Kurier z Munster Kurier z Munster
94
BLOG

"Tuszowanie" afery, czy szantaż Kamińskiego?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 7

 

Analizując zeznania Mariusza Kamińskiego przed sejmową komisją śledczą nie rozumiem tylko jednej rzeczy. W jego postępowaniu jest – dość istotna – nieścisłość. Kamiński powiedział, iż poszedł z wiedzą o aferze hazardowej do premiera, gdyż nie mógł pozwolić, aby Sobiesiak był silniejszy od państwa. Ale w momencie, kiedy Kamiński informował o całej sprawie premiera silniejsze było akurat państwo, a gdyby CBA dalej prowadziło swoją operację bez wtajemniczania kogokolwiek w jej kulisy, to państwo byłoby być może jeszcze silniejsze, łapiąc Chlebowskiego, Drzewieckiego, a nie wykluczone, że i innych na gorącym uczynku.

17 lipca Drzewiecki wycofał się ze swojego stanowiska w sprawie likwidacji dopłat. Dzień później wiceminister Kapica informuje o tym Koska. Szemrani hazardowi biznesmeni są w szoku. Sobiesiak chce „prostować” Mirka. Wchodzimy w kulminacyjną fazę afery hazardowej. Sytuacja jest rozwojowa. Dopiero teraz powinny zacząć „grzać” się telefony, intensyfikować nieformalne spotkania, nasilać interwencje. Drzewiecki oraz Chlebowski musieliby „stawać na głowie”, aby zaspokoić oczekiwania swoich hazardowych "mocodawców". Dopłaty powróciły do projektu ustawy, a więc dochody budżetu były zabezpieczone. Nie istniało niebezpieczeństwo szybkiej zmiany takiego stanu rzeczy. CBA mogło dalej spokojnie pracować i zbierać materiały operacyjne. Kamiński idzie jednak z tematem do premiera narażając całą akcję na "spalenie", w momencie, w którym przyszłe wpływy finansowe państwa nie były zagrożone, ponieważ dopłaty dopiero co powróciły do budżetu. Dlaczego?

Istotne wydają się tu dwie daty: 30 lipca oraz 9 września…

30 lipca premier Donald Tusk nakazuje przygotować w trybie pilnym – nowy bardziej rygorystyczny projekt ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Jest to jedna z najbardziej ciekawych (a zarazem tajemniczych) okoliczności zaistniałego przebiegu wydarzeń. Logiczne wydaje się pytanie – co skłoniło Tuska do dokonania tak radykalnego zwrotu w procesie legislacyjnym? Czy tylko kwestie merytoryczne? A może premier wiedział już wcześniej o nielegalnym lobbingu prominentnych polityków PO wokół ustawy hazardowej… W każdym bądź razie decyzja Tuska wygląda, jako „ucieczka do przodu”.

Mariusz Kamiński mógł potraktować ten właśnie moment, za przejaw „tuszowania” sprawy, lub kolejny element hazardowego lobbingu. Rozumowanie takie byłoby logiczne, tym bardziej w zestawieniu z faktem, iż 13 dni wcześniej minister sportu zmienił swoje stanowisko w sprawie dopłat na bardziej korzystne dla interesów budżetu państwa. Jest tu pewna czasowa korelacja – Drzewiecki wycofuje się z próby likwidacji dopłat, a premier każe pisać nową ustawę. Widząc to Kamiński idzie interweniować u premiera z jak najbardziej czystymi intencjami, aby ratować interesy państwa i w obawie przed sytuacją, kiedy hazardowy „przekręt” zostałby „zatuszowany”. Każdy szef dowolnej służby specjalnej na świecie zachowałby się podobnie.

Drugie wytłumaczenie jest niekorzystne dla Kamińskiego. Kluczową datą jest tu 9 września. Wtedy właśnie Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie wydała postanowienie o postawieniu byłemu szefowi CBA zarzutów o popełnieniu przestępstwa, w związku z tak zwaną aferą gruntową. Oczywiście Kamiński mógł liczyć się z taką ewentualnością już dużo wcześniej i dlatego podjął z Tuskiem swego rodzaju grę, spodziewając się, iż po "zdetonowaniu" afery hazardowej będzie nie do ruszenia, gdyż opinia publiczna odebrałaby to jako zemstę.

 

Romano Manka-Wlodarczyk  

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka