Czy to nie ironia czasu, że traktat 'reformujący UE' podpisano akurat 13 grudnia? Mniejsza o to.
Niektórzy twierdzą, że wczorajszego dnia utraciliśmy suwerenność. Inni sądzą, że to wielka szansa, Unia będzie mocniejsza i tak dalej. A ja uważam, że staliśmy się drugimi Stanami Zjednoczonymi. Przyjęliśmy Traktat, który w gruncie rzeczy jest 'konstytucją zastępczą'.
Porównajmy jednak to co zajdzie w UE w ciągu najbliższych lat i USA. Już za tydzień zlikwidujemy granice wewnątrz unijne, pozostaną jedynie informacje o tym, że jesteśmy już w nowym kraju - ten system od wielu lat funkcjonuje w Stanach. Uchwalono przywódcę UE oraz Wysokiego Przedstawiciel ds. Dyplomacji. Czym te stanowiska będą się różniły od Prezydenta i Sekretarza Stanu USA? Tak, może ich kompetencje odbiegają nieznacznie od siebie, ale nie zapominajmy - 150 lat temu, prezydent USA też miał takie kompetencje. Dodatkowo każdy kraj członkowski UE będzie miał swoją własną władzę. Ale utraci też troszeczkę suwerenności - będzie wszak działał w ramach UE, które jako prawie 'państwo' będzie miało swój interes, nieraz sprzeczny z interesem pojedynczego państwa.
Resztę np Kartę Praw Podstawowych narzuca się państwom. O ile dwa go nie przyjęły o tyle jestem pewien, że niedługo zostanie ona przemycona pod inną nazwą i w innej formie...