Czy mamy teraz wierzyć, że Władimir Żironowski i Gienadij Zjuganow to ostatni wielcy obrońcy rosyjskiej demokracji? Byli zszokowani, oburzeni i dotknięci faktem, że Kreml - ojej! - ustawił wybory i zdecydował się utrzymać tę decyzję.
Tak, jasne. Oczywiście chodzi tu o coś innego. (...)
Po pierwsze Żirinowski, który zainicjował wyjście, nie robi nic równie ważnego bez ukrytego motywu (i nigdy nie jest nim postęp demokracji) i zachęty przełożonych z Kremla.
Jak wskazuje Daniła Galperowicz z RFE/RL w
komentarzu do wydarzeń, przemówienia deputowanych
LDPR, które zainicjowały wyjście i mówiły o rzekomej falsyfikacji wyborów z 11 października "były w sposób oczywisty wyćwiczone co do słowa".
Oprócz tego parlamentarna rebelia została szeroko i dużym szacunkiem opisana przez rosyjskie media, w tym główne kanały państwowej telewizji. W ściśle kontrolowanym świecie rosyjskiej telewizji takie rzeczy nie dzieją się przez przypadek.
"Czy Gienadij Zjuaganow, Siergiej Mironow i Władimr Żirinowski ze swoimi zwolennikami zebrali się nagle na odwagę by wywołać wielki skandal bez przyzwolenia swoich patronów?"
pytał retorycznie Michaił Rostowski w komentarzu dla gazety "Moskowskij Komsomolec".