Rudyard Kipling nazwany przez wybitnego naszego anglistę Witolda Chwalewika "przyjacielem całego świata" przestrzegał (rzec można także ze względu na ów przydomek) przed jednym narodem, narodem, który "sam postawił się poza obrębem cywilizowanego świata". Z wielkich tego świata nie było w historii (nie tylko literatury) tak konsekwentnej w tym względzie postaci. Nawet Churchill 'zaliczył' w swej niedojrzałej fazie jakieś plusy na korzyść owego narodu, wychwalając jego przywódcę Wilhelma (co do którego Kipling nie miał nigdy żadnych złudzeń)
O innych Anglikach (przeważnie liberałach z tym ich całym późniejszym appeasementem) wspominać tu nie warto. Zwłaszcza w Polsce.
Na nieszczęście dla świata (który lekce sobie ważył przestrogi) wszystkie te kiplingowskie opinie o owym narodzie spełniły się...
Kipling po raz pierwszy użył tego terminu w odniesieniu do wspomnianego narodu w wierszu „The Rowers”, który ukazał się w The Times w 1902 r.
Paradoksalnie - to sam Kaiser osobiście użył tego terminu (nieco wcześniej, bo w 1900 roku) w przemówieniu do swych wojsk płynących do Chin, by stłumić Powstanie Bokserów, wzywając, by zachowywali się jak wojowie Attyli.
OK., - zdaje się pomyślał podówczas Kipling; biorę to!.
Efekt jest taki, że w powszechnej świadomości określanie ich Hunami przypisuje się przede wszystkim Kiplingowi. Głównie za sprawą jego wiersza-pobudki "Huny u Bram", który Anglicy, przyjęli za hasło bojowe w początkach Wielkiej Wojny. (O wierszu tym mowa była w poprzednim wpisie). Na jego temat Kipling powiedział: „Ogólnie oceniano w czasie, gdy został napisany (1914), jako „zbyt poważny dla potrzeb sprawy”, ale w 1915 roku zdano sobie sprawę, że to prawda i był powszechnie używany przez Aliantów do celów propagandowych.
Jednym z jego niezwykłych, szokujących a zarazem ilustrujących podejście Kiplinga do wspomnianego narodu opowiadań z czasów wojny jest "Mary Postgate". Tytułowa bohaterka, prosta służącą, Angielka odmawia pomocy umierającemu na jej oczach żołnierzowi w jej ogrodzie ponieważ tuż przedtem widziała w sąsiedniej wiosce rozerwane dziecko przez bombę zrzuconą - tak uważa- przez owego lotnika.

O innym opowiadaniu ("Swept and Garnished", 1914) napisanym pod wpływem doniesień o bestialstwie wobec belgijskich cywilów mowa była w poprzednich wpisach.
Na długo przed zarówno pierwszą jak i drugą wojną nalegał Kipling na przygotowania do ich nadejścia i podkreślał potrzebę obowiązkowej służby wojskowej.
"My w Anglii po prostu spokojnie obozujemy na krawędzi wulkanu i mówimy sobie nawzajem, że niebezpieczeństwo eksplozji minęło.Tymczasem Teuton jest zły i podejmuje środki i kroki tak szybko i ciężko, jak tylko może"
"Hun jest poza wszelkim człowieczeństwem, z jakim mieliśmy do czynienia. Nasze zaniepokojenie nim jest dokładnie takie samo, jak nasze zaniepokojenie zarazkami jakiejkolwiek złośliwej choroby"
We fragmentach korespondencji między Kiplingiem a Theodorem Rooseveltem obejmujących lata Wielkiej Wojny, używa on słowa "Hun", Roosevelt podobnie.
W lutym 1919 roku Kipling pisał: "walki wydają się być skończone, ale wojna trwa w najlepsze między raczej zmęczoną Ludzkością a Diabłem, którego jedyną nadzieją jest teraz przekonanie ludzi, że nie jest tak czarny, jak go malowano...jeśli czas nie zostanie nam dany... nasz kraj może dołączyć do tych zatopionych ras historii, które przeprowadzały swoje dzieci przez ogień do Molocha, aby zdobyć uznanie u swoich.
"Jedno jest pewne... a mianowicie to, że Boche [innne określenie wspomnianego narodu] nie nauczył się niczego z ostatniej wojny, podczas której ucierpiał stosunkowo niewiele. Pewne jest również, że gdy tylko zobaczy jasną drogę, znów rozpocznie swoją pracę"
Zdaniem Kiplinga Traktat Wersalski był zbyt łagodny, a nie zbyt surowy i że następna wojna rozpoczęła się kwadrans po jedenastej 11 listopada 1918. Uważał, że Hunowie nie wyciągnęli wniosków z przeszłości i prawdopodobnie wywołają dalszy konflikt. Jego pisma ujawniają poczucie wewnętrznego gniewu i rozpaczy, gdy widział, jak jego ostrzeżenia znów są ignorowane. Podobnie jak Roberts przed 1914 rokiem i Churchill przed 1939 rokiem, Kipling nie pragnął wojny, ale (przez wiele lat) był oskarżany przez prasę i polityków o sianie wojny. Niemalże pół życia spędził na próbach ostrzegania Brytyjczyków przed zagrożeniami wykazując ich brak gotowości.
W ostatnich, mrocznych latach swojego życia Kipling przewidywał II wojnę światową: jego publiczne wypowiedzi były pełne złowieszczych zapowiedzi; istnieje wiele przekazów od tych, którzy go spotykali, że stał się nadmiernie porywczy, gdy poruszano temat obrony. Podobnie jak przed Wielką Wojną ponownie był zniesławiany przez gazety liberalne i teraz laburzystowskie, które potępiały takie ukryte ostrzeżenia w jego wierszach jak "The Storm Cone" ("Oko cyklonu") "The Pleasure Cruise" "Przyjemna przejażdżka statkiem"i "Bonfires on the Ice" - w swobodnym przekładzie - "Grilowanie na tafli lodu") (1933), podczas gdy naziści doszli do władzy.
Jak można się spodziewać po Kiplingu, odmówił wyjaśnienia prasie dlaczegi usunął swastykę z projektu Ganesha na okładkach swych dzieł; powód powinien być -zdawał się mówić - oczywisty w 1933 roku.
Brał swoje poglądy polityczne do serca i nie traktował ich jako gry, w której korzyści partyjne i osobiste były ważniejsze niż bezpieczeństwo Kraju.
Przed śmiercią (1936) pisał w listach "Oto Hun zajmuje pozycję. Nie sądzę, żeby cokolwiek nauczyło naszych ludzi czegokolwiek. Osobiście będę wdzięczny, jeśli dostaniemy trzy lata" ...
≈=======
PS. Pozwolę sobie w tym miejscu na uwagę, może niebezpodstawną.
Nasi przedwojenni politycy mogliby zyskać wpływowego sojusznika w popieraniu naszych ówczesnych obaw przed zagrożeniem ze strony Teutonów gdyby prowadząc rozmowy, zawiązując sojusze i tzw. gwarancje uwzględnili także Kiplinga, którego głos wiele znaczył, a który nie miał złudzeń co do polityki ustępstw ze strony rządzących wówczas polityków w Anglii. Przypomnijmy, że Marszałek Piłsudski cenił Kiplinga, a w latach dwudziestych, latach trzydziestych był Kipling wydawany, czytany, lubiany czy wręcz kochany przez polskich czytelników ( Zamiast Kiplinga zaproszono wtedy do nas - nie umniejszając - Chestertona.)
Kipling krytykował ówczesne gabinety socjalistów i liberałów (zdarzało się, że również konserwatystów), których uważał za naiwnych (także w kwestii podejścia do Teutonów) a ich rządy za szkodliwe dla społeczeństwa.
Ogólnie Kipling miał raczej pesymistyczne spojrzenie na naturę ludzką, wierząc, że ludzie są z natury wadliwi i potrzebują silnego przywództwa. Ten pogląd był sprzeczny z dziecinnym optymizmem współczesnych mu liberałów co do ludzkiego potencjału i postępu.
Opracował na podstawie źródeł i z pomocą AI
Kazimierz Rafalski
Inne tematy w dziale Rozmaitości