Ile trzeba mieć w sobie zawiści i nienawiści, by napisać w sylwestrowy wieczór, odreagowując skutki kary za własne chamstwo, o kobiecie :”Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia (blogowej) z Panią…..../usunięty nick/ pospolitą, sorry, znaną Anką. „
Pisze te słowa mężczyzna do mężczyzny, chcąc w jego oczach zdyskredytować kobietę. Tak po menelsku, tak prymitywnie, tak, wulgarnie, z intencją sugerującą...
Trzeba być, powiem po prostu, skończonym dupkiem, nie mieć jaj, by zdobyć się na coś tak żałośnie niemęskiego, niehonorowego..A pod tym tekstem same problemy z erekcją, sądząc po komentarzach tak bardzo niemęskich, jakby pisanych przez bywalców męskich toalet dworcowych.
Ale nie o tym chciałam pisać. To tylko wstęp, bo ten tekst poruszył mnie swoim wyjątkowym buractwem i jaskrawym brakiem honoru – a zarazem dobrze oddaje ducha pisowskiego.
Ducha, co tu dużo mówić totalnie przegranego.
Duch wyziera i wyłazi z tekstów, które oceniają miniony rok, jako zły, fatalny, najgorszy, dziadowski, rok grozy, niespotykany od czasów II wojny światowej – a które zarazem zawierają przechwalanki, jak to autorowi czy autorce osobiście wcale dobrze się wiedzie, a nawet wiedzie się coraz lepiej..
Można by więc podejrzewać, że piszący mają gdzieś własne rodziny, ich sukcesy, ich dobro, radość i szczęście i są przytłoczeni klęską PiS i Kaczyńskiego a katastrofa smoleńska jest dla nich stokroć ważniejszym przeżyciem niż choroba własnej babci czy śmierć wujka w rodzinie. Przytłoczenie jest tak wielkie, że nie wyrażają nadziei na poprawę swoich traumatycznych stanów nawet w przyszłym roku i niemal przez łzy życzą sobie wzajemnie „trzymania się razem”.
Z drugiej jednak strony – koszula bliższa ciału. I doskonale wiem, że katar wnuczki czy grypa starszej córki, lub niepodobająca się nowa dziewczyna syna, z którą nie daj Bóg, może się chcieć ożenić– z pewnością są problemami znacznie bardziej spędzającymi sen z powiek a przynajmniej wytrącającymi z równowagi, niż tragiczna śmierć na polach smoleńskich jakiejś nieznanej nikomu stewardessy, czy chłopaka z BOR a nawet posła Karpiniuka czy posłanki Jarugi-Nowackiej.
Mamy więc festiwal obłudy.
Przyporządkowanie własnego „obowiązku blogowego” panującemu w środowisku pisowskim przymusie mówienia źle o rządzie, premierze i prezydencie, nawet jeśli niechcący stwierdziło się własne sukcesy i poprawę swojego bytu podczas trwania władzy tej koalicji rządzącej, podczas sprawowania funkcji premiera przez „tego Tuska” - ma na celu potwierdzenie swojej przynależności klanowej, lojalności ale i .. uwaga.. pozycji w lokalnej hierarchii.
Mówię źle o PO – więc jestem KIMŚ w PiS!
Ta zadyszka myślowa skutkująca koniecznością wyrażenia swojej dezaprobaty, walnięcia w rząd czy w prezydenta – jest dość komiczna, zważywszy, że nikt, ale dokładnie nikt z piszących chwaląc się swoimi sukcesami finansowymi czy zawodowymi – nie pomyśli o tym, że właśnie tak, dokładnie tak, widzi Polskę, swój kraj, większość nas, Polaków, i osobiste sukcesy, lepszy byt, lepsza sytuacja materialna decydują o tym, że idziemy glosować na Tuska, Komorowskiego i PO a nie chcemy „za Chiny Ludowe” Kaczyńskiego z jego podpalaną pochodniami comiesięczną traumą przywdziewaną specjalnie z okazji..
Że doceniamy poczucie bezpieczeństwa, jakie mimo tylu zagrożeń zapewnia rząd. Że te nieustannie zapowiadane przez Kaczyńskiego i PiS i oczekiwane, już za miesiąc, za pół roku , za rok, katastrofy, zapaści, kataklizmy finansowe, rozpady instytucji gwarantujących realizację konstytucyjnych uprawnień obywateli – nie następują Że czujemy się bezpiecznie we własnym państwie. I wiemy dzięki komu tak właśnie jest.
Nigdy tak wyraźnie, jak w te dwa dni na przełomie Starego i Nowego Roku nie można było zobaczyć i w ciemno, ze stuprocentową pewnością po tytułach wskazać kto pisowiec obłudny – a kto po prostu normalny bloger, nawet jeśli jest zwolennikiem PiS.
Przypuszczam więc, że ten sztuczny dramatyzm, epatowanie wczuwaniem się w cierpienie Jarosława (tak właśnie familiarnie, bez nazwiska, samo imię), to popisywanie się bólem większym nawet od autentycznego bólu rodzin ofiar, z których co najmniej jedna żyje sobie całkiem zabawowo i zbija kapitał polityczny żerując na ludzkiej naiwności – to praca ewidentnych propagandystów na pełnym etacie. Nawet jeśli całkowicie bezpłatna.
Zresztą, co ja wam będę opowiadać. Poczytajcie sobie sami.
PS, jest godzina 3.28. Nowego Roku
Autor wspomnianego na początku tekstu zmienił wymieniony fragment Teraz jest taki: „Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia (blogowej) z Panią …./usunięty nick/, znaną z wysoce kreatywnej wyobrazni Anką.”
Ale to JUŻ PO komentarzach napisanych wcześniej, niczego nie zmienia.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka