rocky rocky
227
BLOG

Inicjatywa obywatelska w III RP.

rocky rocky Kultura Obserwuj notkę 1

 

 

Na całą tę aferę związaną z krzyżem, tudzież jak twierdzą lewicowi komentatorzy dwiema deskami zbitymi na krzyż, można patrzeć różnorako. Można to wszystko traktować jako polityczną ruchawkę wywołaną przez PiS. Można widzieć w tym uaktywnienie się Imperium Zła w postaci katofaszystowskich Morloków spod znaku moherowego beretu, którzy od dwudziestu lat nie myślą o niczym innym jak tylko o wskrzeszeniu Dmowskiego i zmienieniu Polski w drugi Afganistan. Wreszcie, można widzieć w tym chęć obrony prawa do publicznego propagowania chrześcijańskich wartości lub wolę uszanowania pamięci tragicznie zmarłych ofiar smoleńskiej katastrofy. Ja natomiast patrzę na to z nieco innej perspektywy. 

Generalnie tzw. "państwo opiekuńcze" uczy ludzi społecznej znieczulicy. Robi to w sposób bardzo prosty, który polega na ściąganiu z barków obywateli odpowiedzialności za to, co się wokół nas dzieje, i przerzucaniu tej odpowiedzialności na instytucje państwowe. Efekt tego jest taki, że możemy sobie popatrzeć na paradujących po ulicach młodzianów, broniących za unijne pieniądze szeroko rozumianej "wolności do wyrażania siebie", środowiska itd ( a przede wszystkim świetnie bawiących się ), ale kiedy takiego młodziana wyciągnąć z tłumu i pokazać mu bezdomnego alkoholika, można usłyszeć, że od pomocy mu to jest państwo i nasz młodzian do tego ręki nie przyłoży. Popełnił był Chevalier kiedyś taki zabawny tekst pt. "zbydlęcenie pracodawców". No to niech sobie teraz Chevalier wejdzie do Kościoła św. Krzyża w Warszawie, poczyta tablice pamiątkowe ku czci tych wszystkich złych, XIX- wiecznych. wyzyskiwaczy, kapitalistów i obszarników, a potem porówna ich działalność z tym, co wyrabia dzisiejsza młodzież. Oczywiście porównanie byłoby niestosowne, gdyby wziąć pod uwagę, że młodzież to nie bogaci kapitaliści, ale czyż to nie tacy jak Chevalier wmawiają nam, że wraz z nastaniem równości i powszechnej edukacji, człowiek stał się moralnie lepszy od jego zacofanych, pozbawionych altruizmu przodków ? A przecież nie trzeba być bogatym, żeby pomagać ludziom. Zatem, jak napisałem na początku, społeczna znieczulica u nas kwitnie i dlatego z radością witam każdy przejaw obywatelskiej aktywności w życiu naszego Narodu ( nie lubię tego słowa - śmierdzi nacjonalizmem ). I w taki właśnie sposób patrzyłem na całą tę "aferę" z krzyżem - jako na oddolną, społeczną inicjatywę części ludzi, którzy chcą w tym kraju coś zmienić. Polityczne i ideologiczne ich sympatie mają w tym przypadku znaczenie drugorzędne, choć nie mam zamiaru ukrywać, że są mojemu sercu bliskie. Ważne, że była ( jest nadal ? ) to jedna z niewielu w ciągu ostatnich dwudziestu lat, prawdziwie republikańska ruchawka w tym kraju. Spróbujmy teraz wyobrazić sobie, jakie taka sytuacja znalazłaby rozwiązanie w normalnym kraju :

10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej ginie głowa państwa i cała śmietanka polskiej polityki, jak również ludzie "dający świadectwo" pokroju śp. Tomasza Merty, Janusza Kurtyki, czy Anny Walentynowicz. Skutkiem tego w całej Polsce ogłasza się odgórnie żałobę narodową, która szybko spotyka się ze społecznym odzewem. Ludzie naprawdę przeżywają tragedię i publicznie dają temu wyraz. Robią to m.in harcerze, stawiając krzyż  przed pałacem prezydenckim. Szybko jednak działania harcerzy znajdują wsparcie społeczne ze strony zwykłych, cywilnych obywateli, które to wsparcie wyraża się składaniem kwiatów i zniczy pod tym symbolem chrześcijańskiej religii i miłosierdzia. Mają również miejsce wspólne modlitwy. W tym czasie dziennikarze robią swoje. Ci stojący mocniej na lewej nodze starają się temat wyciszyć ( no bo jak to, żeby w europejskim kraju, na początku XXI w. ludzie publicznie się modlili - i to w dodatku chrześcijanie ! ) i oczernić katolików, natomiast ci stojący mocniej na prawej wykorzystują go w walce politycznej. Cóż, czy się nam to podoba, czy nie, są dziennikarzami i mają do tego prawo. Czas upływa, szok wywołany tragedią mija, sytuacja powoli wycisza się. Harcerze próbują przenieść krzyż do kościoła, jednak okazuje się, że pewna część społeczeństwa, a wybory prezydenckie pozwalają domniemywać, że stanowi ona prawie połowę populacji kraju, reprezentowana głównie przezl ludzi starszych i w średnim wieku, nie życzy sobie tych przenosin. Niemalże barykadują się wokół krzyża i stanowczo żądają upamiętnienia tragedii poprzez postawienie pomnika. Sprzeciw wobec tych żądań wyraża druga część społeczeństwa, reprezentowana głównie przez młodzież, a zrzeszająca ludzi o tzw. "postępowych poglądach". Ci z kolei rzadają usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej i stanowczo sprzeciwiają się budowie pomnika. Rząd nie wtrąca się w całą aferę, wychodząc z założenia, że skoro został wybrany przez lud, to musi tego ludu żądania spełniać. Poza tym lud jest jego zleceniodawcą. Rząd poprzez podatki bierze pieniądze od ludu za oferowane usługi, więc musi milczeć i robić, co lud karze. Dlatego posłowie milczą, a prezydent zajmuje się tym, po co został wybrany - odgrzewaniem ustaw zawetowanych przez swojego poprzednika. Natomiast pod krzyżem wrze. Zwolennicy budowy pomnika otwierają w banku konto i organizują społeczną akcję zbiórki pieniędzy na budowę pomnika. Natomiast przeciwnicy znajdują kruczki prawne i pozywają zwolenników do sądu. Niezawisły sąd, składający się z ludzi, którzy przetrwali przeprowadzoną w 1990 r. lustrację , w związku z czym z całą pewnością powiedzieć można, że nie mają żadnego związku z niegdysiejszymi władcami Ubekistanu. orzeka co następuje : 1) pomnik może stanąć w takim, a takim miejscu - wówczas za zebrane pieniądze stawia się go lub 2) pomnik nie może stanąć w ogóle, wówczas cała sprawa zostaje zamknięta, a jeśli "zwolennicy krzyża" dalej obstają przy swoim, rozpędza się ich pałami i przy użyciu amunicji, jeśli są zbyt krewcy ( bo, dajmy na to, na imprezę zjechali się członkowie ONR NOP i MW z całej Polski ). 

 

A teraz, jak wygląda(ło) to w III RP ( zaczynamy od momentu, w którym harcerze chcą krzyż przenieść i natrafiają na społeczny opór ) :

Do całej akcji włączają się politycy. Platforma stara się sprawę wyciszyć, żeby nie zszargać medialnego wizerunku. Tylko jeden polityk z Lublina obraża w prymitywny sposób wszystkich jak leci, ponieważ spin  doktorzy Platformy odkryli, że takie zachowanie partii nie szkodzi, a wręcz przeciwnie - z jakichś powodów wzbudza do niej sympatię ( z jakich, pisał o tym niedawno Rybitzky ). PiS również rusza do akcji, próbując na wszystkim ubić polityczny interes. Wychodzi to mu z marnym skutkiem, tym bardziej, że prezes Jarosław przechodzi samego siebie w wygadywaniu przeróżnych głupot ( szczyt osiągnął, kiedy zrobił z Tu-154 bombowiec ). Ostatnia z liczących się partii uderza natomiast z ofensywą ideologiczną - chce nam zrobć z Polski nie Japonię, nie Irlandię, lecz Hiszpanię. I niestety nie chodzi tu o gospodarkę, bo wówczas Napieralski musiałby pójść śladami Franco, a ten nie dość, że liberalizował, to jeszcze był katolickim "faszystą". Napieralski chce nam kraj oczyścić nie z biurokratycznej głupoty i biedy, a z religii. W sukurs politykom idą dziennikarze, którzy cały spór podsycają niczym miech kowalski, który z mgnieniu oka z tlącego się ognika tworzy wielki pożar. Po paru tygodniach i setkach dziennikarskich artykułów oraz reportaży, nikt tak własciwie nie wie  o co chodzi. Jedyne informacje, jakie do nas docierają to, że gdzieś w Warszawie parę starowinek próbuje obalić demokrację. Czas upływa, miesiące mijają, aż wreszcie pewnego dnia ktoś po prostu wynosi w nocy cichaczem krzyż.

Tak wygląda inicjatywa obywatelska w III RP. Cała sytuacja dowodzi  zupełnego upadku po pierwsze kultury politycznej w tym kraju. Nie tylko jest ona za sprawą nierozliczenia z poprzednim systemem przeżarta korupcją, nepotyzmem i symonią, co objawia się np. tym, że od dwudziestu lat regularnie, co pewien czas, do polityki wracają ludzie, którzy brali udział w tzw. "przemianach ustrojowych" i swoimi działaniami sprawili, że bliżej nam dziś do Ugandy niż Stanów Zjednoczonych. Po drugie dowodzi to rzeczy o wiele gorszej, a mianowicie, że my już nie potrafimy o siebie zadbać. Rozrośnięta do monstrualnych rozmiarów demokracja doprowadziła do upolitycznienia niemalże każdej sfery życia. Już nie tylko gospodarka i stosunki z zagranicą są sprawą polityki. Dziś są nią preferencje seksualne, a nawet Twoje osobiste przekonana. Efekt jest taki, że nic już nie można zrobić tak, żeby nie włączyła się w to polityka ze wszystkimi jej rodzimymi, negatywnymi zjawiskami. W związku z tym, czy możemy jeszcze mówić o wolności ? Taka sytuacja niestety ją wyklucza, a będzie jeszcze gorzej, ponieważ państwowy aparat stale się rozrasta. Wywołuje to spustoszenie w umyśle, oducza samodzielności i dbałości o własny interes. Po trzecie wreszcie, cała „afera z krzyżem” pokazuje, że tak naprawdę tyjemy w kraju, w którym standardów „obywatelskiego społeczeństwa” się nie szanuje, gdzie ludzi niewygodnych traktuje się jak śmieci. I co z tym fantem zrobić ?   


 

 

 

rocky
O mnie rocky

Wacław Potocki - SOFISTA : Przyjechał syn do ojca, długo bywszy w szkole, / I obaczy we środę trzy jaja na stole. / Chcąc rodzicom pokazać, że ma olej w głowie: / "Nie trzy tu, ale pięć jaj, panie ojcze" - powie. / "Nowej wnosisz nauki - rzecze ojciec - modę, / Jakoż to?" Aż sofista: "Zaraz się wywiodę, / Kto ma trzy, ten ma i dwie, według mowy mojej, / Kto trzy i dwie, ten ma pięć, tak się to ostoi." / A tu gdy po wszystkie trzy jaja ojciec sięgnie: / "Ja trzy, ty zjedz tamte dwie, coć się w głowie [lęgnie."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura