Chrześcijaństwo według pana redaktora Terlikowskiego, na podstawie jego wypowiedzi publicznej w sprawie chrześcijańskiego przesłanie filmu pani Agnieszki Holland.
Tytułem wprowadzenia chcę tylko przypomnieć o wypowiedzi redaktora Terlikowskiego na temat filmu 'Zielona granica'.
Przypuszczam, że zainteresowani tym co pan Terlikowski ma na ten temat do powiedzenia, sami zapoznają się z oryginałem.
Poniższa notka, krótka i do rzeczy, jest jedynie moja refleksją i moimi wnioskami po przeczytaniu słów redaktora Terlikowskiego. Moim zdaniem wnioski nasuwają się same niezależnie od intencji, czy świadomość tych intencji u samego Redaktora Terlikowskiego.
Uważam przy tym, że ludzie znani i na eksponowanych stanowiskach powinni być bardziej odpowiedzialni za słowa, powinni też być bardziej precyzyjni wszak język, mowa jest ich narzędziem pracy.
Oznacza to, że jeśli źle zrozumiałem przekaz pana Terlikowskiego to wina leży po jego stronie.
Każdy ma swoje gusta i estetykę. Jak mu się podoba to mu się podoba, wierzę na słowo i nic mi do tego.
Tylko jak zaczyna wciskać kit, że i mi się ma to podobać, ze względów artystycznych,etycznych czy innych - to mówię stop.
Panie Terlikowski, za duże masz ego.
A kiedy odpływa i zaczyna bajdurzyć o filozoficznych zaletach i chrześcijańskiej wymowie filmu, czy rzekomo jego ukrytego przekazu to widzę blef i wołam - sprawdzam!
Otóż nie może być chrześcijański nic co w zasadzie swoje oparte jest na kłamstwie.
Nie można budować trwale na fundamencie z piasku, mówi nam chrześcijańska mądrość,
Gdyby pani Holland pokazała prawdę o granicy, w swojej perspektywie, ale gdyby przyjemniej starała się oprzeć na faktach nie zmyślaniach to być może byłoby to dzieło warte rozmowy czy refleksji.
Niestety pani Holland wolała kłamstwa, fałsz i wymysły nie mające wiele z rzeczywistością wspólnego.
A redaktor Terlikowski dołączył się do niej z jakże szatańskim, przewrotnym twierdzeniem, że kłamstwo jest dobre, że fałsz jest chrześcijański, i że wszyscy powinniśmy się uczyć jak być dobrym sługą szatana.
To znaczy nie jest to powiedziane wprost, ale takie przesłanie świadomie lub nie wysłał w świat redaktor Terlikowski.
