Jak napisałem w porannej notce „maski opadły”. I opadają dalej. Rosja dała jasno do zrozumienia kto stoi za inwazją na Polskę. Oczywiście, ci którzy chcieli wiedzieć, wiedzieli o tym od dawna. Ale faktu bezpośredniego przyznania się sprawcy nie sposób przeoczyć i nie zastanowić się nad źródłami propozycji rosyjskiego ministra.
Czyżby było aż tak dobrze? Czy „dzieci z Michałowa”, „płynące po Bugu trupy”, „heroizm nielicznych sprawiedliwych pomagających uchodźcom, porównywany ze SPRAWIEDLIWYMI z czasów niemieckiej okupacji”, czy to wszystko, ta potężna machina propagandowa nie przyniosło spodziewanego efektu? Czy zabrakło śmierci za którą można byłoby obwinić polskiego żołnierza, funkcjonariusza Straży Granicznej czy policjanta? I stąd zmiana taktyki oznaczająca jednak ostateczne zanegowanie narracji o uciekających przed represjami w poszukiwaniu lepszego życia uchodźcach.
Czy można interpretować wypowiedź Pana Ławrowa jako przyznanie, że pierwsza faza operacji – wojna nerwów – została przez nas wygrana?
Inne tematy w dziale Polityka