Kurier z Munster Kurier z Munster
75
BLOG

Pasztet…

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 32

              Poczynania Platformy Obywatelskiej wokół sejmowej komisji śledczej do spraw wyjaśnienia afery hazardowej wiernie przypominają poczynania „obozu teczek”, w momencie ujawnienia zasobów archiwalnych MSW i odwołania rządu Jana Olszewskiego. W obydwu przypadkach robi się wszystko, aby pewne fakty nie wydostały się na światło dzienne. Na kilka chwil przed dokonaniem tak zwanej „nocnej zmiany” w czerwcu 1992 roku, prezydent Lech Wałęsa mówił mniej więcej coś takiego: Nie możemy ich wpuścić do biura, bo inaczej będziemy mieli niezły "pasztet" (nie jest to może cytat dosłowny, ale kontekst wypowiedzi został na pewno właściwie zachowany).

 

W sprawach z pogranicza styku polityki z przestępczością, podobnych w swym przebiegu do afery hazardowej, warto czasami posłuchać „Masy” – skruszonego gangstera, jak sam o sobie mówi. Kiedy wybuchła afera hazardowa, to „Masa” w jednym z popularnych programów telewizyjnych powiedział: – jak powstanie w tej sprawie komisja śledcza, to już niewielu w Polsce polityków pozostanie. Cytując go precyzyjnie: – (…) „To już niewielu polityków by w Polsce pozostało” (…).

 

 

Platforma Obywatelska najwyraźniej czegoś się bardzo obawia. Kluczowym słowem jest tu „pasztet”. PO boi się, aby pewne informacje nie dotarły do opinii publicznej i nie powstał jeszcze większy „pasztet” niż jest w tej chwili. Oznacza to, iż ranga oraz ciężar gatunkowy faktów, których nie znamy jest o wiele większy niż tych, które do tej pory poznaliśmy. Rządząca Polską partia nie prezentuje deklarowanej wcześniej z takim pietyzmem przez premiera Donalda Tuska transparentnej postawy, a wręcz przeciwnie w sposób klasyczny dla takich sytuacji coś ukrywa, kręci i mataczy. Jedna rzecz jest znamienna... W roku 1992 „obozowi teczek” bardziej opłaciło się zaryzykować możliwością poważnej utraty notowań poszczególnych partii w sondażach, w wyniku „nocnego” odwołania rządu Olszewskiego niż dopuścić do poznania przez społeczeństwo całej prawdy o agenturalnej przeszłości niektórych prominentnych polityków. Wydaje się, iż w chwili obecnej Platforma Obywatelska realizuje dokładnie taką samą taktykę. Woli ukryć „dowody zbrodni” nawet, gdy wszyscy na około ewidentnie widzą, że je ukrywa, gdyż gdyby dowody te wpadły w inne, niepowołane ręce, to PO poniosłoby o wiele bardziej brzemienne w skutkach konsekwencje. Kompromitacja przy złym, cynicznym, nieuczciwym stylu prowadzenia prac sejmowej komisji śledczej jest niczym wobec potencjalnej kompromitacji, do której zapewne doszłoby po całkowitym wyjaśnieniu wszystkich kulisów afery hazardowej. W pierwszej sytuacji „czuć jedynie zapach pasztetu”, w drugiej mielibyśmy już do czynienia z prawdziwym, namacalnym „skisłym pasztetem”… W całej sprawie muszą więc istnieć jeszcze jakieś wielkie, niekorzystne dla PO tajemnice. Przysłowiowy „nieboszczyk” jest gdzieś ukryty.

Trop prowadzi do byłego wicepremiera, a obecnie przewodniczącego klubu parlamentarnego PO – Grzegorza Schetyny. To nie jedyny trop, ale najpoważniejszy. Schetyna został o hazardowych konotacjach prominentnych polityków Platformy poinformowany bezpośrednio po wizycie szefa CBA – Mariusza Kamińskiego u premiera Donalda Tuska. Opinia publiczna być może by się o tym fakcie nigdy nie dowiedziała, gdyby Schetyna sam się na ten temat „nie wysypał” w telewizji. Obecny przy rozmowie sekretarz kolegium do spraw służb specjalnych – Jacek Cichocki zapomniał, bowiem o tej sytuacji w swoich notatkach napisać. Nie wiemy wprawdzie, czy premier Donald Tusk powiedział swojemu ówczesnemu zastępcy jedynie to o czym powinien rutynowo go poinformować, czy też powiedział mu: – Grzesiu uważaj, bo za Tobą chodzą… Brak w notatce Cichockiego nawet najmniejszej wzmianki o obecności Schetyny podczas tego spotkania może jednak stwarzać poważny asumpt do podejrzeń i pośrednio skierować trop również w stronę premiera Donalda Tuska, w kontekście przecieku z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Schetyna, w poznanych dotychczas stenogramach z rozmów hazardowych biznesmenów z czołowymi politykami Platformy Obywatelskiej, zarejestrowanymi przez CBA – wychodzi jak na razie na pozytywnego bohatera, ale równocześnie trudno się oprzeć wrażeniu, że sam coś kręci. Najpierw twardo zarzekał się, iż w ciągu ostatniego roku nie posiadał jakichkolwiek kontaktów z Ryszardem Sobiesiakiem, później jednak przypomniano mu, że krótka telefoniczna rozmowa miała jednak miejsce, gdy były wicepremier znajdował się w okolicach wrocławskiego lotniska. Gdyby sięgnięto po bilingi telefoniczne, to być może pamięć Grzegorza Schetyny mogłaby się jeszcze bardziej „odświeżyć”. Hucpa w sejmowej komisji śledczej rozpoczęła się właśnie wówczas, gdy posłanka Beata Kempa dopomniała się o bilingi rozmów telefonicznych Grzegorza Schetyny. W tym samym dniu przewodniczący hazardowych śledczych – Mirosław Sekuła miał ją, według wersji Kempy nakłaniać do wycofania odpowiedniego wniosku, a według wersji samego zainteresowanego jedynie prosić o zmianę jego merytorycznej figury. Czy gdyby Kempa przystała na propozycję Sekuły, to posłowie PiS-u też zostaliby wykluczeni z komisji? Dobre pytanie… Wprawdzie później – gdy w opinii publicznej powstał szum – wniosek dotyczący bilingów został przyjęty, ale torpedowanie prac sejmowej komisji śledczej powoduje, że nikt się w praktyce nim nie zajmuje. Trudno nie zauważyć, iż w bilingach rozmów telefonicznych Grzegorza Schetyny jest coś czego Platforma Obywatelska się bardzo boi… Tu może właśnie znajdować się ów „pasztet”. Przynajmniej zachowanie części polityków PO wyraźnie na to wskazuje.

W sprawach z pogranicza styku polityki z przestępczością, podobnych w swym przebiegu do afery hazardowej, warto czasami posłuchać „Masy” – skruszonego gangstera, jak sam o sobie mówi. Kiedy wybuchła afera hazardowa, to „Masa” w jednym z popularnych programów telewizyjnych powiedział coś takiego: – jak powstanie w tej sprawie komisja śledcza, to już niewielu w Polsce polityków pozostanie. Cytując go precyzyjnie: – (…) „To już niewielu polityków by w Polsce pozostało” (…). Obserwując ostatnie poczynania Platformy Obywatelskiej nie można się oprzeć wrażeniu, że jej politycy wzięli sobie słowa znanego gangstera głęboko do serca. PO ma w tej sprawie najwidoczniej więc wiele do stracenia. Przyjmując zaś bardziej spiskową teorię – wiele do stracenia może mieć również duża cześć polskiej klasy politycznej i rożnego rodzaju potężne, wpływowe układy… Mariusz Kamiński rozsyłając do najważniejszych osób w Państwie materiały dotyczące nielegalnego hazardowego lobbingu, otworzył swoistą „puszkę Pandory”. To co jednak do tej pory poznała opinia publiczna, to najprawdopodobniej zaledwie mały fragment całej sytuacji, epizod, incydent, przysłowiowy „wierzchołek góry lodowej”.

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka