Krater z Vix
Krater z Vix
RobertzJamajki RobertzJamajki
145
BLOG

Celtowie Historia pisana od nowa (3)

RobertzJamajki RobertzJamajki Kultura Obserwuj notkę 2
W styczniu 1953 roku Maurice Moisson, ówczesny kierownik prac wykopaliskowych prowadzonych przez Towarzystwo Archeologiczne Chatillon-sur-Seine, po dużych opadach deszczu zauważył niewielki kopiec i nienormalną koncentrację kamieni na polu u podnóża oppidum Mont Lassois , w pobliżu małej wioski Vix w Cote-d’Or. Charakterystyczne znikanie kałuży podeszczowej wody w pobliżu owego kopca dawało nadzieje, ze woda spływa do jakiejś groty położonej pod nim.

Bez tłumaczenia pod filmem, ale wszystko opisałem w tekście poniżej..


Natychmiast zgłosił swoje odkrycie Rene Joffroyowi , archeologowi samoukowi, który był wówczas prezesem lokalnego towarzystwa archeologicznego. Ten ostatni aktywnie zajął się kontynuacją wykopalisk wydobyciem wszystkich przedmiotów grobowca, sporządzając spis zgromadzonych przedmiotów. Ale (jak to amator) nie zadbał o to, aby przy każdym przedmiocie zanotować pozycję zajmowaną i zaznaczoną na planie ogólnym, stąd nieunikniona utrata informacji.

I tak, w sposób dość nieudolny odkryto być może najważniejszy (dla wiedzy o Celtach), położony pod kurhanem kamiennym znajdującym się w pobliżu oppidum celtyckiego Latisco, obecnie Mont Lassois, „kobiecy grób celtycki”, jeden z najbogatszych, jakie znamy dotychczas. Oppidum, obronne emporium i stacja celna Latisco leżały na skrzyżowaniu ważnych dróg łączących poszczególne części Galii z Anglią, Hiszpanią i krajami śródziemnomorskimi. W czasie wieloletnich badań ustalono przy pomocy źródeł ukrytych w literaturze, iż Mont Lassois-Latisco kwitło szczególnie pod koniec okresu halsztackiego (HD) w przeciwieństwie do pobliskiej Alesii, Fontain de Bales i in., które przeżywały wielkie dni w fazie późnolateńskiej i galo-rzymskiej. Tu wspomnieć trzeba, że o 2 km od Vix w Sainte-Colombe
znajdowały się kurhany „książęce” odkryte w 1845 r., związane wg Eydoux z kompleksem osadniczym Latisco. Były one znane w literaturze pod nazwą Kurhanów z Mousselots. Miały ok. 70 m średnicy i około 4 m wysokości, kryjąc jeden grób z czterokołowym wozem, z którego zachowały się różne części okuć żelaznych, wspaniałym kociołkiem brązowym z czterema głowami gryfonów, ustawionym na trójnogu żelaznym, zdobnym „brązikami” oraz fibulami z końcowej fazy halsztackiej (HD).
Tamże odkryty został kurhan zwany Champ de la Butte, również z grobem wozowym. Wóz był okuty żelazem, prócz tego znaleziono bogate
ozdoby złote oraz siekierę żelazną. Wozy były bez uprzęży. Niestety oba te znaleziska nie zostały zbadane metodycznie, nie ma też żadnej publikacji im poświęconej. Wydaje się, iż Déchelette datował te tumulusy na okres zbyt wczesny, zważywszy, iż oba wozy miały bogate okucia żelazne, wiemy zaś, że żelazo weszło w powszechne użycie dopiero w pełnym okresie lateńskim.

Kurhan z Vix, zwany w literaturze naukowej i popularnej „skarbem
z Vix”, w przeciwieństwie do kurhanów z Sainte-Colombe i Champ de
la Butte był zbadany przez archeologa Réné Joffreya, a wyniki badań
kilkakrotnie publikowano. Grobowiec z Vix jest ciekawy nie tylko dzięki
formie pochówka, ale przede wszystkim dzięki odrębnej i różnorakiej
zawartości grobowej. W kompleksie innych, treściowo podobnych znalezisk, „skarb z Vix” może rzucić nowe światło na nie zawsze zgodne z istotnym stanem rzeczy, ale uświęcone tradycją poglądy odnośnie Wschodniej Celtyki i jej roli, gdyż ona to przekazywała Zachodowi wartości cywilizacyjne Wschodu.
Kamienny kurhan z Vix, o średnicy 42 m, a pierwotnej wysokości
ca 6 m, krył czworokątną komorę drewnianą o powierzchni ca 9 m2. Wewnątrz komory na osi N-S znajdowały się szczątki drewnianego, barwnie malowanego wozu, na którym spoczywał szkielet kobiety w wieku około 30—35 lat. Miała ona na głowie złoty diadem, na szyi naszyjnik z paciorków bursztynowych, diorytowych i serpentynowych, na każdej ręce po trzy bransolety z łupku oraz po jednej z paciorków bursztynowych nanizanych na brązowy drut, na kostkach nóg znajdowały się gładkie brązowe nagolenniki. W okolicy miednicy leżał sztywny, skręcony torques brązowy, związany rzemykiem. Wydaje się, że kobieta mogła go trzymać w ręce. Ponadto 7 fibul uzupełniało jej bogatą biżuterię.

Z jednej strony szkieletu znajdował się wielki krater brązowy, na którego pokrywie umieszczono srebrną miseczkę ze złoconym „ombilikiem” (omfalalosem) i dwie gliniane czarnofigurowe czarki attyckie. Koło krateru leżał dzban brązowy, nieco dalej dwie misy brązowe z uszami i jedna większa bez uszu. Wydaje się, że ten układ naczyń miał jakiś głębszy sens. Po drugiej stronie szkieletu znaleziono ustawione rzędem cztery koła z piastami z blachy brązowej oraz resztki ozdobnych okuć skrzyni wozu. Wóz był zdemontowany przed zamknięciem komory grobowej.
Grób z Vix już na pierwszy rzut oka zdumiewał nie spotykanym gdzie indziej inwentarzem. Nie znamy bliskiej analogii ani do zwartego zespołu, jako całości, ani nawet do poszczególnych jego elementów. Według Eydoux w grobie z Vix była pochowana albo jakaś celtycka kapłanka, albo arystokratka. Część zastawy grobowej Eydoux nawiązywał do scytyjskiego kręgu, część, jak bursztyn, uważał za nadbałtycki import. Wytyczając w ten sposób słuszny kierunek analizy, nie doprowadził jej jednak do końca, toteż nie rozwiązał w pełni tajemnicy kobiety pochowanej w Vix. I inni archeologowie zachodnioeuropejscy nie wyciągnęli właściwie głębszych wniosków, jakie się tu nasuwają. Co charakterystyczne, to również na przemontowanym powyżej filmie jest uwypuklony imponujący greckiej produkcji krater, a te maleńkie, ale o wiele istotniejsze szczególiki uszły jakoś uwadze zachodnich badaczy, lecz nie naszej Janinie Rosen Przeworskiej, która zasługuje w pełni na miano nie dość, ze damskiej, to i polskiej wersji Indiana Jones’ea ????

Wychwyciła i opisała wszystko skrupulatnie, co pozwolę sobie dosłownie cytować, by czytelnik poczuł się trochę dziwnie jak… Indiana Jones ???? :

« Szkielet kobiecy Robert P. Charles zaliczył do typu nordyckiego
występującego w warstwie arystokratycznej germano-celtyckiej ludności
Francji z końca starszego okresu żelaza. Nie będąc antropologiem nie
mogę skontrolować jego tezy, wydaje mi się jednak, iż typ ten występuje
na znacznie rozleglej szych obszarach, i to nie tylko w tak wąskich ramach czasowych, jak postuluje R. P. Charles. Jakkolwiek kościec był dość zniszczony, można, odtworzyć jego układ w pozycji wyprostowanej, na grzbiecie, głową ku południowi, z ręką wyciągniętą wzdłuż bioder.
Układ drugiej ręki był nieczytelny. Układ podobny występuje zarówno
w celtyckich grobach szkieletowych, jak i w scytyjskich mogiłach, nie
jest więc dokładnym wyznacznikiem kulturowym. Tu tylko można podkreślić, iż rytuał szkieletowych pochówków w okresie HD i LI stanowi
pewne novum na obszarze Europy środkowej. »

(…i dalej cytujemy naszą badaczkę…)

« Zaczniemy od najbardziej osobistych przedmiotów, tj. od biżuterii uzupełniającej ubiór. In situ, na czaszce znajdował się ściśle do niej przylegający złoty diadem, co świadczy, iż zmarła nosiła gładko uczesane, przylegające do skroni włosy, a nie kunsztowną fryzurę wzorem Greczynek lub też Iberyjek. Odpowiada to uczesaniu, jakie widzimy na figurce zdobiącej pokrywę krateru. Diadem, jeden z najpiękniejszych wyrobów złotniczych, jakie znamy ze starożytności, ważył 480 g, był więc stanowczo za ciężki na codzienny użytek. Składał się z masywnej gładkiej obręczy zakończonej z obu stron koło skroni lwią łapą trzymającą spłaszczone w dolnej części złote „gruszki”. Z boku nad gruszką na filigranowej podstawce znajdowały się figurki skrzydlatego konia, nazwanego przez Eydoux „pegazem”. Oczywiście w danym wypadku jest to określenie umowne. Dla nas znacznie bardziej interesującą okolicznością jest stwierdzenie przez Eydoux, iż koniki należą do małych, stepowych koni equus Przewalski, które po dziś dzień żyją na
obszarach Eurazji środkowej. Koniki te, jak słusznie zauważył Eydoux,
wyznaczają pochodzenie diademu. Toteż uznał go za wyrób greko-scytyjski.”

(…robi się ciekawie i tajemniczo…)

„Przypomnieć trzeba, iż w Babilonii zwierzęta uskrzydlone były upostaciowanymi demonami, duchami opiekuńczymi, reprezentując wczesną fazę rozwojową tego wyobrażenia religijnego. Czy koniki na diademie w Vix miały podobne znaczenie trudno dziś powiedzieć, zresztą do tego tematu powrócę jeszcze.”

(…uff! To jest bardzo interesująca forma prezentacji pracy badacza, na miejscu robiącego notatki i notującego pierwsze spostrzeżenia. A swoją drogą to nasza badaczka, Janina Rosen Przeworska jest super bystra o jakimś nieprzeciętnym IQ, wow!, ok, powracamy do badan…)

„Usiłowałam znaleźć jakąś formę zbliżoną do diademu z Vix. Przypomina on trochę taśmowe przepaski uwiecznione w kilku wariantach na kotle z Gundestrup (Dania), obecnie datowanym na II w. p.n.e., podczas gdy dawniej uważano, że pochodzi z VII w. p.n.e. Podkreślić wypada, iż według ostatnich poglądów kocioł z Gundestrup pochodzi z jakiegoś celto-trackiego ośrodka. Przepaski z kotła z Gundestrup obejmowały czoło tylko do skroni, podobnie jak diadem z Vix, ale były taśmą, nato-
miast diadem był pełną obręczą zakończoną spłaszczonymi owoidami „gruszek”. Odległą analogię przedstawia asyryjski naramiennik opublikowany przez Bassermana i złota ozdoba scyto-sarmacka z byłej guberni kijowskiej, będąca prawdopodobnie importem z Olbii lub Tyrasu, dalej złoty, sztywny torques zakończony lwimi głowami z tzw. znaleziska Potiniotti (Tauryda) z końca IV w. p.n.e, złote kolczyki znalezione nad Dnieprem i takie same z Olbii, bransoleta z Novego Bydžova i wreszcie srebrna późno lateńska bransoleta z Leukerbad (kanton Wallis — Szwajcaria). Wszystkie te analogie, jak już wspominałam, są dość dalekie
i późniejsze od daty, jaką Eydoux wiązał z diademem z Vix. Moim zda-
niem, diadem jest wyrobem scyto-sarmackim z IV—III w. p.n.e. We-
dług typologii ustalonej w swoim czasie przez J. Déchelette’a i po dziś
dzień obowiązującej w archeologii bransolety były szczególnie modne
w fazie wczesnolateńskiej, co odnosi się także i do tych ozdób wykona-
nych z paciorków bursztynowych.”

(…moda, a o modzie to kobieta najlepiej potrafi mówić i…Biedroń…)

„Kobieta z Vix nosiła po cztery bransolety na każdej ręce.Trzy z nich były z łupku, a czwarta z paciorków bursztynowych nanizanych na brązowy drut. Bransolety z łupku i paciorki bursztynowe występują jeszcze na późnolateńskich stanowiskach celtyckich. Łupek zapewne w młodszym okresie żelaza, podobnie jak bursztyn, miał znaczenie amuletu, talizmanu. Ozdoby z łupku są bardzo charakterystyczne dla krajów bałtyckich i płn. Eurazji w neolicie i epoce brązu. Idole z łupku niekiedy spotyka się w Hiszpanii. Podobnymi amuletami, talizmanami, obwieszają się po dziś dzień szamani na Syberii. Jak wiadomo, bursztynowi przypisywano własności lecznicze. Głównie nosiły je młode dziewczęta, jako środek zapewniający płodność (Plinius, XXXVII). Eydoux uznaje, iż paciorki bursztynowe z Vix są importem znad Bałtyku, świadczącym o rozległym handlu tym cennym surowcem.
Jeśli jednak chodzi o kolię z Vix, to składa się ona z paciorków bur-
sztynowych, diorytowych i serpentynowych, co jest także nietypowe dla
znalezisk celtyckich. Natomiast naszyjniki z mieszanych paciorków
z pasty szklanej, szkła, sardoniksu, chalcedonu, bursztynu i koralu no-
siły Sarmatki w I w. p.n.e.”

(…od siebie dodam, ze tym badaczom z Zachodu ciężko idzie przyznawanie jakiś wyższych lub ważniejszych właściwości rzeczom, gdy powstały na Wschodzie Europy. Nie tylko jak się okazuje Niemcy mieli na tym punkcie fiola, Francuzi tez…)


„Z opisu tylko dowiadujemy się, iż 5 fibul było z brązu, 2 zaś z żelaza.
Zdobione były bursztynem i koralem. Przypuszczać można, iż nie odbiegały one od tych, które w dużej ilości znaleziono w Latisco. Eydoux zaliczył je do wczesnolateńskiego typu, który jak wykazał J. Filip przetrwał znacznie dłużej na terenie Europy środkowej i nie może skutkiem tego stanowić wyznacznika daty. Charakterystyczne dla kultury celtyckiej w młodszym okresie żelaza są sztywne torquesy brązowe. We wczesnolateńskiej fazie nosiły je kobiety, natomiast później stały się one oznaką męską. „

(…ciekawa sprawa z torquesami, zawsze sądziłem, ze to samcza kokieteria, a tu proszę, kobiety przodem…)

„Kobieta z Vix nie miała torquesu na szyi, wydaje się, że
trzymała go w ręce. Gładkie nagolenniki brązowe nie odznaczały się specjalnie charakterystycznymi cechami, zwyczajowo były one noszone
przez Galijki po jednym na każdej nodze. Podkreślić tu trzeba zupełny
brak w Vix paciorków i bransolet ze szkła, a także bransolet lignitowych
lub sapropelitowych, szczególnie pospolitych w znaleziskach celtyckich,
zwłaszcza u Celtów Wschodnich (Czechy).
Biżuteria kobiety z Vix składała się więc z kilku bardzo różnorodnych elementów. Widzimy wprawdzie przewagę ilościową celtyckich wyrobów, właśnie jednak diadem i kolia wskazywały na rolę społeczną tej kobiety i one to nie posiadały cech celtyckich, raczej nawiązując do scyto-sarmackiego kręgu. Były też chronologicznie nieco młodsze. Zapewne jeszcze silniej zaznaczało się to w stroju obrzędowym, w którym kobieta została pochowana. Jak wiemy, w omawianym okresie u ludów stojących na podobnym etapie rozwoju kultury ubiór wraz z ozdobami posiadał określoną funkcję, wiążąc daną jednostkę z rodem, klanem, lub nawet z plemieniem, a jednocześnie już na pierwszy rzut oka pozwalał rozeznać jej społeczną rangę, zwłaszcza w czasie uroczystości. Także i moment zamążpójścia znajdował słabsze lub mocniejsze odbicie zarówno w ubiorze, jak i w ozdobach. U szkockich Celtów jeszcze w czasach nowożytnych zaznaczało się to w noszeniu pledów odmiennie kratkowanych. Mężatkę obowiązywało noszenie pledu tkanego we wzory używane w klanie męża.”

(…a McDo? …)

„Niewątpliwie w starszych okresach przepisy, zalecenia i zakazy (tabu) w tym zakresie były ostrzej przestrzegane.
Kobiety celtyckie posiadały jedyne i niezaprzeczone prawo do wiana,
jakie wnosiły mężowi lub rodowi mężowskiemu, oraz do tej części dobytku osobistego, którą otrzymywały od męża po ślubie. Część majątku
kobiety z Vix mogła być dobrem dziedzicznym, co tłumaczy fakt, iż nie
wszystkie przedmioty są równoczesne (z tego samego czasu). Kobieta dziedziczyła po matce, jakkolwiek z chwilą zamążpójścia przechodziła do klanu męża. M. in.
tytuł królewski dziedziczono właśnie po matce, a nie po ojcu. Podobne
stosunki majątkowo-prawne odnośnie do posagu widzimy znacznie
wcześniej w dalekiej Mezopotamii, gdzie zostały uwiecznione w słynnym
kodeksie Hammurabiego. Wydaje mi się, że zgodnie z celtyckim obyczajem i prawem kobieta z Vix miała na sobie ozdoby, z których część stanowiła jej wiano ślubne, część zaś pochodziła z darów mężowskich i również mogła być od dłuższego czasu w posiadaniu rodziny.”

(…dobrze sie czyta, nie ma dłużyzn, akcion!…)

„Moglibyśmy przyjąć, że były to tzw. „importy”, czyli przedmioty pochodzące z kupna od wędrownych handlarzy, lub też łup wojenny. Jest to interpretacja ogólnie przyjęta. Wydaje mi się jednak, że w jednym i drugim wypadku biżuteria ujawniałaby wyraźne cechy przypadkowe, tymczasem wręcz odwrotnie, robi ona wrażenie całości świadomie i starannie dobranej, wiążąc się znakomicie z resztą zespołu grobowego.”

(…i tu jest pies.., hm, no tak…)


„Istnieje tu daleko idąca wzajemna współzależność poszczególnych elementów, składających się na bardzo wyrazisty, choć jeszcze niezupełnie czytelny obraz. Dlatego odrzucam hipotezę kupna czy łupu, wydaje mi się natomiast, iż była to kobieta obcego pochodzenia, która przez małżeństwo weszła do zachodnio-celtyckiego rodu. Nie była niewolnicą ani branką wojenną, lecz osobą, która pełniła ważną rolę nie tylko we własnym plemieniu, ale także i w rodzie mężowskim. Wychodząc za mąż nie utraciła całkiem związków ze swoim rodem. Mówiąc językiem współczesnym, było to małżeństwo między członkami dwu obcoplemiennych rodów arystokratycznych. Pietyzm, z jakim została pochowana, świadczy dobitnie, iż starano się podkreślić jej rangę i oddać maksimum honorów pogrzebowych, niezmiernie ważnych w cyklu życia zarówno Celtów, jak i Scyto-Sarmatów.”

(…bardzo wazne znalezisko, ten grobowiec, to klamra spinajaca celtycki Zachod, z celtycko-scytyjskim Wschodem…)


„Grób z Vix jest pierwszym, jak dotąd, znaleziskiem, gdzie tak plastycznie podobne zjawisko występuje, dopuszczając nową koncepcję. Pozwala też bardziej wszechstronnie interpretować osobliwość tego znaleziska.
Reszta ozdób była własnością kobiety będącej żoną dobrze „sytuowa-
nego” męża, stanowiąc może jego dar składany zwyczajowo jako rewanż
za wiano. Były to celtyckie ozdoby, bransolety bursztynowe, nagolenniki, fibule, a nade wszystko torques, zapewne oznaka przynależności do klanu męża, czyli oznaka rodowa. Ozdoby te jednak, w przeciwieństwie do pierwszych, nie posiadały sakralnego charakteru. Tylko nieliczne były przypadkowo dobranymi elementami stroju, świadcząc o wzrastającej zamożności rodu lub nawet jednostki. Większość ozdób występuje od wczesnej do środkowej fazy La Tène włącznie. Obecność nagolenników może być pośrednim dowodem, iż kobieta z chwilą zamążpójścia zaczęła nosić krótsze suknie, niż to było w zwyczaju u Scytów i Sarmatów.”

(…Sarmatki – Maxirobe; Galijki Midirobe ???? …)

„Wydaje mi się, że drugim wyznacznikiem istniejącej nadal więzi kobiety z jej rodową grupą był wspaniały krater brązowy, jeden z najciekawszych przedmiotów w całym zespole grobowym. Ważył on 208,6 kg, wysokość wynosiła 1,64 m, a średnica otworu 1,27 m.Mieściło się w nim 1100 litrów. Podobnie wielkiego krateru dotąd nie
znaleziono.”

( … pan Zagłoba byłby content ???? …)

„Dalekie analogie wg H. P. Eydoux spotkać można w Olbii, w Trebeniste nad Ochrydą oraz w Monachium. Eydoux przytacza przekaz Herodota, który wspomina o wielkim kotle ofiarowanym Krezusowi przez Lacedemończyków. Na wozie z Czertomlyka mamy motyw lwiej głowy, podczas gdy w Vix na uchwytach usznych krateru widzimy figurki lwów. Szyję krateru obiega fryz przedstawiający ośmiokrotnie wóz dwukołowy zaprzężony w cztery konie (kwadryga). Konie te należą do odmiany equus Przewalski, tej samej, którą mamy uwiecznioną także na diademie. Moim zdaniem, nie jest to przypadkowy zbieg okoliczności, lecz świadomy dobór motywu zdobniczego. Fryz z krateru z Vix w pewnym stopniu przypomina fryz koński na srebrnej wazie z Czertomlyka datowany na 380 r. p.n.e., lecz cała scena jest mniej dynamiczna w swym wyrazie. Celtowie najczęściej zaprzęgali jednego konia lub parę koni, o czym świadczy nie tylko bogata ikonografia, zwłaszcza numizmatyczna, tak liczna, że trudno ją cytować — ale
również i przekazy historyków (D i o d о г ; S t r a b o n ). Nawet Cuchulain, bohater średniowiecznego eposu irlandzkiego, jeździł dwukonnym wozem. Wozy rozpowszechniły się u Celtów we wczesnolateńskiej fazie, przy czym używano ich w kilku odmianach. Czterokołowe i czterokonne wozy były pospolite u Scytów i Sarmatów, jak świadczy m.in. fresk z Kercza, płytka z kości słoniowej z Kul-Oby i in. już od VII w.p.n.e. Tu podkreślić trzeba, iż wóz znaleziony w grobie z Vix był czterokołowy. Uprząż uwidoczniona na kraterze z Vix przypomina nieco uprząż na kotle z Gundestrup, jakkolwiek w tym ostatnim wypadku mamy do czynienia z uprzężą pod wierzch, a nie z zaprzęgiem.”

(…wschodni krater, jak nic!…)

„Piesi wojowie w grzebieniastych hełmach i z okrągłymi tarczami typu
archaiczno-greckiego niekoniecznie mogą przedstawiać greckich hoplitów. Pamiętać bowiem trzeba, iż Scytowie królewscy przejęli uzbrojenie
od pontyjskich Greków, ponadto pełnili służbę u Greków. Na fryzie
wojowie konwojują osiem czterokonnych wozów spotykanych w Grecji,
ale pospolitych u koczowniczych plemion od Morza Czarnego po Ałtaj.

Przedstawienie to nie jest również przypadkowe. Może taki właśnie
orszak towarzyszył kobiecie w jej dalekiej podróży, a może jest to graficzne przedstawienie odległości, jaką przebyć musiała jadąc ze swego
macierzystego kraju do ziemi męża.
Główną jednak ozdobę krateru stanowią potężne, bardzo masywne
uszy, bo ważące po 46 kg każde . Są one zbyt ciężkie nawet
w stosunku do wagi całego krateru. Uszy spiralnie zwinięte są zdobione
perłowcem, wolimi okami i biegnącą spiralą. Od strony ścianki krateru
widzimy na nich dwie misternie wykonane figurki lwa. Tu z kolei przypomnieć wypada, iż lwie łapy, czyli pars pro toto, widzimy na diademie. Mamy zatem drugi podobny motyw obok Konia Przewalskiego wiążący te dwa zabytki. Prawdopodobnie powtórzenie i tego motywu nie było przypadkowe, a raczej miało jakiś podkład funkcjonalny bądź wierzeniowy.
Tu nasuwa się dalekie wprawdzie porównanie z pazyryckimi kurhanami. I tam w jednym zespole grobowym widzimy podobne powtarzanie
się motywów zdobniczych. Również i tam nie zostało ustalone, czy chodziło o apotropaiony, czy o rodzaj herbu lub własnościowego gmerku.”

(…Sarmacja ???? )
„Zewnętrzną stronę ucha zdobią dwa popiersia Meduz, różniące się nieco
w szczegółach, zwłaszcza w uczesaniu. Obie są to dojrzałe kobiety,
nie grzeszące urodą, z wytrzeszczonymi oczami, szerokimi ustami, w których sterczą zwierzęce kły, oraz wiszącym językiem, co ma m. in. znaczenie odwracające urok. Jedna z Meduz ma warkocze, a raczej loki misternie skręcone, głowa zaś drugiej ustrojona jest w rozwinięte wstęgi, które przypominają zupełnie podobny motyw na srebrnej misie sasanidzkiej, przedstawiającej króla Peroza na polowaniu (V w. p.n.e.). Meduzy są odziane w rodzaj łuskowatej kolczugi, czy też ubioru zdobionego motywem rybiej łuski, przypominającym szaty kapłanów mezopotamskich. Ręce Meduz spowijają realistycznie potraktowane węże, które w ikonografii starożytnej uchodziły za symbole płodności. Występują one na kotle z Gundestrup razem z bóstwem o jelenich rogach, prawdopodobnie Kernunnosem. Ale mamy jeden i drugi motyw także i w ikonografii wierzeniowej Scytów i Sarmatów. Głowę Meduzy spotykamy na kotle brązowym w ciałopalnym grobie wojownika jeszcze w okresie rzymskim z Pičhory к. Dobrichowa (okr. Kolin, Czechy), co jest świadectwem trwałości tych wyobrażeń. Znacznie jednak częściej podobne popiersia Meduz spotykamy nad Morzem Czarnym (w Gliniszczu, w okolicy Kubania, w Kerczu itp.). Meduza z Vix różni się od nich jedynie wystającymi kłami, które nadają jej bardzo dziki wygląd, upodabniający ją do Meduz sycylijskich. W symbolice greckiej Meduzy
przedstawiają siły nieprzyjazne człowiekowi. Maski Meduz z Vix mają
między brwiami charakterystyczny znak „buddyjski” w postaci podługowatej kropli, co moim zdaniem, wskazuje jeszcze bardziej na wschodnie pochodzenie tych masek. Analogiczne znaki występują na celtyckim obelisku w Sankt Goar (Pfalzfeld) w Ruenruecku, na rzeźbie z Heidelberga, celtyckiej złotej ozdobie z Schwarzenbach etc. Nie są więc zjawiskiem odosobnionym na terenie Galii Zachodniej.

Według Eydoux krater był pochodzenia archaiczno-greckiego z VI w.
p.n.e., podczas gdy J . Filip uważa go za wyrób grecki z V w., a J. Mo-
reau przypisuje mu etruskie pochodzenie. Podstawą ich mniemania są
greckie literki ukryte pod figurkami fryzu. Przypomnieć jednak trzeba,
że zarówno zhellenizowani Scytowie, jak i wiele plemion celtyckich, nie
tylko zhellenizowanych, posługiwało się alfabetem greckim ( C e z a r ,
De b. G., VI 13—16), więc argument ten nie jest wystarczający.”

(…nasza ekspertka jest wysmienita i nie dala sie zagiac i oto werdykt…)

„Moim zdaniem krater nie wykazuje cech stylowych charakterystycznych dla
sztuki etruskiej, jakkolwiek pewne elementy widzimy i tu, i tam podobne.
W wypadku jeśli krater był dziełem rąk greckich, z góry przeznaczano
go dla określonego odbiorcy. Treść bowiem wyobrażeń figuralnych, jakie widzimy na kotle, jest ikonograficzną opowieścią związaną z życiem kobiety z Vix. Styl krateru był nawet może świadomie archaizowany, wiadomo bowiem, że ikonografia religijna jest zawsze zachowawcza, tradycjonalna, o czym nie wszyscy historycy sztuki pamiętają. Nie tylko ośrodek wytwórczy, ale także odbiorca desygnował właściwą przynależność kulturową produkcji. W danym wypadku zarówno fryz obiegający szyję krateru, jak i jego potężne, a tak ozdobne uszy, wiążą się z kręgiem scyto-sarmackim, podobnie zresztą jak złoty diadem i srebrna czarka z pozłacanym ombilikiem, a może nawet bransolety z łupku.

Pokrywę krateru zdobi prześliczna w swej prostocie figurka młodej
kobiety, w ogólnej linii przypominająca kobiecą postać z blachy
brązowej zdobiącą słynny wóz z Monteleone di Spoletto (Włochy). Na
tychże blachach widzimy także maski Gorgony z wywieszonym językiem,
pegaza i wojowników w greckim uzbrojeniu, dalej już czysto orientalne
motywy lwa pożerającego byka, drugiego takiego drapieżnika zagryzającego jelenia, wreszcie barana i daniela, a zatem motywy nie tyle etruskie, ile przednioazjatyckie, względnie środkowoazjatyckie. Wóz został znaleziony w grobie umbro-sabińskiego władcy z połowy VI w. p.n.e. Według F. Duhna „jest to wyrób grecki albo etruski”, z czego wynika, że nawet tak wybitny znawca antyku, jak on, nie miał ustalonego poglądu w tym zakresie. Podobnie R. Forrer, omawiając wczesnolateńską wazę brązową z Graechwill (kanton Bern, Szwajcaria), która w pewnym stopniu również przypomina krater z Vix (figurka kobieca przedstawiająca skrzydlatą boginię) mówi, że według jednych uczonych jest to wyrób orientalny, według innych, etruski lub archaicznogrecki. Przytoczone
„stwierdzenia” dwu wybitnych specjalistów przytaczam dla wykazania,
jak te nie ustalone i płynne opinie są dalej bezkrytycznie powtarzane
przez innych uczonych. Wróćmy jednak do figurki odzianej w gładką,
wąską suknię zaciągniętą paskiem, z gładko uczesanymi włosami i głową
okrytą welonem sięgającym kolan. Cała figurka jest odwrotnością złych
demonów — Meduz. Ta postać kobieca była dobrym bóstwem, przeciwdziałającym ich ujemnej sile. Górując nad nimi, neutralizowała ich
działanie. Pomagały jej w tym. właśnie oba uskrzydlone pegazy z diademu. Według mnie figurka niedwuznacznie wiązała się z osobą pochowaną w Vix, która spełniała stale lub dorywczo sakralną funkcję. „Ubóstwianie” kobiety nastąpiło po jej śmierci. Wyznacznikiem tej roli był, obok opisanego złotego diademu, także i krater z wozem, stanowiący sprzęt rytualny używany przez kobietę w obrzędach przez nią spełnianych.
Mamy tu, jak mi się wydaje, przykład, iż wierzenia i obrzędy nie wędro-
wały i nie przenikały do innej grupy niezależnie od ludzi. Przedmiotami
martwymi można było handlować od targowiska do targowiska, wierzenia i obrzędy przenosić mogli tylko żywi, dokładnie z nimi obeznani ludzie. Kobieta z Vix uczestniczyła w przekazywaniu tajników obrzędowych nowej grupie społecznej, do której weszła przez małżeństwo. Ta grupa (ród albo klan mężowski) z całym pietyzmem pochowała ją, nie
zapominając nawet o srebrnej czarce ze złoconym ombilikiem. Być może
była to jej ulubiona czarka do codziennego użytku. Analogię do niej znaj-
d u j e m y głównie w kręgu nadczarnomorskim. Dla nas wespół z diademem i kraterem jest ona wyznacznikiem wschodniego pochodzenia kobiety.
Eydoux figurkę z krateru nazywa Artemidą z Syrakuz, opiekunką
koni wojennych i wyścigowych. Nie widzę jednak potrzeby ciągłego
uciekania się do mitologii greckiej, której rola jest chyba trochę przeceniona w literaturze zachodnioeuropejskiej. Grecy mieli przecież pełną świadomość zapożyczeń wierzeniowych, bo powszechnie mówiono o trackim pochodzeniu kultu bogini Demeter, frygijskim — Cybele etc. Zarówno bowiem w kręgu kultury celtyckiej, jak i scytyjskiej znajdujemy
odpowiedniki odnośnych wyobrażeń ikonograficznych. Już wspominałam o uprzywilejowanym stanowisku kobiety w prawie celtyckim, co
świadczy o pewnych przeżytkach ustroju matriarchalnego. Również w ich
wierzeniach występuje Etain lub Epona, bóstwo żeńskie na koniu, znamy
także i owe tak pospolite trzy „Matres”. Scytowie posiadali Wielką
Boginię, którą wyobrażano sobie z końmi, jadącą na wozie lub stojącą
obok czterokonnego wozu, jak to widzimy na złotej blaszce z kurhanu
Kul-Oba z IV w. p.n.e., w karagodeuasz hakubanui, ale także i na monecie króla Skilira odkrytej w Olbii (II—I w. p.n.e.). Ślady kultu kobiecego bóstwa z końmi u Scytów są chyba starsze niż u Celtów.

CDN

RobertzJamajki

artykuł ukazał się rowniez na: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Zobacz galerię zdjęć:

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura