Retiarius Retiarius
61
BLOG

"Komunia słowa i obrazu" - dużo słów o zwięzłej formie przekazu, czyli relacja z VIII Bie

Retiarius Retiarius Kultura Obserwuj notkę 1

Od wielu lat Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu organizuje Międzynarodowe Biennale Plakatu Społeczno-Politycznego.

Na tegoroczną edycję artyści nadesłali przeszło 300 plakatów. Z 80 zakwalifikowanych do konkursu, jury za najlepszą uznało pracę Pana Szymona Szymankiewicza „Loading”. Zgodnie ze słowami autora do stworzenia dzieła zainspirował go marsz nacjonalistów/narodowców, zorganizowany 27 stycznia 2019 r. w Oświęcimiu, w rocznicę uwolnienia więźniów niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau. Lider maszerujących wykrzykiwał (za Panem Szymonem): „Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę”. To zdarzenie sprawiło, że powstał plakat ostrzegający przed odradzającym się zdaniem artysty w Polsce faszyzmem.

Praca wykorzystuje popularny motyw ikonki „ładowania” programu komputerowego. Na prawie w całości czerwonej powierzchni widać niewielki jeszcze biały trójkąt symbolizujący aktualny stan „ładowania”. Spod niego zaś wyłania się czarny fragment swastyki, przysłoniętej na reszcie plakatu czerwoną barwą.

Gdy dowiedziałem się o werdykcie skomentowałem wybór w następujący sposób: Pierwsze skojarzenie … znany plakat „Zapluty karzeł reakcji”. Ta sama pogarda dla prawdy i ten sam doraźny i propagandowy przekaz.

Obejrzenie dostępnej w internecie relacji filmowej z otwarcia Biennale oraz z uroczystości wręczenia nagród skłania do kilku uwag. Gościem Biennale była Pani Maria Anna Potocka (Dyrektor krakowskiego MOCAK-u). Jeśli zgodzić się z jej słowami, że sztuka plakatu jest „termometrem współczesności”, a co za tym idzie, powinna (chyba) reagować na temperaturę otaczających nas zjawisk i opisywać te najgorętsze, to praca „Loading” zdaje się nie spełniać tego warunku – pomijając wrażliwość artysty i medialne doniesienia o wydarzeniach, które z racji ich mało poważnego charakteru określono ironicznie aferą „wafel ss”, trudno za problem (tym bardziej ważny) współczesnej Polski uznać „odradzanie się faszyzmu”.

Co więcej, Pani Potocka zwróciła uwagę na dużą ilość prac konkursowych podejmujących tematykę kłamstwa, w terminologii współczesnej zwanego „fake news’em”. Ilość nie musi przechodzić w jakość, ale trudno zanegować istnienie problemu nadmiaru informacji trudnych do zweryfikowania, a często nieprawdziwych. Mając to na uwadze, za paradoks można uznać uhonorowanie plakatu będącego jednym wielkim „fake news’em”. Po pierwsze, opisuje on zjawisko w Polsce nie występujące, a na pewno nie w skali godnej tak alarmistycznego potraktowania. Ale co gorsza, rzucając światło na „faszyzację” Polski, pozostawia w cieniu realnie występujące zagrożenia. Problem z odradzaniem się nastrojów nazistowskich mają Niemcy, w tym ich armia, w której ujawniono w ostatnich latach narastanie pronazistowskich sympatii.

Skalę zakłamania plakatu doskonale uwidacznia zdumiewający fakt, że wśród partnerów organizatorów nagradzających plakat o „odradzaniu się faszyzmu” w Polsce, jest Fundacja im. Róży Luksemburg. W odróżnieniu od nazistów, komuniści rządzą w kilku krajach świata, a członkowie legalnie działających partii komunistycznych zasiadają także w Parlamencie Europejskim. Jeśli dodać do tego ideową zbieżność ideologii komunistycznej i współczesnej ideologii liberalnej, widoczną zwłaszcza w postulacie budowy „nowego i lepszego świata” (od rewolucji francuskiej wszelkie próby kończyły się coraz gorzej) to istotnych zagrożeń dla współczesności szukać należy raczej nie w osobie Pana Piotra Rybaka i jego sympatyków.

Ponieważ Biennale jest efektem współpracy kilku instytucji polskich i niemieckich, nie można oprzeć się wrażeniu, że przynajmniej dla części organizatorów i jurorów, fakt identyfikowania swastyki z Polską, a nie z Niemcami mógł być nie tylko godny zaakceptowania, ale wręcz pożądany.

Kilka słów warto poświęcić pojawiającym się na uroczystości odniesieniom do bieżącej sytuacji w Polsce. Przedstawiciel wspomnianej już fundacji podzielił się informacją o swoim udziale w manifestacjach organizowanych przez kobiety w Warszawie jesienią tego roku. Zapewne odnosząc się do wizualnej warstwy protestów uznał je za bardzo kreatywne i niejako zapowiadające plakaty Biennale. Ta uwaga zdawała się korespondować z obserwacją Pani Marii Anny Potockiej, że sztuka plakatu odzwierciedla sposób myślenia o rzeczywistości wielu współczesnych ludzi, łącząc obraz ze zwięzłym przekazem tekstowym (syntetycznym hasłem werbalnym). Jeśli zgodzić się z tymi spostrzeżeniami, to mając w pamięci ową (za Panią Potocką) „komunię słowa i obrazu” z wiadomych protestów, nie sposób nie wpaść w ton może przesadnie dydaktyczny i nie zauważyć, że o wartości tego połączenia oprócz walorów artystycznych decydować powinno odniesienie do elementarnych wartości: dobra i prawdy. Tym bardziej, że Pani Potocka sama zwróciła uwagę na krytyczny, ale również edukacyjny charakter sztuki plakatu. To ostanie zdaje się wykluczać postulat przyznania artystom absolutnej swobody twórczej, a nawet jeśli, to nie sposób oczekiwać od wszystkich widzów afirmacji dla np. symboliki 8 gwiazdek. Nie wątpię też, że przedstawiciel Fundacji im. Róży Luksemburg, Pan Holger Pollit, tak ceniący sobie „kreatywność” polskich kobiet, przyjąłby całkiem inne kryteria oceniając niemieckie plakaty z czasów III Rzeszy.

A nadejście tej ponurej rzeczywistości w Polsce zapowiedział, nawiązując do znanego wiersza pastora Martina Niemollera, laureat I Nagrody Pan Szymon Szymankiewicz. Jego wystąpienie było zresztą najbardziej przygnębiającą częścią całej uroczystości. Przewrotnie (złośliwie?) można powiedzieć, że jeśli faszyzm utożsamiać z pogardą dla prawdy, brakiem szacunku dla ludzi, z którymi się nie zgadzamy oraz dla legalnych instytucji, które nie działają zgodnie z naszymi oczekiwaniami, to autor plakatu „Loading” powinien zastąpić jego biało-czerwone barwy swoim zdjęciem. I tu Pan Szymon nie wykazał się kreatywnością, serwując słuchaczom „kanoniczny” zestaw „fake newsów”: o Prezydencie Andrzeju Dudzie uznającym ludzi (LGBT) za ideologię, o prześladowaniach tychże ludzi, o przyspieszającym procesie faszyzacji Polski, o prześladowaniach różnych grup społecznych przez rząd PiS, o cenzurze.

Chyba tylko kulturze osobistej prowadzącego spotkanie Pana Leszka Szustera i świadomości obowiązków, jakie ma gospodarz wobec honorowego gościa, przypisać należy zwięzłe spuentowanie kłamstw i pomówień Pana Szymona słowem „przesłanie”.

To smutne, że godną uwagi i polecenia scenę Biennale zdominowała postać, której „rewolucyjny manifest” tchnie grozą nieomal proroczo zapowiedzianą muzyką i tańcem przez artystów prezentujących plakat „Loading”.

Swego czasu napisałem o cenzurze zapowiedzianej przez przedstawiciela Samorządu Studentów podczas otwarcia roku akademickiego na katowickiej ASP. Wspominam o tym ponieważ rektor tej uczelni przyznał swoją nagrodę za plakat „Stop talking nonsense”. Gdy usłyszałem ten werdykt, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Pan rektor miał jakiś czas temu okazję wcielić w życie nagrodzoną maksymę. Choć może nie wypadało, w trakcie bardzo podniosłej uroczystości, zwracać uwagę młodemu człowiekowi na niestosowność jego słów.

Pewnym drobiazgiem, ale chyba wartym odnotowania, jest reakcja Pani Marii Anny Potockiej na dwa plakaty uznane przez nią za krytykę feminizmu. Dla dyrektora Muzeum Sztuki Współczesnej były one „zaskoczeniem”. A przecież zdaniem Pani Potockiej, plakat to sztuka krytyczna reagująca na problemy współczesności. Czyżby pewne zjawiska, nieporównanie realniejsze i ważniejsze od rzekomej faszyzacji Polski, miały nie podlegać ocenie w języku słowa i obrazu? Coś zdaje się być na rzeczy. Kończąca relację prezentacja prac konkursowych wskazuje na brak zainteresowania artystów (lub jurorów – z przeszło 300 plakatów wybrano 80) raczej istotnym problemem współczesnego świata, jakim jest ideologia gender oddziałująca silnie na wiele ważnych sfery życia. Co jeszcze ciekawsze, dwa plakaty, które da się utożsamić z tym tematem mają raczej charakter afirmatywny, a nie krytyczny,

Dwa najprzyjemniejsze akcenty Biennale to postawa nagrodzonego greckiego artysty, który przekazał swoją nagrodę oświęcimskiemu Specjalnemu Ośrodkowi Szkolno-Wychowawczemu. W tym przypadku nie ma zastosowania maksyma o „lękaniu się Greków”, a Panu Nicosowi Terzisowi należy się wielkie uznanie. Wyrazy szacunku trzeba również skierować pod adresem Pani Katarzyny Nachman zarówno za jej plakaty jak i za szczerość i naturalność wypowiedzi, miło kontrastujące z ciążącą nad uroczystością atmosferą „Loading”.

Relacja dostępna na jednym z lokalnych oświęcimskich portali. Zachęcam do obejrzenia. Pouczające.


Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura