Mimo, iż CBŚP zatrzymało dilera narkotykowego, który zaopatrywał celebrytów, prawników i polityków, zachowania i wypowiedzi przedstawicieli naszych elit nadal wydają się dość chaotyczne intelektualnie. Można z tego wysnuć wniosek, że elity mają już nowego dilera, albo stosują w celu pobudzenia umysłów wspomagacze legalnie dostępne na rynku.
W przypadku takiego Aleksandra Kwaśniewskiego, który nie bez powodu został memem alkoholowym, sprawa jest prosta.. Wspomagacze legalnie dostępne na rynku pod postacią wódki zawsze były źródłem inspiracji dla tego wielkiego człowieka, o czym świadczą jego wyczyny na wyjazdach zagranicznych z naciskiem na kierunek wschodni. Studenci ukraińscy, którzy wysłuchali w 2008 roku wykładu Aleksandra na uniwersytecie kijowskim, do tej pory są w stanie głębokiego szoku. Część z nich jest pod stałą opieką psychologów, część targnęła się na życie, a pozostali założyli koło Anonimowych Olkoholików.
Ostatnia wypowiedź Olka świadczy o tym, że nadal nie wylewa za kołnierz i daje radę: „Za Konstytucją głosowało więcej ludzi, niż za partią rządzącą.”
Wynika z tego, że Konstytucja Olka brała udział w wyborach powszechnych, a jej rywalami było kilkanaście innych Konstytucji. Konstytucja Olka wygrała te wybory miażdżącą ilością głosów 54% , a pozostałe nie osiągnęły nawet progu wyborczego. Za to wygrana partii obecnie rządzącej nie była wynikiem demokratycznych wyborów, lecz referendum, w którym można było odpowiedzieć tylko na jedno pytanie: „Czy jesteś za PiS?” Na „tak” odpowiedziało 37% wyborców, a 63% było przeciw. Nasuwa się wobec tego prosty wniosek, że PiS przegrał z Konstytucją wynikiem 37% do 54%.
Zostawmy Aleksandra i przejdźmy do następnego przedstawiciela grupy dającej radę bez dilera. Jest nim niewątpliwie sędzia, który będąc na szkoleniu pt. „Jak zaorać pisiorow paragrafami”, uległ czarowi wspomagaczy legalnie dostępnych na rynku i przekonany o swojej nieusuwalności postanowił rozwinąć skrzydła i pofrunąć nad światem. Nagłówek w jednej z krakowskich gazet głosił: „Pijany sędzia wypadł z okna. Trafił do szpitala”. Od dawna wiemy, że sędziowie zaliczają się do gatunku nadludzi. Fakt, iż autorytet prawniczy mimo tego, że był pijany i wypadł z okna, dał radę trafić do szpitala, jest na to niezbitym dowodem.
Analogiczny, w pewnym sensie, przypadek zdarzył się niedawno w Rosji, gdzie delikwent umarł z przepicia, trafił do kostnicy, a następnie ożył i wrócił na imprezę. W wyniku tego jeden z pijących żałobników zemdlał z wrażenia. Nie wiadomo, czy nasz sędzia wrócił na imprezę, ale podobną reakcję (omdlenie z wrażenia) wywołało wśród obywateli Polski oświadczenie po innej imprezie kolesi z Sądu Najwyższego, że Trybunał Konstytucyjny nadal żyje, a jego wyroki będą respektowane w rzeczywistości alternatywnej. Nie ma dowodów na to, że sędziowie SN wydali to oświadczenie pod wpływem środków, ale jeśli zrobili to na trzeźwo, to trudno ten fakt racjonalnie wytłumaczyć.
W przypadku legendarnego Bronisława Komorowskiego nie jest pewne, czy korzystał on z usług dilera, czy stan pobudzenia jego umysłu wynika z przyczyn genetycznych i środowiskowych. Faktem jest, że cały czas trzyma formę, o czym świadczy jego ostatnia wypowiedź: „Przestrzegam opozycję, aby nie wyjmowała sobie nawzajem członków”. Wypowiedź ta dowodzi, że Bronisław jest uważnym obserwatorem posiedzeń parlamentu, na których wyniki głosowań są tak przewidywalne, że posłowie opozycji z nudów zabawiają się w ten dziwny sposób. Wyjaśnia to także, dlaczego wszystkie kamery na sali posiedzeń są skierowane na ławy opozycji: ktoś chce sobie dorobić na Red Tube.
Pozostając jeszcze w temacie członków wypada zacytować najnowszą myśl Stefana Niesiołowskiego: „Metodą wygrania wyborów wprowadzono dyktaturę”. Sens tej wypowiedzi jest mniej więcej taki, jak: „Metodą kupna ukradziono baton ze sklepu”. Nie wiadomo, co to za stwór siedzi w głowie Stefana, ale wygląda na to, że pożarł już większość szarych komórek i teraz zabiera się za rdzeń przedłużony, czego wynikiem są niekontrolowane odruchy Stefana zarejestrowane przez kamery na sali posiedzeń (te same, które rejestrują wyjmowanie sobie członków przez posłów opozycji). W tym przypadku narkotyki możemy wykluczyć, bo narkotyki omijają Stefana szerokim łukiem, wiedząc, że mogłyby się od niego uzależnić i ulec wyniszczeniu.
Pozytywnym i natychmiastowym skutkiem zatrzymania dilera narkotyków zaopatrującego polityków są widoczne od kilku dni zmiany w psychice lidera totalnej opozycji Grzegorza Schetyny, który oświadczył po odstawieniu środków halucynogennych, że PO wezwie naród do referendum na temat wyjścia z UE. To dowód na to, że ludzie którzy wychodzą z uzależnienia zaczynają sensownie myśleć.
Z kolei jego kolega partyjny, Paweł Adamowicz, jak ciągnął, tak ciągnie nadal. I wcale nie chodzi tu o jego występ w ekipie burłaków z ratusza ciągnących samolot Amber Goldu, ale o wciąganie białego proszku narządem węchowym, którego wynikiem jest takie wyznanie:„Jaruzelski powołując Trybunał Konstytucyjny realizował wizję zjazdu Solidarności.” Tu mamy tylko krok od stwierdzenia, że wizją Solidarności była współpraca z Jaruzelem we wprowadzaniu stanu wojennego i umacnianiu wartości internacjonalistycznych, jaki niósł ze sobą Związek Radziecki. Jeśli pan Adamowicz ma takie wyobrażenie na temat wizji Solidarności, to oznacza, że biznes dilera z Gdańska, dostarczającego towar do ratusza nie jest zagrożony i nadal kwitnie. Inną hipotezą jest, że pan Adamowicz nie ciągnie, lecz jest po prostu idiotą.
Wypada także wspomnieć o malowniczej postaci świata akademickiego, pani Jadwidze Staniszkis, dla której aresztowanie dilera nie stanowi problemu, bo wieloletnie zapasy dopalaczy ma zgromadzone pod postacią czerwonych pomadek, którymi obficie nawilża wargi przed wystąpieniami w mediach. Utrzymując w ten sposób stały stan pobudzenia umysłowego wysnuła ostatnio wniosek, że nie tylko Duda i Szydło są marionetkami Kaczyńskiego, ale także Kaczyński jest marionetką. Do tej pory wiadomo było, że nad Jarkiem nie ma już nikogo, ale pani Staniszkis najwyraźniej dostrzegła jakieś związki z Bogiem, co świadczy o dobrej jakości materiału, który pani profesor zażywa.
Na koniec „kwiatek” w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pan Szejnfeld, zabrawszy plecak z dopalaczami i aparat fotograficzny udał się w plener, aby dokumentować złowrogi wpływ kaczystów na środowisko naturalne. Ujrzawszy kwiat maku wyrastający ze skały pan Szejnfeld wydalił z siebie taki oto poemat: „My, NARÓD, jak ten delikatny, czerwony mak, nie poddamy się imadłu kamiennej klatki!!! Wzejdziemy kwitnąc wolnością!”.
Bez wpływu środków halucynogennych ten tekst miałby prawdopodobnie inną formę: Ku*wa, jak rządzą te pisiory, to nawet maki wyrastają ze skały!
Całokształt twórczości pana Szejfelda może budzić wśród odbiorców pewien niepokój i przeczucie, że ta wybitna postać, będąca żywym świadectwem wątłości granicy między geniuszem i kretynizmem, może w niedalekiej przyszłości trafić na jakiś odwyk dla Genialnych Poetów.