Kurier z Munster Kurier z Munster
70
BLOG

Co stało się przed 17 lipca…?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 20

 

Mariusz Kamiński: Dziś wiemy, że minister sportu zmienił zdanie w sprawie dopłat w ustawie hazardowej pod naciskiem ministra Jacka Rostowskiego. Pierwszy projekt ustawy został rozesłany w "wersji bez dopłat". Ale w międzyczasie Mirosław Drzewiecki zmienił zdanie - miało to miejsce 17 lipca. To był bardzo szokujący moment dla branży hazardowej.”

Jacek Rostowski: (...) „minister sportu przysłał pismo 21 maja 2008 r. o celowości wprowadzenia dopłat. Na konferencji uzgodnieniowej przyjęliśmy ten wniosek”.

 

Dlaczego Mariusz Kamiński twierdzi, iż to właśnie 17 lipca Mirosław Drzewiecki zmienił zdanie i ostatecznie opowiedział się za wprowadzeniem dopłat, skoro stanowisko takie szef resortu sportu wyraził na piśmie pod wpływem perswazji ministra finansów Jacka Rostowskiego już 21 maja 2008 roku? 21 maja sprawa powinna być więc ostatecznie zamknięta...

Wersja Kamińskiego nabiera jednak sensu, gdy zważymy na sytuację, iż stanowisko Drzewieckiego w sprawie dopłat nieustannie fluktuowało. Można przypuszczać, iż w zależności od faktu, kto był jego rozmówcą, czy minister Jacek Rostowski, czy też emisariusz hazardowego biznesu Ryszard Sobiesiak – minister sportu zmieniał zdanie. Prawdopodobnie właśnie pod wpływem Sobiesiaka 30 czerwca po raz kolejny przesłał pismo do ministerstwa finansów, tym razem wycofujące się z dopłat. –Intencja była taka, że nie mamy tego celu (budowy obiektów Narodowego Centrum Sportu - PAP) i w związku z tym nie możemy występować o pieniądze na ten cel – tłumaczył później Drzewiecki.

Ale 17 lipca według zeznań byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, wypowiedzianych w sposób twardy przed sejmową komisją śledczą – Drzewiecki znów zmienił zdanie i dopłaty po raz kolejny powróciły do ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Data ta jest mocno uprawdopodobniona, bo już w następny dzień (w sobotę???) wiceminister finansów Jacek Kapica, podczas bezpośredniego spotkania informuje o tym fakcie Jana Koska. Następnie Kosek dzwoni do Sobiesiaka i padają słowa, że trzeba „wyprostować” Mirka. Co zatem stało się w okresie pomiędzy 30 czerwca a 17 lipca, że skłoniło Mirosława Drzewieckiego do zmiany stanowiska? Na jakiej podstawie ministerstwo finansów podjęło decyzję o ostatecznym wprowadzeniu dopłat, skoro wciąż obowiązywało ostatnie pismo ministra sportu z 30 czerwca o rezygnacji z dopłat? Dlaczego niespełna pół miesiąca później premier Donald Tusk wydał polecenie pisania nowej ustawy hazardowej, gdy już dopłaty znajdowały się w starym projekcie?

Formalnie Drzewiecki zmienił stanowisko w sprawie dopłat i ostatecznie opowiedział się za ich wprowadzeniem dopiero 2 września 2009 roku. Po co jednak Drzewiecki pisał to pismo?! Przecież dopłaty znajdowały się już w projekcie, a Drzewiecki według zeznań Kamińskiego wyraził na to zgodę. Więcej – ministerstwo finansów od ponad miesiąca prowadziło pracę nad całkowicie nową ustawą. Czy możliwe jest, aby Drzewiecki o tym nie wiedział?

2 września Drzewiecki, jakby na przekór faktom pisze jednak pismo do ministerstwa finansów. Wcześniej, bo 14 sierpnia u premiera Donalda Tuska wizytę złożył szef CBA Mariusz Kamiński, informując go o hazardowym lobbingu, prowadzonym przez prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej. 19 sierpnia premier rozmawia z Drzewieckim oraz Schetyną. Pięć dni później z córką Sobiesiaka spotyka się najbliższy współpracownik Drzewieckiego – Marcin Rosół. O akcji CBA dowiadują się hazardowi biznesmeni, a Magda Sobiesiak wycofywana jest pośpiesznie z konkursu na stanowisko członka zarządu w Totalizatorze Sportowym. Ktoś musiał więc uprzedzić Mirosława Drzewieckiego… Pismo z 2 września, to nic innego, jak budowanie alibi, tworzenie tak zwanych „dupochronów”. Inaczej trudno zrozumieć jego sens. Wystosowaniu tego pisma towarzyszy cały szereg tajemniczych okoliczności.

Ale zacieranie śladów rozpoczęło się o wiele wcześniej. 17 lipca minister sportu godzi się na dopłaty mimo, że 30 czerwca był jeszcze przeciwko nim. 30 lipca premier Tusk każe pisać nową ustawę, zalecając wyjątkowy, jak na polityka o liberalnych poglądach rygoryzm. Wszystkie te wydarzenia układają się w logiczny ciąg i świadczą o tym, iż "tuszowanie" afery bierze swój początek od daty 17 lipca.

Prawdopodobnie to pismo napisane 14 lipca do kancelarii premiera przez byłego prezesa toru wyścigów konnych Marka Przybyłowicza, w sprawie nieprawidłowości przy projektowaniu ustawy hazardowej wywołało taki popłoch w szeregach rządzących. Od tego momentu zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Drzewiecki bez pisma godzi się na dopłaty. Ministerstwo Finansów na słowo uwzględnia kolejną zmianę jego stanowiska, chociaż nadal formalnie obowiązuje pismo z 30 czerwca wyrażające dokładnie przeciwne oczekiwanie szefa resortu sportu. Tusk poleca napisanie nowej ustawy.

Przybyłowicz nie doczekał się odpowiedzi na swoją korespondencję, ale uruchomił alarm. Jego pismo było przysłowiowym „włożeniem kija w mrowisko”. Tusk od początku mógł wiedzieć o wszystkim jednak nie wyciągnął wobec nikogo odpowiednich konsekwencji, nie zawiadomił właściwych organów ścigania tylko brał udział w zacieraniu śladów. "Odpalenia" afery hazardowej nie dokonał Kamiński.  Pierwszym„detonatorem” było pismo Marka Przybyłowicza… Wówczas politycy Platformy Obywatelskiej zorientowali się, że sprawa „cuchnie z daleka” i rozpoczęli pośpieszne działania w celu ratowania swoich „stołków”, a przede wszystkim tego co na nich siedzi…  

 

Romano Manka-Wlodarczyk

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka