Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
1905
BLOG

Krótka historia fałszu wyborczego w wolnej Polsce

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 84

 

Na początek cytaty:

"Joanna Kluzik-Rostkowska kierowała kampanią Jarosława Kaczyńskiego, a Elżbieta Jakubiak była jej bardzo widoczną twarzą. Obie panie należą do tego sympatyczniejszego PiS. Tym gorzej dla nich. Bo kampania polegała na wmówieniu ludziom, że pod wpływem katastrofy smoleńskiej szef PiS doznał przemiany i z polityka prącego do wojen stał się politykiem kompromisu. To była próba wielkiego oszustwa wyborczego, podsunięcia ludziom spreparowanego złudzenia, by do Pałacu doprowadzić człowieka, który ze swym prawdziwym obliczem nie miałaby szans zwycięstwa. I dużo wyborców pod wpływem uczuć, które wywołała w nich tragedia smoleńska, uwierzyło, że coś dobrego stało się też z szefem PiS. Prawie się udało właśnie dzięki tej groźnej maskaradzie, której posłanki użyczyły swych sympatycznych twarzy i wizerunków.”


„Joanna Kluzik-Rostkowska mówi z dumą, że bierze odpowiedzialność za kampanię wyborczą, sądząc, że odpowiada za sukces. Chodzi o to, że odpowiada nie za sukces, lecz za jedyny w takim rozmachu fałsz wyborczy w dwudziestoleciu, na szczęście nieudany. Jeżeli chcemy, by w życiu publicznym było więcej cnót obywatelskich, to takie postępki nie powinny być nagradzane, lecz głośno wypomniane.”

Tak pisze Waldemar Kuczyński w swoim dzisiejszym ( 8 listopada 2010) tekście „Twarze fałszywej kampanii za burtą”

Zgadzam się z takim punktem widzenia. Tez pisałam, że działania Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Elżbiety Jakubiak były działaniami oszustów politycznych, których celem było uzyskanie władzy Jarosława Kaczyńskiego i licznych stanowisk dla jego ludzi – poprzez wprowadzenie Polaków w błąd. Celowo i z premedytacją prezentowano nam obraz człowieka, który na czas kampanii wyborczej zawiesił na kołku swoją traumę po śmierci brata, bratowej i przyjaciół, który akceptował rozkoszne harce i pląsy swoich roześmianych sztabowców, którzy żałobę po katastrofie smoleńskiek przełożyli na czas, gdy już wszystko uda.

I nie ma nic dziwnego w postępowaniu ludzi PiS, wszak nieżyjący Lech Kaczyński także kiedyś przekładał ogłoszenie żałoby narodowej po tragicznym wypadku w kopalni Wujek, który pochłonął życie ponad dwudziestu osób – z soboty na poniedziałek, by móc wraz z żoną potańczyć na dożynkowej estradzie. Widać takie są w PiS obyczaje.

Jednak nie zgadzam się z Waldemarem Kuczyńskim, że był to „jedyny w takim rozmachu fałsz wyborczy w dwudziestoleciu, na szczęście nieudany.”

Bo mieliśmy już do czynienia z identycznym przypadkiem fałszu wyborczego – i to udanym.

W 2005 roku ludziom oczekującym z nadzieją odsunięcia od władzy lewicy postkomunistycznej wmówiono, że Lech Kaczyński - to prawicowiec z dziada pradziada, że jest „wszechstronnie wykształcony”, że to „szeryf”.

Z niezbyt lotnego intelektualnie człowieka, autora marnej pracy doktorskiej naszpikowanej cytatami z Lenina, pochodzącego z domu o niejasnych powiązaniach ze stalinowską władzą,.humorzastego i niezbornego, ciszącego się fatalną opinią podczas sprawowania funkcji prezydenta Warszawy, o przeroście rozdymanego ego – w kampanii wyborczej zrobiono zaprzeczenie tego kim w rzeczywistości był i kim po wygranych wyborach natychmiast okazał się całej Polsce.

Kluzik-Rostkowska sięgnęła więc do sprawdzonych wzorców i powtórzyła jedynie tamten, udany „numer”.

 

Tym czego zabrakło, by Jarosław Kaczyński został Prezydentem RP – jest ….Andrzej Lepper.

Wtedy w 2005 roku, przed II turą wyborów prezydenckich Lepper wystosował dwa identyczne w treści pisma do ówczesnych kandydatów do urzędu w Pałacu Prezydenckim. Proponował w nich , pokazując te listy w telewizji, Donaldowi Tuskowi i Lechowi Kaczyńskiemu poparcie swojego 13-procentowego elektoratu. Elektoratu sprawdzonego w zakończonych wyborach parlamentarnych, w których Lepper wprowadził do Sejmu sporo posłów Samoobrony.

Tusk odrzucił propozycję Leppera. Kaczyński ja kupił. Dosłownie. Kupił ją dla brata Jarosław Kaczyński, szef partii, która wygrała wybory parlamentarne i stała wobec perspektywy rządzenia Polską. Kupił w zamian za stołek wicepremiera lub w najgorszym razie wicemarszałka sejmu dla Leppera i ...koalicję. I tak też się stało po wygranej przez Lecha Kaczyńskiego.

Tym razem próbowano powtórzyć także i ten „numer”. I nawet liczba głosów była podobna – 14%. Tyle, że Grzegorz Napieralski, szef SLD, nie miał odwagi publicznie zaapelować do lewicowego elektoratu o poparcie Jarosława Kaczyńskiego. Nie bardzo było też widać jakieś wymierne korzyści dla lewicy, ponieważ w tym roku wybory prezydenckie minęły się z parlamentarnymi o cały rok. Te ostatnie będą dopiero w przyszłym roku. Mimo wyraźnych umizgów i gorliwego podlizywania się lewicy przez J.Kaczyńskiego, szczególnie do jej postPZPRowskich członków - ludzie lewicy nie poparli go tak, jak Lepper poparł jego brata i tylko sam Napieralski niemrawo sugerował swojemu elektoratowi,  by glosować w II turze wyborów prezydenckich zgodnie „z własnym sumieniem”.

Polacy po doświadczeniach z rządami braci Kaczyńskich w latach 2005 – 2007 i prezydenturze Lecha Kaczyńskiego tragicznie nieudanej i tragicznie zakończonej 10 kwietnia 2010 roku – poparli Bronisława Komorowskiego wybierając go na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

Jarosław Kaczyński był pewien wygranej.

Był pewien sukcesu „powtórzonego prawa”. Szok przegranej i rzeczywista tym razem trauma, jako wynik niespodziewanej klęski, skutkuje  znanymi nam zachowaniami i decyzjami Kaczyńskiego, włącznie z zemstą na ludziach tworzących jego kampanię wyborczą, ten wielki, nieudany, DRUGI tych rozmiarów fałsz wyborczy w wolnej Polsce.

 

http://wyborcza.pl/1,90913,8630397,Twarze_falszywej_kampanii_za_burta.html

 

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (84)

Inne tematy w dziale Polityka