Biskup Limburga zbudował sobie rezydencję za 31 mln euro.
www.dw.de/niemiecka-prasa-o-rezydencji-biskupa-za-31-mln-euro-co-powiedziałby-franciszek/a-17145872
Jak pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung: To, że nowa rezydencja Tebartza pochłonęła pokaźną sumę 31 milionów euro, z tego 20 milionów na budynki, które powstały na polecenie samego biskupa, jest samo w sobie skandalem. (…) Zrujnowany jest nie tylko autorytet osoby, ale i samego urzędu biskupa – i to nie tylko w Limburgu (…). Dom biskupi w Limburgu zbudowany jest na kłamstwie. A wraz z nim Kościół, w którym obrona władzy instytucji i jej reprezentatów ciągle jeszcze jest najwidoczniej najwyższym przykazaniem.
„Schwäbische Zeitung” dodaje: Tebartz-van Elst odpowiada nie tylko za bajońskie sumy wydane na budowę jego rezydencji. Musi żyć także z zarzutem zatajenia a potem zaprzeczenia temu, że poleciał do Indii pierwszą klasą.
Z kolei „Süddeutsche Zeitung“ porównuje: Jego pałac kosztuje 31 milionów euro. Dla porównania – wszystkie 83 niemieckie zgromadzenia misyjne sfinansowały w 2012 roku na całym świecie projekty o łącznej wartości 100 milionów euro.
Stuttgarter Nachrichten wspomina o: ogromnej eksplozji kosztów przy remoncie jego rezydencji przekraczających ośmiokrotnie zapowiedzi
A na dodatek Rheinische Post docieka: A za skandalem z ekspozją kosztów kryje się coś więcej niż nieudolne planowanie
No właśnie. Można dociekać po co jednemu człowiekowi taka rezydencja. Znając zamiłowania duchownych katolickich do cielesnych igryszek także z dziećmi, uważam, że die Polizei powinna przeszukać pałac w celu ewentualnego znalezienia jakichś specjalnie przygotowanych do tego pokoi. Ale to moja opinia? Jaka może być opinia katolików? Podejrzewam, że liczebność katolików w biskupstwie Limburga i sąsiednich może się zmniejszyć. Ale czy tak będzie, pokażą następne spisy statystyczne. A w polskich biskupstwach? Cóż Polacy są chyba bardziej konserwatywni w takich sprawach, w sensie odchodzenie od kościoła. I nawet nasze polskie afery w tym nie najczęściej nie przeszkadzają. A jest co wspominać, choćby w bliskim mojemu sercu Poznaniu żerowanie na liceum z tradycjami i doprowadzanie do upadku dla swoich własnych wymyślonych sobie zysków (tutaj także zresztą minus dla władz samego miasta, że dopuściły do tego). Ale takich przykładów można mnożyć w każdym województwie. Widocznie ci panowie w czarnych sutannach, a zwłaszcza ci z fioletowymi czepkami, nie znają pojęcia wstydu, ani elementarnej przyzwoitości.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo