Robin Goodfellow Robin Goodfellow
302
BLOG

O baśniach Francuzów i Anglików a także o wilkołactwie innego narodu

Robin Goodfellow Robin Goodfellow Kultura Obserwuj notkę 0
Jeśli autor "Puka" i "Rewards and Fairies", wygłasza jako Doctor honoris causa Sorbony odczyt o mitach i baśniach, na bankiecie poświęconym jego osobie, a także osobie Sir Jamesa Frazera, autora "Złotej Gałęzi" (Obaj otrzymali doktoraty Sorbony jednocześnie w 1921 r.) - to warto poświęcić temuż odczytowi ( nieznanemu dotąd w Polsce) naszą uwagę i refleksję.

Pozwólcie łaskawie przemawiać mi w podwójnej roli: jako doktorowi waszego Uniwersytetu i jako zwykłemu gawędziarzowi.

Nie potrafię prowadzić sporów przez sześć tygodni przeciwko wszystkim uczonym Regentom Sorbony, jak to czynił znakomity Pantagruel; ale ośmielam się przedstawić waszej uwadze taką oto tezę Sorbońską: mianowicie, że narody świata zdradzają swoje zasadnicze cechy i ideały bardziej intymnie i precyzyjnie w baśniach ludowych, które opowiadają swoim dzieciom, niż za pośrednictwem jakiegokolwiek innego medium.

Na zgromadzeniach publicznych człowiek posługuje się kłamstwem odpowiednim do okazji; ale przy własnym ognisku domowym, wśród własnej rodziny, ujawnia nieświadomie absolutną prawdę dotyczącą wszystkiego, czego pragnie lub czego się boi.

Baśnie ludowe nigdy nie kłamią. Otóż starożytne i odwieczne baśnie Francji i Anglii są uroczo proste. Zawsze jest młody człowiek, który wyrusza w świat, by szukać szczęścia. Na drodze jest miły dla żebraka, staruszki, albo, być może, kota. To, choć tego nie wie, jest dobrą inwestycją. Bardzo szybko wpada w ręce olbrzymów lub czarowników. Zostaje wtrącony do więzienia lub zmuszony do wykonywania niemożliwych zadań. W tym momencie żebrak, staruszka lub kot, którego obdarzył przyjaźnią, przychodzi mu z pomocą, mówi mu magiczne słowo, które otwiera drzwi więzienia i wykonuje niemożliwe zadanie; albo daje mu magiczny miecz, który jednym ciosem niszczy olbrzymów.

W konsekwencji młodzieniec zdobywa cały ich skarb i, w równym stopniu, poślubia księżniczkę - tę księżniczkę, która zawsze istnieje w marzeniach młodości. Zostaje Głową Królestwa i, w odpowiednim czasie, głową rodziny.

Prawda, że nasze narodowe bajki odzwierciedlają najgłębsze pragnienia Brytyjczyka i Galijczyka?

image

Tak więc:—

Był młody człowiek, który dzięki szczęśliwym inwestycjom stał się zamożnym rentierem, ugruntował swoją pozycję społeczną pożądanym związkiem i założył rodzinę. Można powiedzieć, że ideał jest mieszczański, ale na dążeniu do tego ideału, tak jak nasza młodzież dążyła do niego od zarania, opiera się ogromna część postępu i ciągłości naszej cywilizacji. Dlatego we Francji i Anglii, które razem stanowią bliźniacze twierdze dzisiejszej europejskiej cywilizacji, nasze baśnie zapowiadają nasze cechy.

Każdy szczep zdradza się w ten sposób w opowieściach, które opowiada swoim dzieciom. 


Spójrzmy gdzie indziej

Od najwcześniejszych wieków dochodzi do nas z Północy, zamieszkanej przez plemiona Teutonów masa legend i opowieści, prawie cała literatura w sobie, która traktuje o Wehr-Wilku, bestii, która może wedle woli lub dla zysku zmieniać się w postać człowieka i dla przyjemności lub zysku znów stawać się Wilkiem.

W tych opowieściach wieśniak spotyka podróżnego który pyta go o drogę; rodzina siedząca wokół kominka w nocy słyszy u drzwi kobietę szukającą schronienia przed burzą. Podróżny zostaje poprowadzony, kobieta zostaje wpuszczona do domu. Ustanawia się zaufanie. Podróżnik odpoczywa i pracuje we wsi; kobieta, być może, wychodzi tam za mąż i rodzi dzieci; ale z czasem - w odpowiednim czasie - te stworzenia z ciemności i nocy Północy, praktykują, potajemnie lub otwarcie, rytuały i sabaty stada, do którego należą.

We wsi dochodzi do tajemniczych ataków na mężczyzn, kobiety i małe dzieci. Przez pewien czas nie budzi to podejrzeń. Ludzie nie podejrzewają ludzi o okrucieństwa bestii. Potem nadchodzi, przez przypadek, nagłe odkrycie Wehr-Wolfa w jego właściwej postaci, z kłami w gardle ofiary. Ucieka przez las i śnieg, ranny, wyjący, ale spoglądający przez ramię.image

Wioska wznawia swoje życie. W odpowiednim czasie cykl przemiany i terroru powtarza się w tej wiosce. Podróżny pojawia się ponownie, bardziej żałosny, a kobieta bardziej potrzebująca pomocy niż wcześniej. Są przyjmowani przez ludzi jako ludzie. Czekają na swój czas; zabijają i znów odchodzą.

Przyznaję, że kiedy po raz pierwszy te historie czytałem, byłem zafascynowany zimną wytrwałością i bezwzględnością Wehr-Wilków, tak samo jak gardziłem głupotą ich ofiar. Bo w tamtych czasach wierzyłem, razem z resztą świata, że takie opowieści pochodzą ze zmierzchu pierwotnego okrucieństwa. Nie wiedziałem wtedy, tak jak my wiemy teraz, [ przypomnijmy: odczyt wygłosił Kipling 3 lata po Wielkiej Wojnie] że były one świtem i zapowiedzią nowoczesnej filozofii Absolutnego Zła, która od tego czasu została ukazana w obliczu całej ludzkości.

Nie myślałem wtedy, tak jak myślę teraz, że gdyby nasi przywódcy przyjęli baśnie ludowe w książkach dla dzieci jako przewodnik, nasz dzisiejszy zrujnowany świat przygotowałby się na Wilki, zanim zeszłyby z Północy, i upewniłby się również, że cykl napięcia, przemiany i terroru nigdy by się nie powtórzył.

Przez trzydzieści pokoleń Francja i Anglia w owocnym konflikcie zrodziły i podtrzymywały cywilizację, która została zaatakowana przez ogromne i wysoce zorganizowane barbarzyństwo. Jest ona teraz zagrożona nie tylko przez nawrót tego barbarzyństwa, niepokutującego i energicznego jak zawsze, ale także przez osłabiającą świat reakcję, która nas dopadła po naszej ogromnej bitwie.

Koniec fragmentów odczytu Kiplinga na bankiecie Sorbony.

PS.

Warto uzupełnić powyższy odczyt  uwagami  wybitnego autobiografa R. Kiplinga Davida Gilmoura jakie zamieścił w swym dziele "The Long Recessional"

image

Przed końcem Wielkiej Wojny Kipling rozwinął teorię, że każdy naród zdradza swoje zasadnicze cechy w swoich baśniach ludowych. Przez resztę życia publicznie i prywatnie argumentował, że nikczemność Niemiec ilustruje legenda o wilkołaku. W 1921 roku opowiedział swojej publiczności na Sorbonie o tym zjawisku, morderczej bestii, która stawała się człowiekiem i powracała do swojej postaci, wedle uznania. Po latach zabijania i spustoszenia [1914-1918] niemiecki wilk postanowił znów stać się człowiekiem, by zyskać przychylność świata.

Jednakowoż Kipling nie dostrzegał jakichkolwiek zalet w tych próbach Niemiec w zakresie międzynarodowej rehabilitacji. Wysiłki Gustava Stresemanna, ministra spraw zagranicznych w latach 1923-1929, były przezeń postrzegane jako zasłona dymna. Niemcy mogły zgodzić się na płacenie reparacji, zrzec się Alzacji - Lotaryngii, wypełniać swoje zobowiązania wersalskie, a nawet dołączyć do Ligi Narodów, ale to wciąż były Niemcy. To wciąż był „ poganin, który wszedł do chrześcijaństwa tysiąc lat po reszcie Europy i który w głębi serca podąża za mrocznymi Bogami Północy z zaciekłością i ciemnością wilkołaka, swego przodka”.

Brak jakichkolwiek złudzeń Kiplinga co do Germanów, użycie metafory o wilkołactwie, przestrogi i ostrzeżenia (ignorowane), ostrzeżenia przed jakimikolwiek ustępstwami wobec Niemiec - to wszystko sprawdziło się w kilkanaście lat później, po dojściu do władzy hitlerowców.

Opracował, opatrzył ilustracjami etc.

K. Rafalski 

PS

A oto lista "Lektur uzupełniających":

1. Kipling o przyjaźni z Francją i niemieckich żołnierzach

https://www.salon24.pl/u/robin-goodfellow/1431147,r-kipling-o-armii-niemieckiej

2. Kipling o Hunach Europy:

https://www.salon24.pl/u/robin-goodfellow/1455318,kipling-i-huny


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Chodzi własnymi ścieżkami (w ogrodzie Pana Kiplinga)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura