Robred Robred
8489
BLOG

Rolling Stones (przegląd płyt)

Robred Robred Kultura Obserwuj notkę 12

 


Płyta „Their Satanic Majesties Request” z 1967 r. była pierwszą płytą Stonesów, której wersja US (amerykańska) była identyczna z wersją UK (brytyjską).

Dlatego też dokonując przeglądu płyt będę omawiał wczesne płyty Stonsów w wersji UK, choć posiadam również wersje US.

Zobacz różne piosenki

 

„The Rolling Stones” (1964)

Ciekawostką pozamuzyczną była okładka płyty, na której nie znajduje się ani nazwa zespołu, ani tytuł płyty. Jak na tamte czasy to absolutna awangarda. Ciekawy pomysł promocyjny. Wracając do muzyki znajdują się na niej przeróbki różnych bluesowych utworów. Poza dwoma utworami autorskimi „Tell Me” i „Now I've Got a Witness” cała reszta to bluesidła. Nie powiem wcale kompetentnie wykonywane. Na pewno płyta warta zapoznania się z nią.

 

„The Rolling Stones No. 2 ” (1965)

Druga część bluesowych eksploracji Stonesów, płyta udana tak jak poprzednia, chociaż obecnie słuchając tego ma się wrażenie, że trąci to trochę myszką.

 

„Out Of Our Heads” (1965)

Zabawne, że ten co tu dużo ukrywać dość nijaki i przeciętny album ten został poprzedzony jednym z największych przebojów Stonesów "(I Can't Get No) Satisfaction". Z ciekawości można posłuchać, ale nie pozostaje wiele poza „Heart Of Stone” i „I’m Free”. Nie polecam.

 

„Aftermath” (1966)

Jest to pierwsza płyta Stonesów, na której całość materiału to kompozycje zespołu, a w zasadzie Jaggera i Richardsa. Koniec z coverami bluesów. Niewątpliwie słuszna decyzja, bo jakby potrwała ta sytuacja dłużej to Stones spotkałby taki niesławny koniec jak The Animals czy The Yardbirds. Wracając do muzyki, to na tej płycie są utwory świetne jak „Mother’s Little Helper” lub „Under My Thumb”, które mieszają się z trywialnymi jak sympatyczne „Lady Jane” lub słabymi jak „Stupid Girl”. Ciekawostką jest, że w wersji amerykańskiej znalazł się taki killer jak „Paint It Black”. Płyta nie do końca przekonująca, ale kierunek dobry.

 

 

 

„Between The Buttons” (1967)

I znowu regres. Nie wiadomo dlaczego po ciekawym „Aftermath” znowu Stones weszli w jakieś dziwne klimaty. Jakoś nie umiem rozgryźć tej płyty, choć lubię niektóre utwory jak „Connection”, „Yesterday's Papers” lub „Something Happened to Me Yesterday”. Ciekawostka dla wytrwałych fanów.

 

„Their Satanic Majesties Request” (1967)

Dziwna to płyta, taka niby psychodeliczna. Takie były czasy, lato Miłości itd. Płyta ta była powszechnie krytykowana, ale po latach surowe oceny zawartej na niej muzyki wydają się przesadzone. Kosmiczne „2000 Light Years from Home” do dziś wytrzymują próbę czasu, a inne utwory jak chociażby „She’s a Rainbow” mają swój niezaprzeczalny urok. Płyta naprawdę warta zapoznania się z nią. Na pewno nie tak zła, jak o niej pisali.

 

„Beggars Banquet” (1968)

Ta płyta to przełom. Od niej zaczyna się najlepszy okres twórczości Stonesów. Gdyby nie ona być może Stonesi zeszliby na manowce. Patetycznie pisząc, ta płyta wyprowadziła ich na drogę ku wielkości. Choć pomysły muzyczne nadal ciążą w kierunku bluesa, to kompozycje nie brzmią anachronicznie jak na „Out Of Our Heads”. Nie można zapomnieć, że na tej płycie pojawił się epokowy hit „Sympathy For The Devil”. Wielka płyta.

 

„Let It Bleed” (1969) 

Jedna z moich ulubionych płyt. Kocham ją za „Gimme Shelter”, ale i za „Midnight Rambler” , jak również za „Country Honk”. Niezwykle energetyczna płyta z niesamowitą siłą wyrazu. Genialne. Zwracam uwagę na tytuł albumu, który  nawiązuje do jednej z płyt Beatlesów.

 

„Sticky Fingers” (1971)

Najlepsza moim zdaniem płyta Stonesów. Epokowe arcydzieło, kamień milowy muzyki rockowej. Nie ma niej rzeczy złych czy przeciętnych, nawet okładka płyty to dzieło sztuki. Wystarczy wymienić hałaśliwe „Brown Sugar”, przejmują balladę „Wild Horses”, santanowskie „Can You Hear Me Knocking” czy też countrowe „Dead Flowers” żeby dojść do jedynego słusznego wniosku, że zaiste wielka i natchniona to muzyka.

 

 

„Exile on Main St.” (1972)

Wiem, że nie wszystkim ta płyta (kiedyś dwie analogowe) się podoba. Ja uważam, że jest to ostatnie arcydzieło Stonesów. Tak brudno i bezkompromisowe już nie zagrali. Nie ma na tej płycie zdecydowanych przebojów, ale to naprawdę nie szkodzi. Równa i genialna płyta. Dla mnie nr 2 za Sticky Fingers.

 

„Goats Head Soup” (1973)

Płyta zdecydowania słabsza od poprzedniczek i nie byłoby co o niej mówić, gdyby nie trzy wspaniałe utwory: niesamowity przebój i przytulanka dyskotekowa w latach 70-tych „Angie”, fantastycznie energetyczny „Doo Doo Doo Doo Doo (Heartbreaker)” (jeden z moich ulubionych utworów Stonesów) i rockowy „Star Star” czyli „"Starfucker". Reszta utworów jest wyraźnie słabsza, niestety.

 

„It's Only Rock 'n Roll” (1974)

Kiedyś nie przepadałem za tą płytą. Muszę jednak przyznać, że z upływem lat od jej nagrania nie traci, a zyskuje na wartości. Pominę oczywistości jak choćby świetny utwór tytułowy, ale takie niesamowite i przejmujące ballady jak "Time Waits For No One" i „Till The Next Goodbye" to naprawdę perełki, a i teksty całkiem niegłupie. Utworów ciekawych jest zresztą więcej. Zdecydowanie polecam tę płytę.

 

„Black And Blue” (1976)

Kolejna płyta wobec której miałem mieszane odczucia. Moda na disco nie ominęła Stonesów, ale trzeba przyznać, że wyszli z tego obronną ręką. Płyta wielce zróżnicowana od disco i funku (Hot Stuff) przez latynoskie rytmy (Hey Negrita), reggae (Cherry Oh Baby), jazzujące klimaty (Melody) aż po westernowe melodie (Crazy Mama). Interesująca płyta. Ciekawostką jest, iż jest to pierwsza płyta z udziałem nowego Stonesa, Rona Wooda.

 

„Some Girls” (1978)

Płyta, która była wielkim sukcesem komercyjnym Stonesów, iluś tam krotna platyna w USA, ale co do której ja nie mam do końca przekonania. Oczywiście uwielbiam takie piosenki jak „Miss You, „Beast Of Burden” czy „Far Away Eyes”, ale nie wiem, może nie odpowiada mi brzmienie, może kompozycje mnie nie przekonują. Mimo tych narzekań, to jednak bardzo dobra płyta. Nie da się ukryć.

 

„Emotional Resque” (1980)

Wielu fanów Stonesów nie lubi tej płyty, ale ja choć zdaję sobie sprawę z jej przeciętności to uwielbiam utwór tytułowy z murzyńskimi miauczeniami i falsetem Jaggera. Gdyby nawet inne kompozycje były przeciętne, to i tak ta kompozycja wynagradza wszystko. Obiektywnie nie jest to dobra płyta.

 

„Tattoo You” (1981)

Muzyka na tej płycie to jeden wielki remanent pomysłów niewykorzystanych na poprzednich płytach począwszy od „Goats Head Soup” z 1973 r. Niemniej ten remanent przyniósł dużo ciekawych  kompozycji poczynając od „Start Me Up” poprzez  „Little T&A”, „Neighbours”, „Worried About You" po „Waiting On A Friend”. Fajna płytka.

 

„Undercover” (1983)

Nie podoba mi się ta płyta I uważam, że jest ona jedną z najsłabszych płyt Stonesów. Tak po prawdzie jedynie dwa utwory : „Undercover of the Night" i „She Was Hot" są na normalnym stonesowskim poziomie. Reszta to wypełniacze, niezbyt godne uwagi.

 

„Dirty Work” (1986)

Płyta powstawała w bardzo trudnym dla Stonesów okresie, gdy wydawało się, że koniec zespołu jest bliski. Ponoć nagrywali tę płytę nie widząc się ze sobą. Niemniej powstała płyta naprawdę ciekawa, do której lubię powracać. „Harlem Shuffle” był pierwszym singlem, który nie był autorstwa Stonesów od 1964 r. Świetny cover. Ciekawe są też utwory, w który głównym wokalistą jest Richards ("Too Rude", "Sleep Tonight"). Mnie podobają się zwłaszcza funkujące kawałki takie jak „Back To Zero” i „Wining Ugly”. Całkiem udana płyta.

 

„Steel Wheels” (1989)

Najlepsza płyta Stonesów od dawien dawna, a przynajmniej od czasów „Some Girls”. Zakręcone szybkie utwory jak „Sad Sad Sad” i „Mixed Emotions”, funkowy „Terrifying, prawdziwa rock’n’rollowa jazda w postaci „Hold On To Your Hat” i „Rock And A Hard Place”, country rockowy „Blinded By Love” i orientalnie brzmiący „Continental Drift”. Czego więcej chcieć. Bardzo dobra płyta.

 

 

„Voodoo Lounge” (1994)

Nie lubię tego albumu i nie lubię go słuchać. Dla mnie to najgorsza płyta Stonesów. Gdyby jednak ktoś koniecznie chciał kupić tę płytę to lepiej kupić jej zremasterowaną wersję z 2009 r. Ciekawostką jest to, iż na tym albumie nie zagrał odwieczny basista, Bill Wyman.

 

„Bridges to Babylon” (1997)

Równie nieudana płyta jak „Voodoo Lounge”, ale chyba jednak nieco lepsza. Jej atutem może być choćby fajnie bujający hit „Anybody Seen My Baby?”. Można posłuchać, choć niekoniecznie. Nie odradzam, ale nie zachęcam.

 

„A Bigger Bang” (2005)

Wydawało się, że po niezbyt udanych płytach z lat 90-tych nic już Stonesi ciekawego nie wymyślą, a tymczasem niespodzianka, surprise. Zdecydowanie najlepsza płyta od „Steel Wheels”. Fajne są zarówno ostrzejsze numery jak “Rough Justice”, jak również te spokojniejsze jak „This Place Is Empty”. Fajny jest też przebój płyty „Streets Of Love”. Długa i ciekawa płyta. Jak na emerytów 60-latków, to niezły czad i świetne pomysły. Być może to pożegnanie Stonesów. Być może nie wydadzą już żadnej studyjnej płyty, ale jeżeli miałaby być to ostatnia, to obciachu nie ma.

 

Co można jeszcze posłuchać.

Płyty koncertowe

„`Get Yer Ya-Ya's Out!´ The Rolling Stones in Concert” (1970)

Niezła płyta, ale nie powalająca. Ja nigdy nie byłem zachwycony tą płytą. Niby wybór utworów ciekawy, zespół w formie, ale jakoś mi się to nie klei. Zresztą koncertowe płyty nie były mocną stroną Stonesów. Posłuchać płyty trzeba, kupić już niekoniecznie.

 

„Love You Live” (1977)

Tragiczna płyta. Najgorsze to jest to, że Rolling Stones nie brzmi na tej płycie dobrze. Tak jakby grali jacyś surogaci muzyków. Odradzam.

 

"Still Life" (American Concert 1981) (1982)

Tym razem Stonesi nie zwiedli. Do trzech razy sztuka i tym razem udało im się wydanie porządnej koncertowej płyty. Gdy po raz pierwszy słuchałem tej płyty już intro w postaci jazzowego kawałka „Take the "A" Train” Ellingtona pozytywnie mnie nastroiło. Fajne granie, dobry zestaw utworów. Mnie się podoba i dlatego gorąco polecam.

 

„Flashpoint” (1991)

Zważywszy, że lubię płytę „Steel Wheels”, a „Flashpoint” dokumentuje trasę promocyjną tej płyty czyli Steel Wheels/Urban Jungle Tour, to ja kupuję tę płytę w ciemno. Można byłoby trochę pomarudzić zwłaszcza nad dokonanym wyborem utworów zbyt oczywistych i osłuchanych moim zdaniem, ale i tak jest to całkiem niezła płyta.

 

„Stripped” (1995)

Ciekawy zestaw kompozycji granych na żywo w małych salach lub studiach. Wyszło całkiem ciekawie, ale jakoś nie przepadam za tym albumem.  Nie odradzam jednak tego albumu. Obiektywnie to dobra płyta.

 

“The Rolling Stones Rock and Roll Circus” (1996)

Koncert legendarny, atmosfera wspaniała, wykonanie jakby nieco gorsze. Dokument epoki, który warto mieć nie tylko ze względu na Stonesów, ale również The Who.

 

„No Security” (1998)

Zabawne jest to, iż mniej płyt studyjnych wydawali Stonesi, tym częściej jeździli na trasy.

Przypomnę, że w latach 90-tych Stonesi wydali 2 płyty studyjne, a „No Security” jest już trzecią płytą koncertową. Ilość nie znaczy jakość, o czym chyba Stonesi zapomnieli. Zupełnie zbyteczna płyta i niezbyt ciekawa, ale mimo wszystko chyba warto ją mieć.  

 

„Live Licks” (2004)

Wydawałoby się, że słuchanie w koło Macieju „Brown Sugar”, „Satisfaction” czy „Honky Tonk Women” może doprowadzić z przesytu do wymiotów. Ja jednak lubię tę płytę (wydaną na 2 CD). Pierwsza płyta to wspomniane bezapelacyjne przeboje Stonesów, ale dla mnie ciekawsza jest druga z takimi utworami jak „Monkey Man”, „Can't You Hear Me Knocking” , „Beast Of Burden” czy „Rocks Off”. Udana płyta i warta posłuchania.

 

„Shine A Light” (2008)

Nie jestem entuzjastą tej płyty, bo i sam film mnie niezbyt poruszył. Poza tym brzmi to jakoś zbyt sterylnie. Zaś udział gości czyli Christiny Aguilera w  "Live with Me" i Jacka White w "Loving Cup" może tylko budzić litość. Gdzie tam im poziomem wokalnym do starego Micka Jaggera. Po prostu przepaść. Można sobie darować tę płytę.

 

Wiem, że są jeszcze dwie koncertowe płyty: „The Brussels Affairs” (2011) z trasy koncertowej promującej  „Goats Head Soup” oraz „Some Girls Live in Texas '78” (2011), ale nie słuchałem ich jeszcze, więc nic nie mam o nich do napisania.

 

I jeszcze krótko o kompilacjach:

Warto mieć – „Big Hits (High Tide and Green Grass)” (1966),  “Through the Past, Darkly (Big Hits Vol. 2)” (1969), “Jump Back: The Best of The Rolling Stones” (1993), “Forty Licks” (2002).

 

Top 5 najlepszych płyt (w moim odczuciu)

  1. Sticky Fingers
  2. Exile on Main St.
  3. Let It Bleed
  4. Beggars Banquet
  5. Steel Wheels

 

Top 5 najgorszych płyt (w moim odczuciu)

  1. Undercover
  2. Voodoo Lounge
  3. Out Of Our Heads
  4. Bridges to Babylon
  5.  Between The Buttons

 

To 20 najlepsze piosenki (w moim odczuciu)

  1. Satisfaction
  2. Under My Thumb
  3. Sympathy For The Devil
  4. Wild Horses
  5. Doo Doo Doo Doo Doo (Heartbreaker)
  6. Gimme Shelter
  7. Miss You
  8. Jumpin' Jack Flash
  9. Angie
  10. Honky Tonk Women
  11. Brown Sugar
  12. Can You Hear Me Knocking
  13. Time Waits for No One
  14. Time Is On My Side
  15. Sweet Virginia
  16. Get Off My Cloud
  17. Ruby Tuesday
  18. Let's Spend the Night Together
  19. Beast Of Burden
  20. It's Only Rock 'n' Roll

 

Robred
O mnie Robred

Uwaga!!! Pobrane elementy dotyczące street artu, o ile nie dotyczą Warszawy, nie pochodzą od autora strony Information is not knowledge Knowledge is not wisdom Wisdom is not truth Truth is not beauty Beauty is not love Love is not music Music is THE BEST FRANK ZAPPA (Packard Goose) INNI O MNIE "Sam się idź leczyć, gnido" Artemida - Moderna "Jesteś damskim bokserem, towarzyszu" Flamenco "Nieuk aspirujący do grona idiotów" Jakub46 "Jest pan zwykłym chamem" - Samotny Wilk ADH "Bo jesteś zwykłym debilem" - Asmodeus "Za chamskie słownictwo. Blok." - Stary "Pisząc jak bydlak, stajesz się bydlakiem!" Jacek Paweł Jarecki "Zostałeś zbanowany. Akceptuje tu tylko myślących po polsku." malibu "Wycinam zawsze wasze lewackie chamstwo i komentarze ad personam, a nigdy rzeczową duskusję" iustus "Ty i tobie podobni, to nieodrodne dzieci, a może już wnuki i prawnuki stalinowskich pachołków, którzy zatruli polską ziemię po 1945 roku i dalej zatruwają." piotruśpan "Po przeczytaniu uwag osobnikow typu Robred i Wywczas wiem, ze akurat w powyzszym cytacie pisze on prawde, rzeczywiscie ci ludzie nie glosuja ani na PO ani na PiS. Oni glosuja w swoim kraju na Jedna Rosje." melgibson "Zapracowałeś na bana. Czuj się zaszczycony, banuje wyjątkowych kretynów." chinaski "jesteś gnida, i tyle." t-rex "przypadek nieuleczalnego zdebilenia" Kurtyna "Prawdziwym wyzwaniem są dla mnie takie pokręcone indywidua, jak Ty, Robredzie" t-rex "ban za chamstwo" Świt "Trudno. Zasady. Za personalny atak. Blok." Stary "faktycznie, głupi jesteś" Laleczka "na suszarkę z autorem tekstu skoro mu wyprali mózg to niech wyschnie!" Jasiek45 "człowiek o inteligencji szeregowego milicjanta" gość "Mam taki zwyczaj, że jak ktoś nie rozumie dwa razy, to za trzecim razem dostaje lekcje dobrego wychowania i skierowanie do obory. Więc sio mi stąd...!" Gadowski "Wypierdalaj na Onet, szmaciarzu" Zielona Wyspa "Błagam! Usuń tego chwasta" Zielona Wyspa "Z chujami i zdrajcami nie rozmawiam. Spadaj" Zielona Wyspa "Właśnie tacy jak ty, bękarty żydokomuny, powinny komentować na Onecie lub WP. Tam jest wasze, i twoje miejsce. Właśnie na WP dają teraz popis Polskości takie szuje jak ty, pod wpisem o nowym Godle Rzeczpospolitej zaproponowanym przez polskich górali. Dołącz się do tych komentatorów. Tam wypowiadają się tacy "prawdziwi Polacy", jak ty." Zielona Wyspa Tekst i słowa piosenki Lou Reed - Last Great American Whale The Rip lyrics found at elyricsworld.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura