Czyż to nie jest cudowne?
Nigdy w całej historii mojego życia nie było takiego momentu, gdy ludzie byli z władzą tak za pan brat, jak dzisiaj, Dosłownie za pan brat, nawet jeśli nie tylko nie czują się bratem władzy, ale nawet nie mają poczucia braterskości wobec większości rodaków, którzy tę władzę wybrali.
Bo kiedyż to można było takie wiadra kłamstw, oszczerstw, obelg, pomówień, ohydnych potwarzy, kalumnii wszelakich na ludzi z naszego wyboru sprawujących władzę wylewać bezkarnie?
Kiedyż to prezydenta, premiera Polski, oficjalne media mogły lżyć, spraszając do swoich programów i prowadzących je i goszczących w nich, którzy przybywaliby z zamiarem jednym jedynym – dania upustu własnej nienawiści, frustracji, chęci przypodobania się swoim własnym politycznym i nie tylko politycznym, pryncypałom?
Kiedyż to byle, za przeproszeniem, byle zero, niczego nie reprezentujące, mogło sobie gębę wycierać publicznie ludźmi, do których nie tylko nie dorasta moralnością, wiedzą, inteligencją, poczuciem patriotyzmu i odpowiedzialności za Ojczyznę – ale do których nigdy nie dorośnie?
I nic się nie dzieje.
Spod pierzyn nikt nikogo nie wyciąga. Nie internuje. Meneli dworcowych sądami nie ściga. Gęby nikomu prawem nie zamyka, chociaż prawo w tej mierze posiada całą listę i krotką i długą potencjalnie możliwych kar.
Nikt więzień tymi, pożal się Boże, „opozycjonistami” z foteli przed komputerami nie zapełnia i zapełniać nie zamierza. Mimo, że chyba by tego oni sami chcieli. Mimo, że marzy im się pierś wypięta po ordery, do których asumptu jakoś brak, bo się nie zdążyło, bo było się za młodym, bo się z Polski w czas zawieruchy komunistycznej zwiało ( tak, dosłownie, ze strachu) zostawiając na pastwę losu własne rodziny i tych, którym odwagi walczyć o wolność starczyło. Bo się wchodziło w koneksje z komuchami i miłe ciepło maminych pierzyn skutecznie zniechęcało do kontaktów innych niż z kolegami, którzy poszli na służbę do PZPR i SB. Bo się stchórzyło. Bo się myślało, że tym walczącym przecież udać się nie może. Bo czasem grało się na dwie strony z poczuciem, że obojętnie, jak się historia potoczy, to jakoś zawsze uda się w nią wpasować. Bo zazdrość zżera patrząc na obcinaczy kuponów wymieszanych z rzeczywistymi bohaterami walki o Polskę wolną, o wolność słowa i wolność poczynań, obnoszących się z orderami większymi niż zasługi.
Czyż nie cudowną rzeczywistość mamy?
Gdzie byle kto może dowartościowywać własną pustkę intelektualną, własną dziurę moralną zapełniać poczuciem wywyższania się nad ludzi, którzy z woli większości Polaków pracują także dla tego najmarniejszego, najmniej przydatnego społecznie, mentalnego menela? ( nie mylić z człowiekiem z racji swojego statusu społecznego zwanego menelem, bo ten i tak od tamtego znacznie wyżej moralnie stoi)
Gdzie straszenie kataklizmami, klęskami, katastrofami finansowymi i społecznymi stało się racją bytu politycznych awanturników i ich najgorętszym życzeniem dla Polski, dla nas.
Czy nie jest piękna rzeczywistość, w której Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i premier polskiego rządu i politycy są niemal na wyciągnięcie ręki, odpowiadają na pytania, zarzuty, sugestie, bez względu na to, jak bardzo są obraźliwe, pełne obrzydliwych insynuacji, jak niesprawiedliwe i po prostu, po ludzku, zwyczajnie krzywdzące?
My, Polacy umiemy cenić wartości.
Umiemy dostrzegać dobre strony świata.
Umiemy wyciągać wnioski z cudzych lekcji, ciesząc się sukcesami innych.
Umiemy troszczyć się o potrzeby innych, o wolność dla Tybetańczyków, o swobody demokratyczne na Białorusi, o los chrześcijan w krajach arabskich, o sytuację mniejszości romskiej we Francji, o Turków w Niemczech, o ambicje stania się krajem europejskim Gruzji, o niedostatki wolności obywatelskich w Rosji...
Dlaczego zatem nie wszyscy umiemy cieszyć się z tego, co osiągnęliśmy? Że tak daleko zaszliśmy, stając się członkiem NATO, UE, zmieniając naszą Polskę w państwo na wskroś europejskie, co było niedościgłym marzeniem milionów z nas przez tyle lat i czego aż tylu z nas nie dożyło?
Za co tak wielu z nas zapłaciło cenę najwyższą?
Wspaniale czuć się wolnym. Wspaniale mieć otwarty świat. Wspaniale wiedzieć, że wchodzą w życie kolejne pokolenia, dla których wolność jest stanem przyrodzonym i braku wolności nawet sobie wyobrazić nie potrafią.
Nie dajcie się byle komu ograbiać z poczucia tej wielkiej radości i dumy ze swojej Polski.
Spójrzcie – czyż nie jest najpiękniejsza na świecie?
U początku Nowego 2011 Roku, w czas wciąż jeszcze składanych sobie życzeń, gdy Trzej Królowie pokłon złożywszy z Dobrą Nowiną w Świat wyruszą – daję Wam te moje prywatne, własne, mirrę, kadzidło i złoto i kredą kreślę na naszych polskich drzwiach znak radosny – odę do polskiej wolności z przekonaniem, że nic nam tej wolnej, pięknej i wciąż piękniejącej Polski już nie wydrze, nie zabierze, nie zniszczy naszego poczucia dumy z bycia Polakami, nie obedrze z radości i optymizmu, z nadziei na jeszcze piękniejszą wiosnę niż ta ostatnia i jeszcze cieplejsze lato i bardziej owocną jesień i zimę łaskawszą niż ta, która mija.
Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska
Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/
"Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi".
/Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/
&
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka