Ostatnio opanowała mnie czkawka z powodu mianowania pałacu im. Stalina zabytkiem. Jak to jest możliwe? Pałac zbudowany w samym centrum stolicy przez okupanta na cześć tyrana!
Dość już tego hołdowania najeźdźcom.
Zabytek to nie tylko stary budynek. Zabytek winien być z krwi naszej i kości zbudowany. Powinien nieść w sobie duszę narodu, jego siłę i piękno. Popatrzcie na Akropol - czy on nie sławi wszystkich Greków? Gdziekolwiek się znajdują jego fragmenty. A pałac kultury? Kogo właściwie sławi - nas? A może Rosjan? U nich w końcu jest wiele podobnych.
Do piachu z nim. Rozebrać na cegiełki i sprzedawać po obniżonej cenie. Rozparcelować teren i przywrócić przedwojenną zabudowę. Żeby kamienia na kamieniu nie zostało.
Nie powinniśmy na tym zakończyć. Następnym krokiem powinna być rozbiórka cytadeli aleksandrowskiej* zwanej obecnie warszawską. Można zostawić kawałek ściany z tablicą jak na pawiaku. A potem przejechać walcem dziesiątki cmentarzy radzieckiego okupanta.
Talibowie wiedzą to najlepiej. Rozstrzelali pomniki obcej kultury, żeby ktoś kiedyś nie pomyślał, że nie byli tam od zawsze. Mieli rację, bo to przecież cudze. Dziwię się, że ukraińcy nie rozwałkowali jeszcze Cmentarza Orląt i dziesiątków innych okupacyjnych niby zabytków. To znaczy dla nas zabytków ale co ich to obchodzi?
Przed nami choćby potop, jak mawiają chrześcijanie. A co po nas? Nic dziwnego też, że amerykanie wchodząc do Bagdadu nie pofatygowali się zabezpieczyć bagdackiego muzeum. Jak stwierdził pobłażliwie dowódca sił rozjemczych "nie było tam ani jednego zabytku".
*celowo napisałem z małej litery
Nie wycinam notek, pod którymi są komentarze. Mogę natomiast zmienić a nawet znacznie zredukować ich treść.
Jest sto tysięcy dusz
a jedna ledwie rura
żołnierze wychodzą
cywilom i rannym się nie uda
upps
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka