Kilka dni temu dokonałem dziennikarskiej (czy jak kto woli blogerskiej) prowokacji. Zatelefonowałem do polskiego konsulatu generalnego w Kolonii i podałem się za Polaka, który w wyniku przykrych zdarzeń losowych nie posiada środków finansowych, aby powrócić do kraju. Forma pomocy jaką zaproponowała urzędniczka odpowiadająca za porady prawne w konsulacie była po prostu śmieszna.
Polskie konsulaty nie pomagają obywatelom Polski w powrocie do rodzimego kraju. Koszty ewentualnej podróży nie są kredytowane. Polacy, którzy znajdą się w trudnej sytuacji losowej poza granicami własnego państwa, mogą więc liczyć właściwie tylko na siebie. Jedyną formą pomocy, jaką zaproponował konsulat jest kontakt z rodziną. To jednak pomoc żadna, gdyż raczej każdy zna na pamięć numer telefonu do swoich rodziców, małżonki, czy krewnych i sam sobie może zadzwonić. A co stanie się z kimś, kto jest samotny i nie posiada żadnej rodziny?
Urzędniczka obsługi prawnej konsulatu w Kolonii nie chciała udzielić nawet pomocy technicznej w napisaniu, w moim imieniu pisma do jednej z firm przewozowych i wysłaniu dokumentu faksem. W słuchawce można było usłyszeć tylko aroganckie, kategoryczne: – „nie”. Dla porównania, gdy zwróciłem się o taką samą formę pomocy do jednej z komercyjnych kancelarii prawnych działających w Polsce – opisując uprzednio swoją zaimprowizowaną, trudną sytuację losową – to bez żadnych problemów i nieodpłatnie mi jej udzielono. Jedna zaś z agencji turystycznych, po otrzymaniu wymaganego pisma chętnie wyraziła zgodę na wystawienie biletu kredytowego. Czyżby więc działające dla celów merkantylnych prywatne firmy lepiej broniły interesów Polaków niż uprawnione do tego, a przede wszystkim służebne z definicji wobec obywateli instytucje państwowe? Jeden przypadek nie tworzy jeszcze reguły, ale nastręcza poważne wątpliwości.
Podstawową funkcją konsulatów jest udzielanie pomocy oraz opieki obywatelom konkretnego państwa (w fachowej nomenklaturze tak zwanego państwa wysyłającego), zarówno osobom fizycznym, jak i prawnym. Tymczasem urzędniczka konsulatu generalnego w Kolonii wykazała się charakterystyczną dla polskich urzędników bezdusznością. Dla porównania Niemcy w analogicznej sytuacji zapewniliby swoim obywatelom opiekę i bezpieczny powrót do domu… Polacy natomiast mogą liczyć jedynie na siebie, gdyż przedstawicielstwo dyplomatyczne ich własnego państwa wiele im nie pomoże. Gdyby pozostali poza granicami swojej ojczyzny bez jakichkolwiek środków do życia i nie posiadali w Polsce żadnej rodziny, to po prostu muszą umierać, albo celowo popełnić jakieś drobne przestępstwo, a następnie dać się złapać, aby otrzymać wyżywienie oraz spowodować przymusową deportację do kraju.
Romano Manka-Wlodarczyk
Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka