RobertzJamajki RobertzJamajki
584
BLOG

Pax Romana (dawniej i dzisiaj) Część pierwsza – Rzym (2)

RobertzJamajki RobertzJamajki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

 fotos z serialu „Rzym”

 

Pax Romana (dawniej i dzisiaj)

 

Część pierwsza – Rzym (2)

 

Barbarzyńców dzielili na złych, których niszczenie

przynosiło nawet najwyższe zaszczyty

i na dobrych, którzy służyli Rzymowi

bez szemrania przyjmując jego nadrzędność.

Barbarzyńcy niepokorni, owi „źli”,

których jedyną winą było pragnienie wolności

i co za tym idzie – samostanowienia

nie mieli ani tak doskonałych Praw,

jak Rzymianie,

ani tak doskonale zorganizowanych sił zbrojnych,

jak rzymskie legiony.

Mieli jednak wielki apetyt na wszystko to,

co mieli Rzymianie.

Dużo z tych rzeczy nabywali na drodze pokojowej.

Rzymskie karawany kupieckie,

które docierały na tereny zamieszkałe przez barbarzyńców,

przywoziły artykuły wysoce (jak na owe czasy) przetworzone,

płody Ziem Południowych i.. wino.

Słono kazali sobie jednak za to płacić

i statystyczny barbarzyńca,

pijąc z niejakim obrzydzeniem

cienkie krajowe piwo,

musiał słuchać utyskiwań swojej połowicy

na temat Jego możliwości nabywczych,

a kobiety były zawsze takie same,

nawet jak nie miały jeszcze szaf w chatach..

 

Rzymianie zręcznie handlując sprzedawali w rożnej formie „szklane koraliki” barbarzyńcom, a w zamian.. ale najpierw może o handlu:

 

To handel pozwolił państwu rzymskiemu przetrwać na scenie politycznej aż tak długo, wyciągając gospodarkę z licznych kryzysów.

Kiedyś członkom senatu i ich rodzinom zakazano ingerowania w handel i bardzo dobrze. Politycy i handel, to zła mieszanka.

W ten sposób cały biznes spoczął w rękach ekwitów, nowej grupy politycznej, ówczesnej „klasy średniej”. Zajmowali się oni wszelkimi transakcjami i umowami, ale w skali gros.

Właściwą rolę handlowców pełnili plebejusze i wyzwoleńcy, którzy zarządzali sklepami oraz ogromna ilość niewolników, zajmująca się najcięższą pracą, czyli transportem produktów. Niewolnicy sami byli doskonałym towarem handlowym, który to towar z czasem stanowił większą część rzymskiego społeczeństwa. To dopiero kuriosum, większa część populacji była w tak zwanym obrocie handlowym. Zatrudniani byli praktycznie w każdej dziedzinie życia, co spowodowało, że odgrywali podstawową rolę w rzymskiej gospodarce.

 

Ekwici byli również negotiatores, po części bankierami, ponieważ dawali pożyczki w różnych celach oraz hurtownikami, bo sprzedawali ogromne ilości podstawowych produktów, lub argentarii, którzy przyjmowali wpłaty, udzielali pożyczek, wymieniali pieniądze, niekiedy przeprowadzali licytację za prowizję oraz nawet realizowali czeki (prescriptio).

Wszelkie złożone rachunki były liczone za pomocą specjalnych liczydeł (babilońskich abakusów), doskonale przystosowanych do rzymskiej waluty oraz wag i miar.

Mercatores (plebejusze i ta reszta) zajmowali się sprzedażą bezpośrednią w sklepach tzw. "otwartych" i "zamkniętych" i w „handlu obwoźnym”. Obecni byli także w czasie wypraw wojennych towarzysząc rzymskim legionom. Legioniści mogli u nich kupić pożywienie oraz ubranie. No i narażali życie w karawanach kupieckich, już bez ochrony legionów, ale chęć zysku zawsze brała górę nad rozsądkiem..

Rzymskie forum było targiem oferującym wszelkie dobra. W samej stolicy istniały jeszcze 4 inne ważne targi, specjalizujące się w konkretnej branży, to znaczy sprzedawały konkretne produkty, takie jak wołowina, wino, ryby, przyprawy czy warzywa. Miasta z różnych części imperium oferowały specyficzne produkty prowincji, które były wymieniane z innymi miastami.

Handel sam się kręci, my przejdźmy do upadku obyczajów..

 

Pierwotna surowość, tak wychwalana przez Katona Cenzora, zaczęła być w odwrocie już za jego czasów. Pionierami byli ci, którzy z samej definicji powinni być strażnikami rzymskiej siermiężności - senatorzy. Pierwsze dobra luksusowe trafiły do ich domów w formie łupów wojennych, na przykład z greckich miast południa Italii, już w czasie wojen z Pyrrusem. Kolejne podboje oznaczały kolejne fale posągów, klejnotów i przede wszystkim greckich niewolników - lekarzy, nauczycieli, uczonych itd. Moda na grecką kulturę rozbudziła smak na więcej. Wkrótce wnukowie tych, którzy jeszcze sami uprawiali ziemię, zaczęli być stuprocentowymi mieszczuchami. Ponieważ bogactwo najpotężniejszych rodzin było ogromne w skali Morza Śródziemnego, już w II i I wieku pne zaczął się napływ fantazyjnie zdobionych szat, wyrafinowanych gem, posągów, obrazów, mozaik i luster. Z Afryki i Azji sprowadzano dzikie zwierzęta, a niemal wszyscy arystokraci zaczęli hodować rzadkie gatunki ryb.

Fakt tych przemian obyczajowych niepokoił konserwatystów, ale ponieważ sami cenzorzy byli na ogół bogatymi, kulturalnymi i do cna zakłamanymi panami, nie egzekwowali surowości obyczajów zbyt surowo, tak aby pogadać w senacie. Miało to pozytywny wpływ na handel i rzemiosło, które w tych warunkach rozkwitło i uczyniło Rzym największym na świecie odbiorcą artykułów luksusowych i przy okazji zepsutym niczym biblijne Sodoma i Gomora.

Popatrzmy, co sprowadzano do tej „jaskini zła”:

z Hiszpanii wino, oliwo z oliwek, miód, solone ryby, wosk, smołę, czerwony barwnik otrzymywany z wygniecionych chrząszczy i delikatne tkaniny

z Francji wina

z Syrii materiały i szklane naczynia

z Grecji buty

z Arabii kadzidła

z Afryki i Azji marmur

z terenów bałtyckich bursztyn

z Babilonii szaty

No i zboże (głownie egipskie), żeby można było piec chleb na Wieczne Igrzyska..

Od połowy II wieku p.n.e., była to konieczność zaspokajania potrzeb milionowej stolicy.

Statystyczny Rzymianin żywił się chlebem wypiekanym z pszenicy, która dojrzewała w północnej Afryce, na Sycylii, na Rodos, rybami łowionymi i suszonymi w okolicach Gibraltaru. Przyrządzał potrawy na północno-afrykańskiej oliwie, w rondlach i garnkach z miedzi wydobywanej w Hiszpanii, jadał na nakryciach wypalanych w piecach ceramicznych Galii, pijał wina hiszpańskie i galijskie (jakkolwiek miał doskonałe krajowe), a jeśli rozlał jedzenie na togę, oczyszczał je specjalną glinką z wysp Morza Egejskiego.

Bogaty Rzymianin nosił szaty z wełny milezyjskiej lub z egipskiego płótna, jego żona stroiła się w jedwabie z Chin, diamenty i perły z Indii i używała kosmetyków z południowej Arabii. Potrawy przyprawiano indyjskim pieprzem i ateńskim miodem; na stołach z afrykańskiego drewna cytrusowego podawano posiłki na nakryciach z hiszpańskiego srebra, a popijano je sycylijskim winem nalewanym z dzbanów z syryjskiego szkła. Bogaty Rzymianin mieszkał w domu, którego ściany pokrywały kolorowe marmury wydobywane w kamieniołomach Azji Mniejszej, wśród sprzętów z indyjskiego hebanu czy drzewa tekowego inkrustowanego afrykańską kością słoniową, w pokojach wypełnionych posągami sprowadzonymi z Grecji.

 

Barbarzyńcy, ci którzy trafiali do Rzymu

nie jako towar,

ale w poselstwach lub jako handlarze,

ci widzieli bogactwo,

niesamowity luksus

i pili wino..

a potem pili cienkie krajowe piwo,

gdzieś tam w Germanii

i opowiadali,

opowiadali..

 

cdn..

 

StanKubik&RobertzJamajki

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura