Zaczęło się przepoczwarzanie się PiS. Wylinka ze starej kaczyńskiej skóry potrwa do czasu rejestracji komitetów wyborczych i ustalenia miejsc na listach wyborczych do parlamentu w przyszłym roku.
Nowa skóra PiS z uśmiechem Joanny Kluzik-Rostkowskiej i z brodą Pawła Poncyliusza nosi nazwę „Klub Parlamentarny Polska Jest Najważniejsza”.
Ale niech nikogo nie zmyli ta broda, łagodne uśmiechy, ogolona głowa Michała Kamińskiego i Wojciech Mojzesowicz na dokładkę.
To PiS. Ten sam i taki sam.
Tyle, że bez Kaczyńskiego.
Bez Jarosława Kaczyńskiego.
I bez nekrofilnej polityki, bez priorytetów pogrzebowo-ekshumacyjno-żałobnych, bez płonących pochodni i błaszczykowego targania wieńca na miejsce irracjonalnej zemsty.
Za to z zabraniem Jarosławowi Kaczyńskiemu prawa do mitologizacji brata. Z zawłaszczeniem postaci zmarłego prezydenta i mitycznego „spadku” po Lechu Kaczyńskim.
Na czymś w końcu kontynuacja hurra-patriotycznej tromtadracji musi się oprzeć. Samo hasło: „Polska jest najważniejsza” nie wystarczy. Ono ma jedynie posłużyć, jako leitmotiv akcesji do nowego ugrupowania starych członków PiS. Ma je ułatwić, ma usprawiedliwić decyzje „zdrady” szefa PiS.
Ma rację Jarosław Kaczyński przypisując winę za upadek swojej partii, za klęskę wyborczą – nowemu ugrupowaniu. Ale przecież to on sam je stworzył – jak zawsze, w swojej megalomanii i poczuciu własnej nadzwyczajnej ważności, stawiając się w roli jakiegoś presidentissimusa – podejmował decyzje głupie, nieodpowiedzialne i szkodliwe. Szkodliwe i kompromitujące dla Polski – ale przede wszystkim szkodliwe i kompromitujące dla ludzi mających interesy w PiS.
Chyba, że jest tak, a jest to wielce prawdopodobne, że Kaczyński nie miał wpływu na te decyzje i był nimi zaskakiwany, niemal tak samo, jak opinia publiczna. Że istnieje rzeczywisty spisek przeciwko Kaczyńskiemu, spisek w samym PiS, którego celem jest usunięcie zbędnego balastu dla partii, jakim stał się po śmierci Lecha Kaczyńskiego sam, pojedynczy, otoczony jedynie posłusznymi miernotami, Jarosław Kaczyński - bez wpływu i dostępu do władzy, jakie zapewniała mu funkcja brata. A Kaczyński chcąc zachować autorytet szefa partii musiał te decyzje nie tylko akceptować, ale publicznie ogłaszać się ich autorem.
Na tę drugą okoliczność wskazuje nadzwyczajny wysiłek Kaczyńskiego w samorządowej kampanii wyborczej, jego jazdy po Polsce, docieranie do elektoratu, plątanie się po wsiach i miasteczkach, zabieganie o każdy głos. Przekonywanie, namawianie, zmiany tonu od wrzasku aż po najłagodniejsze uśmiechy. Wręcz rozpaczliwe dążenie do zatrzymania nieuchronnego upadku.
Nie udało się.
Wielki sukces Platformy Obywatelskiej i masowe zaufanie społeczne wyrażone polityce Donalda Tuska wyrażające się w oddaniu władzy niemal w całej samorządowej Polsce ze stolicą na czele, ludziom PO – czyni sytuację Kaczyńskiego wręcz beznadziejną.
Klęska w wyborach samorządowych, utrata nawet tradycyjnych bastionów PiS na „ścianie wschodniej”, utrata wpływów Zbigniewa Ziobry w Małopolsce, perspektywa, że w ani jednym sejmiku wojewódzkim PiS nie będzie sprawować władzy, nawet na Podkarpaciu i w województwie lubelskim, gdzie PiS uzyskał największą liczbę głosów, ale niewystarczającą do uzyskania rządzącej większości – a to oznacza, że nie będzie stanowisk, funkcji, pozycji i znaczenia dla tysięcy lokalnych działaczy PiS. I oznacza rozpad lokalnych struktur PiS i podział na „kluzikowców” i „kaczystów” - zrozumiały w sytuacji oczekujących nas za rok wyborów parlamentarnych. Ludzkie ambicje i dostrzeganie swoich szans w nowej sytuacji politycznej są potężną siłą napędową.
Konania politycznego „Prawa i Sprawiedliwości” w dotychczasowej formule nic już nie zatrzyma.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka