Blondie (1976)
Ten album nie przypomina jeszcze tego z czym później przeciętny słuchacz będzie kojarzył zespół Blondie. Brak na nim słodkich melodii i tego naiwnego dziewczęcego uroku Debbie Harry (a zauważmy, że miała już po 30-stce).
Mamy za to porządne, zazwyczaj rockowe utwory, które choć całkiem ostre, raczej kojarzą się z przeszłością niż punkiem lub nową falą.
Nie jest to jeszcze typowe Blondie, ale za sprawą takich utworów jak: energetyczny, z solem gitary jakby wyciętym z lat 60-tych "X Offender" (właściwie "Sex Offender") to jak zapowiedź późniejszego "Atomic", urokliwe "In the Flesh" (jedna z moich ulubionych kompozycji) czy dynamiczne "In the Sun" bądź trochę bezładnie urocze "Kung Fu Girls" można zorientować się jaką drogą ten zespół podąży.
W zasadzie to nie lubię jednego utworu z tej płyty - kończącego ją, takiego wesoło - jarmarcznego "The Attack of the Giant Ants".
Ten niewypał nie zmienia mojej wysokiej oceny tej płyty. Polecam.
Plastic Letters (1978)
Dosyć dziwna to płyta i nawet jak na tak bałaganiarski i eklektyczny zespół jak Blondie jest płytą pełną niekonsekwencji. Trudno zorientować się w jaką stronę ma podążać dalszy rozwój zespołu.
Bowiem z jednej strony mamy coś takie jak na wskroś nowofalowy utwór jak "Fan Mail" z fantastyczną partią klawiszy, a z drugiej strony bujające galopki jakby wzięte z poprzedniej dekady - "I'm on E" czy "I Didn't Have the Nerve to Say No".
Pomiędzy nimi znajduje się pierwszy większy przebój Blondie czyli "Denis" (cover takiego zespołu z lat 60-tych Randy & the Rainbows) czy też jego słabsza kopia "(I'm Always Touched by Your) Presence, Dear", które to utwory są po prostu pogodnymi, popowymi piosenkami.
W sumie, "Plastic Letters" to album słabszy niż płyta debiutancka, ale nadal widać, że zespół walczy i nie drepcze w miejscu.
Parallel Lines (1978)
Trzecia i najlepsza płyta Blondie. Opus magnum. Wcale nie żartuję, bo na tej płycie nie ma słabych numerów, co najwyżej są te najbardziej znane jak megahit "Heart of Glass", nieustępujący mu popularnością "Sunday Girl" czy też "Hanging on the Telephone" bądź "Picture This" oraz te mniej znane jak "Fade Away and Radiate", "Pretty Baby" czy "Just Go Away".
Płyta jest wręcz naszpikowana znakomitymi melodyjnymi kompozycjami.
Prawdziwa perła i prawdziwy klasyk epoki.
Eat To The Beat (1979)
Ostatnia dobra, choć nie do końca przekonująca płyta Blondie. Choć po prawdzie, czy coś mogłoby przebić "Parallel Lines"? Wątpię.
Początek płyty jest jeszcze obiecujący, bo "Dreaming" to jeszcze utwór na miarę poprzedniego albumu, ale im dalej, tym zaczyna się robić coraz gorzej.
Utwory słabsze, wręcz porażające banalnością jak "Union City Blue", "Slow Motion" mieszają się z ciekawymi, ale już nie mające tej magii poprzedniczki jak "Accidents Never Happen" czy "Shayla" oraz średniakami jak kołysanka ""Sound-A-Sleep".
Trudno nie wymienić jeszcze jednego megahitu z tej płyty, który miał drugie życie, gdy ukazał się w filmie "Trainspotting" w 1996 r. Chodzi oczywiście o "Atomic".
Ten utwór, jak i "Heart of Glass" umiejscowił zespół Blondie w powszechnej opiniij jako zespół disco, co oczywiście jest całkowicie osądem niesłusznym i neuprawnionym.
Autoamerican (1980)
Płyta zaczyna się niepokojąco jakąś symfoniczną uwerturą ("Europa") i doprawdy trudno zrozumieć, czym się kierowali członkowie zespołu, umieszczając coś takiego na początku albumu. Do tej pory otwarcia płyt były hitowe i energetyczne, by wspomnieć "X Offender", "Fan Mail", "Hanging on the Telephone" czy "Dreaming".
Ten album zaczyna się inaczej i od razu źle to wróży.
Nie jest on jednak tak zły, jakby wskazywał poczatek, jak również opinie krytyków.
Ot, jest to całkiem przeciętny album z przeciętnymi kompozycjami, ale nie bądźmy zbyt surowi, bo nadal niektóre rzeczy są ciekawe jak choćby kolejny blondie'owy megahit "The Tide Is High" (cover zespołu The Paragons) czy ""Live It Up" bądź ponoć pierwszy biały rap "Rapture". Faktem jest, że pozostałe utwory nie trzymają poziomu. Szkoda.
To jednak jest równia pochyła.
The Hunter (1982)
To już łabędzi śpiew Blondie. Co można zapamiętać z tego albumu poza wygładzonym, popowym brzmieniem.
Ano, dużo instrumentów dętych w paru utworach, w tym w uroczym "Island of Lost Souls".
Jest to płyta, co tu dużo pisać, nieco bezpłciowa i gdyby przeciętny słuchacz, w tym również ja, nie miał świadomości, że to płyta tego sławnego zespołu Blondie, to zapewne nie raczyłby jej przesłuchać do końca.
Cienizna i tyle. Nie dziwi mnie, że po tej płyciie rzucili ręcznik na matę i się poddali. Innego wyjścia nie było.
No Exit (1999)
Reaktywacja po tylu latach miała dwojaki charakter, bo z jednej strony zespół mógł świętować sukces komercyjny (i na pewno miała na to wpływ wielce hitowa "Maria", której ja osobiście nie lubię), ale z drugiej strony nie można powiedzieć, żeby swoim powrotem zespół mógł również celebrować sukces artystyczny.
Co do tego to już mam poważne wątpliwości.
Dla mnie to mocno, przeciętna płyta. To już zupełnie inne Blondie. Nie ma tej magii co dwie dekady wcześniej.
The Curse Of Blondie (2003)
Muszę przyznać, że rozpoczynający płytę ponad 5-minutowy motoryczny kawałek "Shakedown" z melodeklamacją Debbie Harry robi wrażenie. Gdy już położyłem laskę na tym zespole, tym numerem naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył.
Gdyby tak było do końca płyty, ale niestety tak nie jest, choć jest lepiej niż mogłem przypuszczać. Ciekawostką jest jak dużo na tej płycie jest przesterowanych, hałaśliwych gitar.
Jest dość ostro, Harry śpiewa co najmniej poprawnie, naprawdę nie jest źle. Mnie ta płyta podoba się bardziej niż tak chwalony i fetowany "No Exit", a, że nie ma to wiele wspólnego z Blondie z lat 70-tych. No cóż, gdy się nie ma tego co się lubi.....
Panic Of Girls (2011)
Jestem pobłażliwy na starość, więc nie wdepczę tej płyty w chodnik, ale czy mógłbym ją polecić, raczej nie.
Nawet w najlepszych momentach ("Mother", Sunday Smile", "Girlie Girlie") brzmi jak marna podróbka ciekawego ongiś zespołu, który nazywał się Blondie.
Okropna okładka nie przenosi się jeden do jednego na muzykę, ale nie jest to nawet płyta przeciętna, tylko marna, po prostu marna.
Mimo wszystko, można posłuchać, ale tylko dlatego, że teraz są tak marne czasy dla muzyki, że nawet Blondie XXI wieku jest lepsze od współczesnych tuzów muzyki pop.
Ghosts Of Download (2014)
Czy to jeszcze jest Blondie? Takie pytanie zadawałem przy poprzednim albumie i całkiem niesłusznie, bo to jest dopiero album po którego wysłuchaniu można mieć wątpliwości czy nie słuchamy jakiejś reinkarnacji czegoś takiego jak Miami Sound Machine, jeżeli ktoś pamięta Glorię Estefan i jej latynoską ekipę.
Jedno jest pewne, o ule poprzednia płyta była nasiąknięta wcale niezłym brzmieniem gitar, to ta jest naszpikowana nieznośną i beznadziejną elektroniką.
Ta elektronika może doprowadzić do wymiotów, zapewniam, że to możliwe, więc lepiej nie słuchajcie tej płyty na kacu.
Dramat, jeden wielki dramat i chała.
Radzę lepiej sobie kupić
Blondie 4(0) Ever (2014)
Zostawić sobie pierwszą płytę ze składanką hitów, a drugą czyli "Ghosts Of Download" od razu wyrzucić, oddać nielubianej osobie w prezencie, powiesić sobie w samochodzie jako ozdobę, użyć jako podstawki pod doniczkę itd itp.
I jeszcze raz "One Way or Another" i na koniec "I'm Gonna Love You Too"
Uwaga!!! Pobrane elementy dotyczące street artu, o ile nie dotyczą Warszawy, nie pochodzą od autora strony
Information is not knowledge
Knowledge is not wisdom
Wisdom is not truth
Truth is not beauty
Beauty is not love
Love is not music
Music is THE BEST
FRANK ZAPPA (Packard Goose)
INNI O MNIE
"Sam się idź leczyć, gnido" Artemida - Moderna
"Jesteś damskim bokserem, towarzyszu" Flamenco
"Nieuk aspirujący do grona idiotów" Jakub46
"Jest pan zwykłym chamem" - Samotny Wilk ADH
"Bo jesteś zwykłym debilem" - Asmodeus
"Za chamskie słownictwo. Blok." - Stary
"Pisząc jak bydlak, stajesz się bydlakiem!" Jacek Paweł Jarecki
"Zostałeś zbanowany. Akceptuje tu tylko myślących po polsku." malibu
"Wycinam zawsze wasze lewackie chamstwo i komentarze ad personam, a nigdy rzeczową duskusję" iustus
"Ty i tobie podobni, to nieodrodne dzieci, a może już wnuki i prawnuki stalinowskich pachołków, którzy zatruli polską ziemię po 1945 roku i dalej zatruwają." piotruśpan
"Po przeczytaniu uwag osobnikow typu Robred i Wywczas wiem, ze akurat w powyzszym cytacie pisze on prawde, rzeczywiscie ci ludzie nie glosuja ani na PO ani na PiS. Oni glosuja w swoim kraju na Jedna Rosje." melgibson
"Zapracowałeś na bana. Czuj się zaszczycony, banuje wyjątkowych kretynów." chinaski
"jesteś gnida, i tyle." t-rex
"przypadek nieuleczalnego zdebilenia" Kurtyna
"Prawdziwym wyzwaniem są dla mnie takie pokręcone indywidua, jak Ty, Robredzie" t-rex
"ban za chamstwo" Świt
"Trudno. Zasady. Za personalny atak. Blok." Stary
"faktycznie, głupi jesteś" Laleczka
"na suszarkę z autorem tekstu skoro mu wyprali mózg to niech wyschnie!" Jasiek45
"człowiek o inteligencji szeregowego milicjanta" gość
"Mam taki zwyczaj, że jak ktoś nie rozumie dwa razy, to za trzecim razem dostaje lekcje dobrego wychowania i skierowanie do obory. Więc sio mi stąd...!" Gadowski
"Wypierdalaj na Onet, szmaciarzu" Zielona Wyspa
"Błagam! Usuń tego chwasta" Zielona Wyspa
"Z chujami i zdrajcami nie rozmawiam. Spadaj" Zielona Wyspa
"Właśnie tacy jak ty, bękarty żydokomuny, powinny komentować na Onecie lub WP. Tam jest wasze, i twoje miejsce. Właśnie na WP dają teraz popis Polskości takie szuje jak ty, pod wpisem o nowym Godle Rzeczpospolitej zaproponowanym przez polskich górali. Dołącz się do tych komentatorów. Tam wypowiadają się tacy "prawdziwi Polacy", jak ty." Zielona Wyspa
Tekst i słowa piosenki Lou Reed - Last Great American Whale
The Rip lyrics found at elyricsworld.com
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura