Kurier z Munster Kurier z Munster
269
BLOG

Przełomowe momenty III Rzeczpospolitej

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 9

              W historii III Rzeczpospolitej występowała cała mozaika różnego rodzaju ważnych wydarzeń, ale przełomowe znaczenie posiadały dwa główne momenty: – obalenie rządu Jana Olszewskiego oraz afera Rywina. Pierwszy umożliwił recydywę postkomunizmu w życiu publicznym; drugi natomiast zmarginalizowanie roli obozu postkomunistycznego i zmonopolizowanie sceny politycznej przez to, co w publicystyce nazywa się „POPiS-em”.

Rząd Jana Olszewskiego był jedynym, który realnie próbował podjąć procesy dekomunizacji i lustracji. Spotkał się jednak z gigantyczną kontrofensywą całego frontu broniącego w zasadzie polityki „grubej kreski”. Prawdą jest, iż okazał się to gabinet wyjątkowo niefrasobliwy w działaniu, niesprawny organizacyjnie, ale z drugiej strony nie można również nie docenić faktu, iż usiłował przynajmniej zatrzymać rozpoczętą w Polsce, na początku lat dziewięćdziesiątych, za czasów rządów liberalnych grabieżczą prywatyzację, a także w praktyce storpedował niebezpieczne dla polskiej suwerenności plany tworzenia w byłych bazach wojsk radzieckich – polsko-rosyjskich spółek joint venture, co otworzyłoby drogę do penetracji Polski przez służby specjalne postsowieckiego imperium. Zwłaszcza ten ostatni aspekt polityki rządu Olszewskiego może kiedyś urosnąć do miana historycznej zasługi w utrwalaniu niepodległości.

Symptomatyczne jest, iż podczas zakulisowych konszachtów politycznych, ukazanych w filmie „Nocna zmiana”, najbardziej aktywnymi zwolennikami obalenia gabinetu Jana Olszewskiego byli prezydent Lech Wałęsa oraz przewodniczący KPN – Leszek Moczulski. Osoby, co do których pojawiły się później poważne oskarżenia o współpracę z policją polityczną PRL-u; w przypadku Moczulskiego potwierdzone przez niezawisły sąd lustracyjny, a w przypadku Wałęsy dość dobrze uprawdopodobnione. Oczywiście Jacek Kurski stworzył w „Nocnej zmianie” swoją własną, subiektywną „narrację” wydarzeń pod z góry postawioną tezę, ale jednak mimo wszystko niezależny obserwator wyłuska te fakty, które nadają się do niezależnej, obiektywnej analizy. W pewnym momencie podczas pamiętnego spotkania w swoim sejmowym gabinecie – prezydent Wałęsa mówi coś mniej więcej takiego: – my nie wiemy, jak oni daleko zaszli. A więc między wierszami sugeruje, iż w SB-eckich archiwach znajdują się jakieś porażające tajemnice. Co w zderzeniu z inną wypowiedzią Wałęsy: – „nie mogę ich wpuścić do biura” oraz pośpiechem, jaki towarzyszył w sprawie odwołania rządu Olszewskiego pokazuje, jakie były prawdziwe motywy animatorów tej operacji.

Odwołanie rządu Jana Olszewskiego stało się przełomowym momentem III Rzeczpospolitej dlatego, iż otworzyło drogę do recydywy postkomunizmu w życiu publicznym, a stawiając jeszcze bardziej daleko idącą tezę – utorowało drogę do polityki bezideowej, realizowanej, aż do dnia dzisiejszego… Powołanie następnego, po Olszewskim premiera zostało uzależnione od poparcia obozu postkomunistycznego. Tak zwane postsolidarnościowe elity, w coraz to większym stopniu uzależniały się od SLD. Rząd Suchockiej nie mógł na dłuższą metę przetrwać, gdyż był wewnętrznie, politycznie niespójny. W efekcie w 1993 roku do władzy powrócili spadkobiercy PRL-u, a dwa lata później prezydentem został Aleksander Kwaśniewski. Procesy dekomunizacji oraz lustracji zostały raz na zawsze zatrzymane. Do polityki prowadzonej przez rząd Olszewskiego próbował po latach nawiązać tylko PiS. Niestety upływ czasu spowodował, iż wysiłki te nie miały już takiego, jak u zarania III Rzeczpospolitej sensu, a i tak zostały szybko zablokowane.

Jak bezideowa polityka realizowana była po obaleniu gabinetu Jana Olszewskiego najlepiej pokazuje afera Rywina. Tak zwana „grupa trzymająca władzę” chce ubezwłasnowolnić komercyjne media – jeden z najważniejszych instrumentów społecznej kontroli i fundament współczesnej demokracji. Ceniony producent telewizyjny, a zarazem przedsiębiorca idzie do najbardziej wpływowego redaktora naczelnego w Polsce z żądaniem 17,5 milionów dolarów łapówki, w zamian za korzystne dla konkretnego wydawnictwa zapisy ustawowe. Co najciekawsze przez wiele kolejnych miesięcy, ten najbardziej wpływowy redaktor naczelny nic z tym fantem nie robi, a nawet usiłuje całą sprawę tuszować – tak, jakby rozważał możliwość przelania „kasy” na odpowiednie konto. Rzecz jasna pieniądze były tu tylko sprawą drugorzędną, a jednocześnie pozorną, gdyż w rzeczywistości chodziło o to, aby Michnik dał pieniądze „pod stołem” i w ten sposób pozwolił się skorumpować… Wówczas grupa trzymająca władzę miałaby go „w garści”, a on sam „musiał jeść z ręki Millera”. Jednym z warunków jakie Rywin stawiał w rozmowie Michnikowi, było przecież zaprzestanie krytyki rządu Leszka Millera. W ferworze wyniszczającej „wojny pałaców” (prezydenckiego z premierowskim), jaka się wówczas toczyła – Michnik stał się, bowiem jednym z największych atutów Aleksandra Kwaśniewskiego. Trzeba było go więc jakoś zneutralizować. Nie wiadomo, jakby się potoczyły dalsze losy Polski, gdyby naczelny „Wyborczej” faktycznie dał pieniądze... Być może do dziś SLD dzierżyłby władzę, brylując w różnego rodzaju sondażach opinii publicznej, a media nie krytykowałyby rządzących tylko opozycję.

Tak, jak odwołanie rządu Jana Olszewskiego utorowało drogę do powrotu postkomunizmu w życiu publicznym, tak afera Rywina utarła drogę do „POPiS-u”. Z tym, że „POPiS” stał się w rzeczywistości bardziej fenomenem socjologicznym, niż polityczną koncepcją… Obydwa postsolidarnościowe ugrupowania wybrały tą samą, oderwaną od realności politykę. Sfera werbalnych, socjotechnicznych deklaracji dalece rozminęła się z wymiarem rzeczywistej politycznej praktyki. Pragmatyzm partyjny zdominował pragmatyzm rozumiany w kategoriach interesów Państwa. Liczy się jedynie to, co użyteczne z propagandowego punktu widzenia, a nie to co realne i pożądane. Inżynieria socjotechniczna całkowicie zdominowała polityczną aksjologię. Zarówno PO, jak i PiS poszły tymi samymi koleinami, które wcześniej stworzył SLD, tyle tylko, że o wiele bardziej rozwinęły metody manipulowania społeczeństwem.                                           

Zdrowe Państwo polskie potrzebuje polityki idei. Aby mogło dysponować walorem wiarygodności wobec społeczeństwa, to musi zostać ufundowane na oczyszczonym z gruzów PRL-u gruncie. Trzeba głęboko przeprowadzić procesy lustracji oraz dekomunizacji, choć dziś mają one już tylko znaczenie symboliczne. Polskie życie publiczne potrzebuje oczyszczenia. Należy oddzielić „plewy od ziaren”. Niezbędne są daleko idące reformy we wszystkich sferach aktywności społecznej, ekonomicznej i politycznej. Partie, które chcą uzyskać faktyczne zaufanie Polaków muszą na nowo sformułować postulaty odnowy moralnej. Muszą to być partie ideowe, a nie (jak obecnie) sondażowe. Polityka realna musi stać się ważniejsza od polityki wirtualnej. W sferze publicznej nie może dominować polityczny oportunizm, cynizm, czy koniunkturalizm, lecz państwowotwórczy pragmatyzm. Czas sięgnąć po realną politykę misji!

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka