Retiarius Retiarius
241
BLOG

Nie sposób milczeć, słuchając o „Odpowiedzialności biernych” … .

Retiarius Retiarius Polityka Obserwuj notkę 2

Niełatwo odnieść się do wydarzenia, w którym nie można było w pełni uczestniczyć – opieram się jedynie na tych wykładach, które udostępnione zostały online. Zastanawiając się nad omówieniem konferencji „Odpowiedzialność biernych”, która miała miejsce w Oświęcimiu w dniach 18-20 czerwca  pomyślałem, że dobrym punktem odniesienia może być poczyniona przez jedną z prelegentek obserwacja dotycząca dychotomii, jaką zdaniem Pani Karoliny Panz można zaobserwować w stosunku społeczności znanego uzdrowiska Rabka Zdrój do historii.

Mieszkańcy kultywują w różnych formach pamięć o antyniemieckim i antykomunistycznym podziemiu, a zdają się pomijać dzieje Żydów mieszkających dawniej w Rabce i historię ich zagłady przez Niemców oraz świadectwa polskiego antysemityzmu.

Pozwolę sobie skorzystać z tej obserwacji bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że szeroko ujmowana dychotomia towarzyszyła samej konferencji (tej części, którą mogłem obserwować) i to na różnych polach.

Na płaszczyźnie naukowej dało się zauważyć, że większość referatów odnoszących się bezpośrednio do relacji polsko-żydowskich zdawała się powielać rabczański schemat. Praktyczne pominięcie charakteru niemieckiej okupacji, a w przypadku referatu Pani Karoliny Panz informacji o wsparciu udzielanym Żydom przez niektórych mieszkańców Rabki stwarzało silne wrażenie jednostronności. I może dałoby się to wytłumaczyć przyjętym przez prelegentów założeniem, że pominięte przez nich fakty winny być znane słuchaczom, gdyby nie np. teza wysunięta przez Panią Marię Ciesielską o cichym przyzwoleniu polskiego środowiska lekarskiego na eliminację Żydów z izby lekarskiej. Teza nie poparta żadnymi znaczącymi dowodami, a wsparta jedynie przykładami przedwojennych przejawów dyskryminowania Żydów przez polskie środowisko lekarskie.

Również pozbawiona uzasadnienia konstatacja zwieńczyła niefortunnie najbardziej przejmującą (dla mnie) relację Pana Piotra Weisera o pewnej inskrypcji z pryczy Majdanka. Przybliżając niezwykłą historię zachowania w ludzkiej pamięci, bo nie w wymiarze materialnym – pryczy nie odnaleziono - bodaj ostatnich słów idącej na śmierć młodej dziewczyny, Pan Piotr, zastanawiając się nad genezą i celowością tego napisu uznał, że był on, tak ja to zrozumiałem, wołaniem o szacunek ze strony pozostałych przy życiu dla idących na śmierć, o godne człowieka odniesienie się do tej śmierci. I gdyby prelegent na tym zakończył wypowiedź miałaby ona charakter uniwersalnego przesłania. Pan Piotr postanowił jednak dodać, że Polacy nie zdali egzaminu jaki postawiła przed nimi Autorka inskrypcji. Nie zauważył przy tym, że sam fakt zachowania Jej słów przeczy tak surowemu osądowi. A omawiając to bardzo jednostkowe zdarzenie nie przedstawił argumentów na rzecz kończącej wypowiedź tezy. I nie sposób w kontekście tej surowej oceny stosunku do śmierci ze strony ludzi, którzy sami dzień później podzielić mogli tragiczny los, nie przypomnieć słów, które padły w bezpiecznym środowisku telewizyjnego studia z ust pewnej Pani Profesor, a które opisywały czym różni się „biologiczna” śmierć jednych od „metafizycznej” śmierci innych.       

Na płaszczyźnie kulturowej nie sposób pominąć dychotomii, której sprawcą była Pani Marta Grudzińska z Państwowego Muzeum  na Majdanku, autorka ciekawego referatu o grypsach pisanych przez więźniów Majdanka. Słuchając online innych wystąpień, Pani Marta logowała się w sobotę eksponując … czerwoną błyskawicę, symbol strajku kobiet. Ten widok wywoływał potrójny szok. Po pierwsze: spotkanie miało charakter konferencji naukowej, a nie politycznego wiecu. Bardzo raziło też zestawienie tematyki spotkania z symbolem ruchu, który zasłynął z promocji wulgaryzmów, chamstwa i otwartego nawoływania do przemocy i wręcz jej pochwalania. Jeśli przypomnieć jeszcze, że Pan Rafał Lemkin, twórca terminu „ludobójstwo” uważał za nie także zapobieganie życiu – wszak Niemcy promowali „aborcję” wśród „podludzi” – to symbol błyskawicy raził w jeszcze bardziej. Na szczęście, albo Pani Marta sama dostrzegła niestosowność swojego postępowania, albo ktoś postanowił przestać być biernym i zwrócił jej uwagę. W niedzielę błyskawica już się nie pojawiła.

W sferze organizacyjnej raziła decyzja o dopuszczeniu tylko osób „wyszczepionych” do bezpośredniego udziału w konferencji poświęconej opisowi, ale i ocenie postaw ludzi żyjących w ekstremalnie trudnych czasach. Dla mnie bierna akceptacje tej decyzji przez uczestników spotkania w istocie odbierała im prawo do oceny zachowania tych, którzy w znacznie trudniejszych warunkach zmuszani byli podejmować wybory, od których zależeć mogło życie ich samych oraz ich najbliższych.    

Tu ponownie musimy wrócić do wspomnianej już kwestii zbyt daleko idącego pominięcia charakteru niemieckiej okupacji na postawy ludności podbitej. Można zapytać, czy nie jest pewną sprzecznością w pracy badacza jakże skomplikowanej rzeczywistości okupacyjnej, skupianie się na wnikliwym badaniu zachowania ofiar z pominięciem działań sprawców zbrodni. Wszak jeśli chcemy uniknąć w przyszłości podobnych tragedii to raczej zapobiegając przejęciu władzy przez  ludzi, którzy skłonni będą innym „zgotować ten los”, a nie dokonując wiwisekcji postaw tych, którym ów los już został zgotowany.

Bo w sytuacjach ekstremalnych kulturowy fundament człowieka kruszy się pod ciężarem instynktu przetrwania o czym mówił Pan Gennadij Płużnow, analizując psychologiczne aspekty zjawiska bystanders. Na swój prywatny użytek wysnułem z jego wypowiedzi taki wniosek: o bierności można mówić na etapie, na którym ludzie niewiele jeszcze ryzykując, nie sprzeciwiają się odbieraniu im stopniowo wolności, a nawet aktywnie poddają się zniewoleniu. Co zresztą zdaje się być współcześnie udziałem, uchodzącego jeszcze za „wolny” zachodniego świata. Gdy proces zniewalania dobiegnie końca, a władza „może wszystko”, w tym zniszczyć każdego kto się jej przeciwstawi, należy mówić raczej o bezwzględnej, motywowanej instynktem samozachowawczym (w skrajnych realiach wolą przeżycia) walce o przetrwanie, w której postawa heroiczna, tak pożądana przez przyszłych badaczy, może nie pozostawić po sobie żadnych świadectw. A jej źródłem nie będzie swoisty „aktywizm” (zerwanie z „biernością”) lecz system wartości, który każe postąpić tak, a nie inaczej, bez względu na okoliczności i konsekwencje. A fundamentem tego systemu może być miłosierdzie, rozumiane jako potrzeba pomagania tym, którzy najbardziej tego potrzebują.        

Do takiej oceny zjawiska „bierności” zdaje się prowadzić także przypomnienie przez Pana Gennadija różnorodnej palety ludzkich osobowości. Każe ono postawić pytanie o zasadność określenia „Odpowiedzialność biernych”. Przecież jedni ludzie są raczej „biernego” charakteru, zaś inni to przysłowiowe „wulkany energii”, dla których aktywność jest tak naturalna jak oddychanie. Ale pomijając nawet pewne niezależne od człowieka uwarunkowania (prelegent mówił i o tym jak można kształtować u ludzi postawę bierności) można się zastanawiać, czy sugerowanie odpowiedzialności biernych ma swoje przeciwieństwo w postaci pochwały czynnych? Ktoś kto w czasach PRL-u nie zapisał się do PZPR i nie działał w żadnych strukturach opozycyjnych był raczej biernym obserwatorem epoki komunizmu (pomijam, że nie sposób być „absolutnie” biernym, wystarczyło być np. osobą wierzącą); ktoś kto został członkiem partii i działał w jej strukturach musi zostać uznany za osobę aktywną. Nie przyglądał się biernie okolicznościom tylko czynnie je współtworzył. A co z oceną „Żołnierzy Wyklętych”? Wszak to oni czynnie przeciwstawiali się złu komunizmu. Czy zatem inni, którzy nie poszli w ich ślady  byli ”odpowiedzialnymi biernymi”? Chyba jednak podstawą do oceny ludzkich postaw nie może być „bierność” zwłaszcza jeśli miałaby być przeciwstawiana „aktywności”. Zarówno jedna jak druga postawa z czegoś wynika i przynosi jakieś rezultaty. Wynika z jakiegoś systemu wartości i przynosi dobro lub zło (choć te sformułowania już zakładają przyjęcie pewnego systemu wartości). Mając to na uwadze dochodzimy do ostatniej już dychotomii związanej z konferencją.          

Jej organizatorzy i partnerzy to min. Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu oraz Oświęcimski Instytut Praw Człowieka. W tym gronie znalazła się także Fundacja … Róży Luksemburg. By nie być posądzonym o bierność pozwalam sobie zaprotestować przeciwko takiemu patronatowi – poddawać surowym osądom (w uproszczeniu) ofiary Hitlera, z patronatem sympatyków Stalina to jednak za daleko posunięta sprzeczność.      

Retiarius
O mnie Retiarius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka