Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska
1720
BLOG

Kaczyński – nowe otwarcie

Renata Rudecka-Kalinowska Renata Rudecka-Kalinowska Polityka Obserwuj notkę 46

Mylą ci, który w naiwnej wierze przyrównują politykę do relacji personalno-towarzysko-rodzinnych i zakładają, że czyjeś słowa w kampanii wyborczej mogą mieć wpływ na sytuację w parlamencie po wyborach.

Zakładanie, że jakaś koalicja jest niemożliwa, bo jeden pan powiedział o innych panach i paniach coś brzydkiego, bo obraził, bo rzucił inwektywą czy oszczerstwem – to dziecinada.

Ulubionym zdaniem pisarzy książek gangsterskich czy mafijnych, wypowiadanym przez jedną ze stron opisywanego konfliktu tuż przed egzekucją do przedstawiciela drugiej strony konfliktu jest: „zrozum stary, to nic osobistego”.

Polityka, to dla jej aktywnych uczestników, stron konfliktu politycznego „nic osobistego” – to biznes, interes, zysk i spodziewana korzyść nie z przeszłych a z przyszłych zdarzeń.

Ale jednak zysk, korzyść, dobry interes – to w ostatecznym rozrachunku – zawsze czyjś konkretny zysk, korzyść, dobry interes. Ktoś personalnie, osobiście, wymiernie, ten dobry interes zrobi i uzyska z niego największą korzyść.

W polityce, wśród wielu ugrupowań, tylko jedno będzie prawdziwym zwycięzcą. A wewnątrz tego zwycięskiego ugrupowania najważniejszą stanie się tylko jedna frakcja, jeden odłam partyjny skupiony wokół swojego lidera, który osiągając szczyty sukcesu politycznego podyktuje swoje warunki pozostałym graczom.

To się nazywa zdobyciem władzy.

Umiejętna strategia budowania przyszłych korzyści, wyznaczanych rytmem kadencji organów władzy – to dziedzina jak najbardziej osobistych talentów, kunsztu wyznaczania celu i taktyki służącej do jego osiągnięcia, a przede wszystkim umiejętności właściwego doboru ludzi do zadań cząstkowych. I zawsze tylko jeden człowiek w ostateczności decyduje, nawet, jeśli decyzja podejmowana jest poprzez pozór demokratycznego głosowania.

Po co te oczywistości opisuję?

Ano po to, by spróbować przejrzeć strategię Jarosława Kaczyńskiego, dostrzec cel, jaki sobie wyznaczył i przejrzeć działania taktyczne do tego celu wiodące.

Pierwszym, co można zauważyć jest przedmiotowe traktowanie członków własnej partii.

Na listach PiS, w tegorocznych wyborach parlamentarnych – niewielu dotychczasowych aktywistów partyjnych, posłów pracujących wytrwale przez minioną kadencję, znajdzie się na pozycjach „biorących”, czyli z szansą na mandat. Głosy, jakie na nich padną, przyczynią się do lepszego wyniku listy, ale nie do ich osobistego sukcesu. Nie zdobywa się, a przynajmniej niezmiernie rzadko, mandatu posła z siódmej czy siedemnastej pozycji o dwudziestej siódmej nie wspominając. Szanse mają, gdy przyjrzeć się analizom z minionych lat, miejsca na listach od 1 do 3 czasem może do 4. Reszta to tłum pracujący na sukces tych z początku listy.

Zatem kto ma znaleźć się w sejmie z list PiS?

Kogo umieścił Jarosław Kaczyński na tych miejscach-pewniakach?

Jakie środowiska są mu potrzebne do pracy przez najbliższe cztery lata nad realizacją jego celu?

No tak, zapomniałam dodać, że celem na te, jesienne wybory nie jest ich wygranie – bo to jest niemożliwe. I każdy, kto zajmuje się polityką też to wie.

Celem na te wybory jest stworzenie odpowiednich warunków, dobór personalny „oficerów”, którzy zrealizują zadnia, którzy zostaną użyci w działaniach taktycznych i pokierują wojskiem „w terenie”. Wojskiem, armią zbudowaną poprzez swoje osobiste wpływy, kontakty zawodowe, towarzyskie i środowiskowe.

Dlatego Kaczyńskiemu nie są potrzebne żadne debaty. One mogą mu tylko zaszkodzić.

Kaczyńskiemu potrzebne jest wyjście poza swój dotychczasowy elektorat. Elektorat dość jednorodny, ograniczony głównie do mieszkańców wsi i małych miast, wsparty głosami „rodziny” Radia Maryja.

Kaczyński ma dostateczną liczbę głosów ludzi starych ze środowisk chłopskich i robotniczych - i więcej nie potrzebuje – zresztą więcej głosów z tego środowiska nie wygrzebie, nawet przy pomocy Klubów Gazety Polskiej. A zważywszy na nieubłaganą biologię – tracić będzie rocznie około dwustu, trzystu tysięcy zwolenników. Potrzebuje głosów w środowiskach ludzi młodych, inteligenckich, miejskich i wielkomiejskich.

Do tego mają służyć „smoleńskie wdowy” i utytułowani ludzie nauki i kultury.

To oni mają, już jako posłowie, zbudować zaplecze zdolne do prowadzenia dalszych działań wiodących do celu, wciągając w orbitę nowe kręgi społeczne. Nawet, jeśli w niewielkim liczbowo wymiarze – ale rozsiane po Polsce tak, by wszędzie powstały przyczółki propisowskie potrafiące docierać do nowych środowisk.

Pogarda okazywana własnej partii, przedmiotowe traktowanie własnych członków, otoczenie się tępymi aparatczykami, posłusznie realizującymi politykę Kaczyńskieggo, jak Hofman, Poręba, Girzyński czy Kempa, a nawet lekceważenie tej części elektoratu, którą nie do końca steruje sam Kaczyński, ale na przykład, praktycznie skazany na popieranie PiS, o.Rydzyk – dowodzi, że mamy do czynienia tym razem bez fanfar i szumnych zapowiedzi – z „nowym otwarciem”.

Ważnym otwarciem. Ważnym dla Kaczyńskiego, ale przede wszystkim ważnym dla ludzi „zakonu PC” sterujących PiS i samym Kaczyńskim.

Ważnym z punktu widzenia zabezpieczenia zysku, korzyści, interesów ciągnących się od początku lat 90-tych, od czasów uwłaszczenia się komunistycznej nomenklatury na majątku narodowym.

Przy zachowaniu tej samej oszukańczej bogo-ojczyźnianej retoryki, z dodatkiem emocji posmoleńskich i wykorzystaniu „świeżych” nabytków ze świata nauki i kultury, kreowanych na nową elitę intelektualną pisowskiej Polski..

To nowe otwarcie poprzedzone, jak widać, nowym rozdaniem – to preludium kampanii wyborczej roku 2015. I nie o wybory parlamentarne chodzi. Tych, Kaczyński ani w tym roku, ani w 2015 nie wygra. I nie one są celem.

Celem jest URZĄD PREZYDENTA RP.

Niekoniecznie dla samego Kaczyńskiego.

Ale o tym opowiem w następnym tekście.

Virtual Pet Cat for Myspace Renata Rudecka-Kalinowska   Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, to byśmy nigdy niczego nie mieli/Jarosław Kaczyński/     "Będę konsekwentny w odzyskiwaniu dla ludzi PiS urzędu po urzędzie, przedsiębiorstwa po przedsiębiorstwie, agendy po agendzie. Odzyskamy te miejsca, których obsada zależy od państwa. PiS musi tam rządzić. Trzeba jasno powiedzieć, że 16 miesięcy po wygranej PiS żaden działacz czy zwolennik naszej partii, który wykrwawiał się w naszych kampaniach wyborczych, nie może cierpieć głodu i niedostatku. Ci ludzie muszą w satysfakcjonujący sposób przejąć władzę w części sektora podlegającej rządowi". /Jacek Kurski na Zjeździe Wyborczym PiS,4 marca 2007w Gdańsku:/   &amp

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka