rewident rewident
190
BLOG

Stać z boku i patrzeć

rewident rewident Polityka Obserwuj notkę 0

 W najbliższym czasie związkowcy planują potężne demonstracje antyrządowe w Warszawie. Powodów jest wiele. Najważniejszy z nich to wprowadzenie tak zwanego elastycznego czasu pracy, który mówiąc oględnie cofa polski system ochrony pracownika do XIX wieku. Związki słusznie zauważyły, że rozliczanie nadgodzin w systemie rocznym jest świetną metodą na ich niepłacenie oraz odbije się bardzo negatywnie na i tak już bardzo zaburzonym życiu rodzinnym Polaków.

Popierając werbalnie postulaty związkowców należy jednak wziąć pod uwagę kontekst polityczny. Szef „Solidarności” stał się niedawno ludowym trybunem, który poprzez konflikt z rządem zmierza do zwiększenia własnej popularności. Zabiega o ten sam socjalny elektorat co Prawo i Sprawiedliwość i dlatego też przewodniczący Duda może stanowić zagrożenie dla integralności opozycji w zbliżających się starciach wyborczych.

Oczywiście można postawić tezę, że partia prawicowa nie powinna mieć na swoich sztandarach haseł socjalnych, raczej gowinowsko-wiplerowski liberalizm gospodarczy połączony z konserwatyzmem obyczajowym. Nic bardziej mylnego. W kraju tak biednym jak Polska bez odwołania się do kwestii socjalnych wygrać wyborów po prostu się nie da. Przypomnijmy sobie 10 słynnych „zobowiązań” PO. Mieliśmy tam obietnice podwyżki rent i emerytur, radykalne podniesienie płac dla budżetówki, całkowicie bezpłatny dostęp do opieki medycznej itp. Wielu ówczesnych wyborców Platformy uwierzyło w ten populistyczny bełkot.

Śmiem twierdzić, że z powodu pogorszenia sytuacji gospodarczej, znacznie wzrósł odsetek Polaków kierujących się w wyborach własnym żołądkiem. Jest to zresztą zachowanie zupełnie zrozumiałe i racjonalne. Regres cywilizacyjny w Polsce daje o sobie znać. Zadaniem polityków jest poprawne rozpoznanie tych nastrojów i przygotowanie dla swoich wyborców odpowiedniej „oferty”.

Ostre starcie rządu i związków zawodowych jest na rękę największej partii opozycyjnej. Jest bardzo prawdopodobne, że Tusk ograniczy prawa związkowców i osłabi ich materialnie. Oznacza to, że w trakcie najbliższej kampanii wyborczej będą oni mniej słyszalni, a Prawo i Sprawiedliwość będzie mogło w pełni wykorzystać argument „socjalny”, aby całkowicie zdyskredytować rządy PO. Co więcej, po zmianie władzy, związki nie będą stanowić tak dużego zagrożenia dla rządzących jak dzisiaj.

Co ciekawe, zachowanie partii Kaczyńskiego wskazuje, że trafnie rozpoznał tę sytuację. Czasami warto stanąc z boku i patrzeć. Wydaje się, że spór związkowców z rządem to - po wyborach przewodniczącego Platformy -  kolejny prezent dla PiS.

rewident
O mnie rewident

Jestem finansistą, który stara się nie zapominać o historii, psychologii, polityce i poezji... "Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żył chociaż przez chwilę jego ognia drżeniem, chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył, to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka