jako, że służyć miała komunistycznej władzy co potwierdza jakość pracy doktorskiej Kaczyńskiego naszpikowanej cytatami z Lenina, którego dzieła otrzymał wraz z bratem od matki na 21-e urodziny.

Człowiek, którego jedyne przesłuchanie odbyło się w płockiej SB – tam gdzie prowadzono teczkę Kaczyńskiego, z której zginęły ponoć jakieś dokumenty i w której znajdowały się dwie lojalki z podpisami J.Kaczyńskiego, z której jedna była sfałszowana a o drugiej jakoś się nie mówi. Tam gdzie w tym czasie szefem Wydzialu Spraw Wewnętrznych, esbeckiej szpicy był przyjaciel Kaczyńskich z lat studiów, późniejszy wspólnik w biznesach i minister skarbu w rządzie Kaczyńskiego, Wojciech Jasiński, spotykając się w tym samym rządzie J.Kaczyńskiego z komunistycznym sędzią skazującym niepodległościowców, (w tym obecnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego) na więzienie, synem wspomnianego wyżej zbrodniarza sadowego, Andrzejem Kryżem w roli wicemninistra sprawiedliwości (!!!).

Człowiek, którego nawet nie internowano, chociaż internowano Lecha i który, jak sam twierdzi, dowiedział się o stanie wojennym wygrzebując się około tamtego śnieżnego i mroźnego, niedzielnego południa  13 grudnia 1981 roku spod maminej pierzyny i udając się na późną mszę świętą.

 

Ten człowiek, dający nieustanne dowody gnębiących go kompleksów wobec ludzi mających niekwestionowane zasługi dla wolnej Polski i ponoszących ofiary dla niej w tym wieloletniego więzienia , jak Stefan Niesiołowski, gnębionych i prześladowanych przez SB – wczoraj obnażył przed Polską swoją prawdziwą twarz. Kłamiąc i lżąc lepszych od siebie wylewał potoki nienawiści, wykrzykując chamskie, oszczercze zarzuty, jakby po podjętych przez niego staraniach o zniszczenie Lecha Wałęsy uznał, że czas zniszczyć następne legendy „Solidarności” przy użyciu tych samych metod. Metod dezinformacji i dyskredytacji – identycznych jakie podejmowały UB i SB wobec swoich przeciwników. Identyczne, jakie zastosował Gomułka w oskarżeniu Pawła Jasienicy.

 

 Dziś, na kilka dni przed rocznicą stanu wojennego, z ust Jaroslawa Kaczyńskiego padły słowa haniebne, słowa dyskredytujące wartość cierpienia i ofiar komunizmu. 

Jaroslaw Kaczyński powiedział, "trzynastoletnie dziewczynki w zderzeniu z gestapo wytrzymywały potworne tortury, więc nie ma tutaj w ogóle o czym mówić".  

Jarosław Kaczyński zapominając o ofiarach Gestapo, w tym także trzynastoletnich dziewczynek, które nie przeżyły tortur Gestapo, zapomniał także o tym, że są ofiary terroru komunistycznego, które  nie przeżyły, jak ksiądz Jerzy Popiełuszko.

 Zapomniał – czy raczej nie miał tego w pamięci? 

Lekceważenie ofiary, chociażby najmniejszej, chociażby kilku dni w celi bezpieki, szykan w pracy, zwolnień, trudności stwarzanych dzieciom i rodzinom w pracy i na uczelniach – pogarda dla ludzi świadomie decydujących się na walkę ze złem i gotowych na zapłacenie za tę walkę ceny, a takich były miliony – jest istotą osobowości Jarosława Kaczyńskiego, wychowanego „ w miejscach lepszych niż podwórka” w bezpiecznym cieple komunistycznych przywilejów. 

Przekraczając wszelkie granice zwykłej ludzkiej przyzwoitości, na naszych oczach Jaroslaw Kaczyński dokonał swojego politycznego samobójstwa.      

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Polityka